Dzień 6

200 14 53
                                    

*Pov Emma*
Przysięgam, że od kiedy wytypowano Normana na nowego przewodniczącego samorządu, praktycznie w ogóle go z nami nie ma. Jak już jest to poświęca większość czasu Ray'owi. Oczywiście nie przeszkadza nam to. Zdecydowanie wolimy, gdy są przy sobie razem, bo zachowują się inaczej niż na co dzień. Norman nie musi być ciągle poważny i oficjalny w stosunku do innych. No, a Ray nie jest aż takim emo. Na dodatek zdarza mu się uśmiechać! Pomyśleć, że to dzięki Normanowi.

Całą czwórką uważamy, że białowłosy się strasznie przepracowywuje. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet nie chce przyjąć naszej pomocy! Dobrze zdajemy sobie sprawę, że żadne z nas nie jest z samorządu, ale przecież to nic wielkiego. Chcemy go tylko trochę odciążyć. Jednak nie. Niebieskooki ciągle odmawia pomocy. Ma silne przekonanie, że skoro on jest przewodniczącym to on sam musi sobie poradzić z tym wszystkim. Naprawdę wkurzające! Przecież to nie wstyd przyjąć czyjąś pomoc!

Swoją drogą, nawiązując do Ray'a... Ostatnimi czasy jest... Dziwny? Nie, nie powinnam mówić tak o swoich przyjaciołach. Po prostu... Jest inny niż zwykle. Nie tylko zmienia swoje usposobienie w stosunku do Normana, ale również kiedy go z nami nie ma... Wygląda jakby ciągle się czymś przejmował. Może nie jestem dobra w takich sprawach, ale widać, że tu nie chodzi o coś prostego.

To wszystko powodowało, że również i ja się niepokoiłam. Porozmawiałam o tym z Don'em i Gildą. Wspólnie stwierdziliśmy, że powinniśmy zapytać Ray'a co się z nim dzieje. Co jeżeli się nie myliłam i naprawdę stało się coś złego? Czułabym się okropnie próbując coś takiego zbagatelizować.

W końcu dobiegł dzwonek oznajmiający początek długiej przerwy. Zazwyczaj jedliśmy całą piątką za budynkiem, jednak z oczywistych powodów tym razem była nas tylko czwórka. Każdy siedział już na swoim miejscu i zaczynał spożywać posiłek. No, a Ray... Wyglądał na zamyślonego. Nie zbyt chętnego na jedzenie.

- Hej, możemy pogadać?- zapytałam, patrząc się w stronę czarnowłosego. Ten dopiero po chwili zrozumiał, że chodziło mi o niego. Spojrzał na mnie, podpierając się brodą o rękę.

- O co chodzi?

- Martwisz się czymś? Ostatnio jakoś się tak... Inaczej zachowujesz.

- Inaczej? Co masz na myśli?

- No um... Jakoś tak... Dziwnie. M-mniejsza! Najważniejsze jest to, że coś się dzieje, a Ty ewidentnie się tym przejmujesz!

- Wcale nie. Wydaje Ci się.

- Nie wydaje. Znamy się już tak długo, że wyczuwam, gdy coś jest z wami wszystkimi nie tak. A z Tobą zdecydowanie nie jest!

- Emma, przestań. Wszystko jest okej.- wpatrywał się we mnie ze swoim codziennym, obojętnym wzrokiem.

- W takim razie wszystko powiem Normanowi i się tym zajmie.- zaczęłam.

- Nie! Nie rób tego!

- Bo? Skoro nam nie chcesz nic mówić to on na pewno to z Ciebie wydusi.

- Dobra! Starczy już! Powiem.- uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana.- Po prostu... Już od dobrych kilku tygodni próbuję wyznać komuś... M-miłość.- ostatnie słowa ledwo co wypowiedział. Aż przez moment miałam wrażenie, że się przesłyszałam. On naprawdę... Zaraz. Czemu nie chce, żeby Nor...

- "Komuś"? Normanowi?- spytałam, przekrzywiając lekko głowę w prawą stronę. Czarnooki przede mną lekko się zarumienił i spuścił głowę. Po chwili pokiwał głową.- Więc... W czym problem?

- On... Ciągle jest zabiegany. Ma sporo na głowie. Nie chcę mu dodatkowo dokładać. A kiedy jesteśmy sami... Nie jestem w stanie zepsuć jego wolnego czasu. Próbuje się wtedy odprężyć, a gdy powiem mu co czuję tylko zmarnuje jego czas.

~°Norray - One Shot°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz