Dzień 9

162 15 19
                                    

Cała trójka wpatrywała się w nieudolne próby ich przyjaciół. Naprawdę nie wiedzieli czy mają zacząć się śmiać, a może w końcu im pomóc? Dla każdego z nich zabawnym obrazem było kiedy próbowali ze swoją flirtować, ale żadne z nich nie widzi wzajemnych starań. Zachowywali się jak zakochani idioci... Którymi faktycznie byli. Zachowywali się tak oczywiście względem siebie. Wszyscy dookoła widzieli, że dzieje się coś między nimi. Za to oni... Byli tak przejęci próbami rozkochania tego drugiego, że w ogóle się nie zorientowali.

- Aż żal na nich patrzeć.- odezwał się ciemnoskóry chłopak, opierając się brodą o wnętrze dłoni.

- Co nie? Gdybyśmy mogli im jakoś pomóc...- siedząca obok niego dziewczyna poprawiła okulary w zamyśle.

- Dlaczego więc nic nie robimy?- zapytał znużony "zabawą w podchody" znajdującej się nieopodal nich dwójki.

- Bo tak nie można!- zawołała rudowłosa, wymachując nogami w przód i w tył. Chyba krzyknęła trochę za głośno, bo kilka osób spojrzało w ich stronę.- Najważniejsze, żeby to co jest między nimi szło naturalnie. Muszą sami w końcu to odkryć.- zetknęła w tamtą stronę z westchnięciem.- Nawet jeżeli musi trwać to tak długo.

- Już lepiej byłoby ich zamknąć w szafie, aż w końcu sami się skapną.- mruknął, odwracając wzrok.

- Fakt, ale... Emma ma rację. Nie możemy na nich naciskać. Jeżeli naprawdę czują coś do siebie, muszą to zrobić sami. Czy nam się to podoba czy nie.- powiedziała, co skutkowało się z przedłużonym jękiem ciemnoskórego.

- To niech robią to naturalnie, ale z naszą pomocą...- zaskomlał, odchylając głowę do tyłu.

- Hm? Co masz na myśli?- dopytała zielonooka, opierając się dłońmi o biurko chłopaka naprzeciwko.

- Zamknijmy ich dzisiaj na dachu. Po lekcjach. Posiedzą tam sobie. Przemyślą wszystko. A skoro się podrywają to powinni zauważyć, że to dobry moment na wyznanie i bum! Para roku!- podniósł ton głosu, zakładając ręce na piersi.- Tak wiem, jestem geniuszem. Nie musicie składać pokłonu.- przyłożył dramatycznie rękę do czoła, za co dostał zeszytem po głowie od Gildy.- Ała! To bolało!- złapał się za obolałe miejsce i zaczął delikatnie rozmasowywać.

- Słyszałeś o czym przed chwilą mówiłyśmy?- spytała, kładąc ręce na biodrach. Choć zielonowłosa wyglądała na co dzień strasznie niepozornie, potrafiła być przerażająca. Tylko Ci co wywołali jen gniew czy irytację zdawali sobie z tego sprawę. Była prawie tak samo okropna jak Ray kiedy ktoś zacznie bałaganić w jego kuchni lub zakłócać "Święty spokój".

- Poczekaj, może to nie jest takie głupie.- odezwała się dziewczyna z odstającym kosmykiem, szczerze, przypominającym małą antenkę.

- Widzisz? Emma jakoś potrafi docenić moje pomysły!- udawał obrażonego i z założonymi rękami odwrócił głowę zdala od okularnicy na co ta ciężko westchnęła.

- W takim razie jaki masz pomysł, Panie "Geniuszu"?

- Teraz nagle chcesz słuchać o moim planie?- szarooka uniosła już zeszyt w górę.- Tylko nie bij! Już mówię!- zadowolona, odstawiła przedmiot na swoją ławkę.- Zabiorę Ray'owi telefon. Wszyscy wiemy jak bardzo się o niego troszczy. Od razu zareaguje. Przebiegnę się wokół szkoły, a wy w międzyczasie poprosicie Normana, aby poszedł na dach. Wtedy przybiegam na górę, zostawiam telefon na podłodze, a Ray wchodzi do środka. Przypominam, że tamte drzwi da się otworzyć tylko zew strony korytarza. Wystarczy je tylko zamknąć, gdy obaj będąc po zewnętrznej stronie. Teraz czekam na oklaski.- Emma zachichotała i faktycznie, zaczęła cicho uderzać dłońmi o siebie, wydając charakterystyczny dźwięk. Widocznie ten pomysł się jej spodobał.

~°Norray - One Shot°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz