Dzień 3

234 15 60
                                    

*Pov Ray*
Pod wieczór dostałem wiadomość od Normana, w której prosił mnie, żebym szybciej przyszedł do szkoły i spotkał się z nim w radiowęźle. Ponoć musi mi coś powiedzieć oraz jest to bardzo ważne. Próbowałem dopytać o jakieś konkrety, jednak cały czas w kółko powtarzał, że to coś pilnego. Trochę martwiłem się o niego. Niepodobnym było, aby się tak zachowywał, ale skoro nalegał, nie mogłem odmówić.

Specjalnie nastawiłem alarm w telefonie na godzinę wcześniej, aby upewnić się, że jestem gotowy w stu procentach. Nie chciałem go zawieść. Zwłaszcza skoro poprosił o to akurat mnie. I nie było to związane tylko z tym, że jesteśmy przyjaciółmi. Po części też, ale to ma głębszy sens. Już od dobrego... Roku? Półtorej? Coś koło tego, zdałem sobie sprawę, że kiedy jestem koło niego jest inaczej. Czuję się o wiele lepiej, gdy jesteśmy sam na sam. Chcę by ciągle ze mną rozmawiał. Poświęcał mi uwagę. Przytulał, dotykał... I w momencie, gdy pojąłem, że to powszechnie znana miłość, było za późno by się odwrócić. Byłem po uszy zakochany w Normanie. A brak możliwości zbliżenia się do niego doprowadzał mnie czasami do szału. Więc chociaż zdawałem sobie sprawę, że nie ma szans, żeby odwzajemnił moje uczucie, gdzieś głęboko wewnątrz mnie... Istniała nadzieja, mówiąca, że już jutro moje uczucia zostaną odwzajemnione.

✧♡✧

Od samego rana zaczęły zżerać mnie koszmarne nerwy. Nie wiem czemu się tak bardzo stresuję. Nawet nie mam pojęcia o co chodzi. Może to dlatego? Gdybym chociaż wiedział na jaki temat będziemy rozmawiać. Mógłbym się przynajmniej jakoś przygotować.

Stałem przed białymi drzwiami, prowadzącymi do radiowęzłu. W sumie to byłem tam już od kilku minut. Próbowałem się zmusić by złapać w końcu tą cholerną klamkę i wejść do środka. Ostatecznie zebranie się do tego zajęło mi dobre pięć minut, ale hej, liczy się to, że w ogóle to zrobiłem. W środku zastałem już białowłosego chłopaka. Siedział na czarnym krześle, przeglądając notatki. Chyba z biologii. Kiedy zauważył, że pojawiłem się na miejscu, uniósł głowę i posłał mi jeden ze swoich ciepłych uśmiechów. Odłożył zeszyt zapełniony pomocami do nauki oraz kiwnął głową na krzesło naprzeciw siebie, dając mi tym samym sygnał bym tam usiadł. Zdjąłem plecak, i zająłem wskazane przez niebieskookiego miejsce. Teraz jeszcze bardziej się stresowałem.

- Cieszę się, że przyszedłeś.- oparł się o krzesło.- Domyślasz się o czym chciałbym pogadać?- zapytał z nutką ciekawości w głosie.

- Szczerze? Wcale.

- Oh, czyli nie byłem taki przewidywalny...?- zapytał w sumie bardziej samego siebie niż mnie.- Nie ważne, w każdym razie, chciałbym, żebyś mi w czymś pomógł.

- Ah tak? Słucham w takim razie.

- Chcę dzisiaj wyznać Emmie co do niej czuję.- poczułem jakby ktoś wylał mi kubeł zimnej wody na głowę. Początkowo próbowałem wyprzeć to co słyszałem. Jednak to nie był żaden sposób. Moja głowa była wypełniona tym zdaniem, aż po brzegi. A za każdym razem wracała z coraz to większym bólem, uświadamiając mi rzeczywistości, w której żyję. Norman wcale mnie nie kocha i nie pokocha. On woli Emmę. Nigdy by nawet na mnie nie spojrzał, a co dopiero miałby coś poczuć. Sam siebie zaskakuje swoją głupotą. Nie mogłem uwierzyć jak wielkim idiotą musiałem być, by mieć chociaż mały zalążek nadziei na to, że odwzajemni te same uczucia. Nie zmieniłem wyrazu twarzy. Nie mogę po sobie pokazać, że coś jest nie tak.

- I co miałbym według Ciebie zrobić?- spytałem, unosząc lekko brew.

- Po prostu, na długiej przerwie poproś ją, żeby przyszła za szkołę. Nic więcej.- oh... To ten moment, w którym się zgadzam i pomagam swoim przyjaciołom, tak?

~°Norray - One Shot°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz