Dzień 15

134 12 80
                                    

Krótka notka:
Shot nie dla ludzi o słabych nerwach. Przynajmniej tak mi się wydaje XD

Polecam słuchać te trzy piosenki w kółko do końca shot'a bo nadają klimatu (osobiście słucham ich przy pisaniu tego):

• Memories - Conan Gray
• Listen before i go - Billie Eilish
• Everything i wanted - Billie Eilish

Piszę w ten sposób, bo wiem, że linki nie zawsze działają. Miłego czytania!

Nigdy nie zdarzało mi się jakoś często chorować. Na ogół byłem zdrowym nastolatkiem. Nie skarżyłem się na jakieś dolegliwości. Jednak któregoś dnia poczułem dziwne uczucie w gardle. Coś jakby drapało mnie po jego ściankach i uciążliwie chciało wydostać się na zewnątrz. Kaszel był następnym, naturalnym odruchem. Przyłożyłem wtedy rękę do buzi. Dlaczego to tak długo trwa? W końcu drażniące uczucie zniknęło, jednak na ręce poczułem jakiś przedmiot. Nie bym duży ani ciężki. Po spojrzeniu na dłoń ujrzałem... Płatek? Czy to jakiś kwiat? Byłem w szoku. Czy właśnie wykaszlałem kawałek rośliny? Zamrugałem szybciej kilka razy.

Złapałem delikatnie biały, miękki fragment w dwa palce. Na ogrodnika się nie nadaję, ale wygląda jak płatek werbeny.* Teraz kiedy jestem praktycznie pewny, że to prawda... Lepszym pytaniem byłoby, co do cholery robił on w moim wnętrzu? Jak to możliwe, że przed chwilą go wykaszlałem. Bo zrobiłem to, prawda? To wcale nie jest żaden sen, a rzeczywistość...?

Praktycznie jak na zawołanie rzuciłem się w kierunku komody, z której wyciągnąłem czarnego laptopa. Po włączeniu wpisałem w wyszukiwarkę swoje objawy i zacząłem czytać o tym cokolwiek się dało. Zajęło mi to trochę czasu, chociaż jeszcze więcej spędziłem na próbie uświadomienia sobie, że jestem chory. Chory z nieodwzajemnionej miłości.

• </3 •

Od kiedy dowiedziałem się, że mam chorobę Hanahaki minęły już dwa miesiące. Przez ten czas jestem święcie przekonany, że zdążył bym ułożyć z tych wszystkich płatków dwa pełne bukiety kwiatów werbeny. Drażniące uczucie w gardle pojawiało się coraz częściej.

Najgorszym było, że od początku zdawałem sobie sprawę kto jest przyczyną moich dolegliwości. Chłopak, u którego nie miałem szans, a fakt o "nieodwzajemnionej miłości" naprawdę miał sens. Wspomniana osoba to mój przyjaciel. Znaliśmy się od dzieciństwa. Zawsze byliśmy przy sobie nie patrząc nawet na okoliczności. Teraz, gdy mamy już siedemnaście lat, zdecydowanie zmienił się pod wieloma względami. Jego głos nie jest już tak wysoki i kobiecy. Nabrał bardziej niższych barw, chociaż może nie jakoś mocno. Stał się cholernie przystojny przez co czasami ciężko było mu się odpędzić od próbujących poderwać go dziewczyn. Jednak Norman, zawsze będzie tym samym poczciwym Normanem.

Od kiedy mieliśmy jedenaście lat, do naszego grona dołączyła również Emma. Ładna rudowłosa dziewczyna o wściekle zielonych oczach, którymi mogłaby zaczarować połowę ludzi spotkanych na ulicy. Wiecznie uśmiechnięta i optymistyczna. Nic dziwnego, że tak szybko ją pokochał. Miała wszystko czego tak naprawdę brakowało mnie. Pasowali do siebie tylko, że... Prowadziliśmy błędne koło.

Ona, nie interesująca się związkami, on zakochany w niej po uszy, i ja. Żywiący uczucia do niego. To brzmi jak niezły kabaret lub wstęp do mangi dla dziewczyn. Tylko, że to wcale nie jest fikcja, a ja przez to wszystko umieram. Z każdym dniem w moim organizmie rozwijają się ulubione kwiaty ukochanego, przenikając powoli przez organy.

Zastanawiałem się nad opcją operacji, jednak szybko z niej zrezygnowałem. I w gruncie rzeczy nie chcę umierać. To, że wyglądam jak emo nie znaczy, że naprawdę chciałbym już umrzeć. Jednak myśl, że mógłbym żyć dalej bez świadomości o wcześniejszych uczuciach do niego, nie pozwala mi podjąć "leczenia". Jeżeli mam już umrzeć, to z miłości. Co za ironia. Choroba, które przez niespełnioną miłość wprowadza do grobu.

~°Norray - One Shot°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz