Dzień 1

324 19 38
                                    

- Wyzywam Normana, aby przytulił Ray'a!- zawołał Don, wskazując palcem w stronę białowłosego chłopaka.

- Jesteś pewien czy to dobry pomysł?- zapytała Gilda, patrząc na czarnoskórego.

- No właśnie. Wątpię, żeby Ray dał się dotknąć, a co dopiero przytulić. I w najgorszym wypadku będziemy zbierać Normana z podłogi.- powiedziała z lekkim śmiechem rudowłosa.

- Nie no, co wy, dziewczyny. Nie może być tak źle.- nastała chwila ciszy.- Okej, może... Ale przecież nikt nie zaprzeczył.- cała trójka spojrzała w stronę niebieskookiego, który jak dotąd nie odezwał się żadnym słowem.- Co sądzisz?

- Um... Nic raczej nie zaszkodzi spróbować.- odparł niepewnie. Otóż, wspomniany chłopak doskonale zdawał sobie sprawę, że nie stała by się żadna tragedia. Ale przecież nie mógł przyznać, że już od dłuższego czasu dzień w dzień spędza większość wieczorów obejmując się z własnym przyjacielem.

- Widzicie?! On nic do tego nie ma, więc wszystko spada na niego!

- Próbujesz teraz zrzucić z siebie odpowiedź?- spytała okularnica.

- Skądże. To nie ja.- powiedział czarnowłosy, zakładając ręce na piersi.

- Okej, ale jak stanie się jakaś "katastrofa" to ostrzegałyśmy.- zaśmiała się zielonooka.

Cała czwórka czekała już od kilkudziesięciu minut na swojego wspólnego przyjaciela. Jak co każdą sobotę spotykali się w parku, siedząc na kocu i spędzając ze sobą czas. Była to ich swego rodzaju tradycja, której nic nie mogło złamać. Liczył się ten jeden dzień kiedy każde z nich mogło odpocząć od całotygodniowego stresu i nakładu pracy w szkole.

- Ray napisał, że zaraz będzie.- powiedziała nagle Emma. Wszyscy przygotowali się do tego co może się zaraz stać. Tak naprawdę tylko jedno z nich wiedziało jak zareaguje ich spóźniony przyjaciel.

Chwilę po tych słowach, niedaleko nich na ścieżce zaczęła malować się czyjaś postura. Im bardziej zbliżała się ta osoba, tym lepiej było można rozpoznać w niej czarnowłosego, na którego już od dłuższego czasu wyczekiwali. Chłopak szedł spokojnym krokiem, rozglądając się od czasu do czasu na boki.

- Gotowy?- spytał czarnoskóry zwracając się do Normana, gdy Ray praktycznie stał przy ich kocu. Ten pokiwał głową i wstał ze swojego miejsca.

- Yo.- przywitał się, podnosząc przy tym rękę do góry. Wszyscy z wyjątkiem białowłosego kiwnęli głowami. Jeden i drugi stali naprzeciw siebie, ale żadne nie zamieniło ani słowa.- Um... Co jest?- podniósł brew do góry. To właśnie w tym momencie niebieskooki rozłożył ręce i objął chłopaka przed sobą. Czarnooki był zaskoczony poczynaniami swojego przyjaciela, ale nie zaczął się wyrywać. Trochę jakby zaciął się na kilka sekund. W końcu dotarło do niego co się właśnie zadziało, ale ku zdziwieniu pozostałej trójki, nie odtrącił Normana. Wręcz przeciwnie. Położył ręce na jego plecach, a twarz zatopił w zagłębieniu jego szyi, odwzajemniając tym przytulenie.

Cóż, obejmująca się dwójka skłamałaby, gdyby powiedziała, że nigdy wcześniej się nie przytulali. Dzień w dzień. Co wieczór. Tak jak teraz. Tylko z małym wyjątkiem... Bez "widzów". Było to coś, co traktowali jako ich "intymną" część relacji, której nie tyle co wstydzili, a nie chcieli pokazywać przy innych. Czasami są rzeczy, do których nie chce się nawet przyznać najlepszym przyjaciołom.

Kilka chwil później nastał moment, w którym tamta dwójka musiała się od siebie oddalić. Zaraz po tym jak, gdyby nigdy nic usiedli tuż obok siebie, naprzeciw całej trójki wpatrującej się w nich jak w istne dzieła sztuki na wystawie w muzeum.

- Em... To... Naprawdę Ty, Ray?- spytał w szoku Don.- Nie podmienili Cię gdzieś po drodze?

- Ha. Ha. Nie jesteś zabawny.- powiedział chłodno.- Oczywiście, że ja.

- Dałeś się przytulić?- zapytała dla pewności rudowłosa. Czarnowłosy patrzył na nią jak na wariatkę. Kiwnął głową, jakby to była najbardziej jasna rzecz w tej chwili. Ta bez ostrzeżenia rzuciła się w jego stronę .

- E-Emma?! Co Ty u licha robisz?!- zawołał, zatrzymując ją, kładąc lewą rękę na jej ramieniu, a prawą na twarzy (oczywiście tak, żeby nie zrobić jej krzywdy).

- Próbuje przytulić!- wyjaśniła.

- Zwariowałaś?!

- Norman jakoś mógł.- nadąsała się oraz "nadmuchała" policzki, jednocześnie siadając na swoich łydkach. Wyglądała trochę jak małe, urocze dziecko, któremu nie pozwolono pobawić się chwili dłużej w piaskownicy.

- To... Wyjątkowy przypadek. Nie licz, że pozwolę się następnym razem przytulić!- wymamrotał z lekko widocznym rumieńcem na policzku. Widok tak zakłopotanego Ray'a był nowością nie tylko dla Don'a, Gildy i Emmy, ale i również dla samego Normana. Ostatni raz kiedy widział go w takim stanie, był w momencie, gdy po raz pierwszy próbował poprosić o wspólnego przytulasa. Właśnie wtedy Norman zrozumiał, że to co kocha, ma na wyciągnięciu własnej ręki.- N-Nie ważne, zmieńmy temat.- czarnowłosy próbował odwrócić uwagę swoich przyjaciół od swojego skrępowania. Bardziej stresował się tym, że to widzieli.- Co robiliście zanim przyszedłem?- podjął.

Okazało się być to dobrym tematem, bo wszyscy zaczęli z wielkim ożywieniem opowiadać co działo się przez ostatni czas.

- "Wyjątkowy", huh?- powiedział ciszej niebieskooki, byleby tylko Ray mógł usłyszeć jego słowa. Ukradkiem wymienili ze sobą lekkie spojrzenia, uśmiechając się przy tym czule. Wszyscy już wiedzieli. Że byli ze sobą o wiele bliżej niż się wydaje. Ta dwójka zdecydowanie miała więcej na swoim koncie więcej niż samo przytulanie...

_________________________________________
Witam, prosiaczki!
Jutro wleci jeden zaległy shot, również z odpowiednim na ten dzień. Więc jutrzejszego dnia dostaniecie shoty o tematyce dnia drugiego i trzeciego. Tyle chciałam powiedzieć.

Miłej nocy 💞🤗

~°Norray - One Shot°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz