7. Vincent

1.7K 115 22
                                    

- Ta czy ta? - spytała Lee.

Pokazała mi dwie bluzki na wieszakach. Jedną czerwoną, drugą czarną.

- A skąd ja mam to wiedzieć? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.

Zadzwoniła, żebym przyszedł do niej pod wieczór, ale nie spodziewałem się, że chce ode mnie rady w kwestii ciuchów.

Ostatecznie mama pozwoliła mi wychodzić i oddała telefon, niedługo po powrocie do szkoły, ale laptopa nadal mogę używać, tylko do lekcji, a tablet dalej pozostaje poza moim zasięgiem. Chociaż tak naprawdę ucieszyła mnie już sama możliwość wyjść.

- No weź! - jęknęła. - Chce ładnie wyglądać na wyjście.

- I tak ładnie wyglądasz.

- Nie zbywaj mnie taką tandetą, Vin! - Podparła się pod boki.

- Nie wiem, Lee. Nie wiem!

- Myślałam, że orientujesz się w kolorach choć trochę lepiej niż przeciętny facet - mruknęła nadąsana.

- Żartujesz sobie? Widziałaś kiedyś moja szafę? - Wskazałem na siebie. - Wszystko czarne!

Zaśmiała się i rzuciła obie bluzki na łóżko obok mnie.

- Nieprawda. Tak się składa, że przeszukałam ostatnio twoją szafę i znalazłam w niej kilka kolorowych akcentów.

Chyba źle ją zrozumiałem...

Zdjęła swój T-shirt, dając mi świetny widok na swój czarny koronkowy stanik.

- Masz tam białą koszulkę - mówiła dalej.

- Czemu tak niechętnie wymawiasz słowo ''biały''?

- Niebieskie skarpetki.

- One są granatowe.

- Że o kolorowych bokserkach nie wspomnę...

- Kiedy ty zdążyłaś przejrzeć moją szafę?! - krzyknąłem, tracąc już cierpliwość.

- No jak ostatnio u ciebie byłam - odparła, jak gdyby nigdy nic.

Podeszła do szafy i wyjęła z niej kolejną bluzkę. Najwyraźniej nie miała żadnych oporów przed paradowaniem przede mną na staniku.

- A co myślisz o tej? - zapytała.

Pokazała mi turkusową bluzkę z głębokim dekoltem i rozcięciami na ramionach.

- Że jest zielona - powiedziałem i dodałem, gdy Lee zgromiła mnie wzrokiem. - Ładna.

- No mówię. Typowy facet, żadnego pożytku - burknęła, zakładając ją.

Lee potrafiła mnie zaskoczyć. Nie ubrała się całkowicie na czarno. Turkusowa bluzka i krótkie dżinsowe spodenki, sięgające do kolan buty pozostały czarne. Włosy miała związane w wysoki kucyk, ale pozostawiła kilka wolnych kosmyków przy uszach. Usta i paznokcie nadal pomalowane na czarno, ale jej makijaż nie był już taki mocny.

Nigdy nie widziałem, by aż tak przejmowała się swoim wyglądem.

- To jest randka? - zapytałem.

- Em... Po prostu... chce wyglądać dobrze - mruknęła, przeglądając się w lustrze i poprawiając makijaż. - Chciałabym zrobić wrażenie... - wymamrotała tak, że ledwo ją zrozumiałem.

- Przecież zawsze robisz wrażenie - zapewniłem.

- Ale dzisiaj chce zrobić dobre wrażenie - podkreśliła dwa ostatnie słowa.

Serio się stresowała. Z kim ona miała się spotkać? Powinienem zapytać?...

- Z kim...?

- Jak tam z Samem?

I wybiła mnie z rytmu. Aż chciałem się cofnąć, byleby tylko uciec od tego tematu. Szkoda tylko, że nadal siedziałem na łóżku.

- A co ma być? - zapytałem. - Nie gadamy ze sobą.

- Nadal?

- Chodzimy do różnych klas - zauważyłem. - Nie mamy zbyt wielu okazji do rozmów.

- Dla chcącego nic trudnego - stwierdziła, zakładając kolczyki. - Gdybyś chciał, to znalazłbyś jakiś pretekst.

- I niby o czym miałbym z nim gadać?

Wzruszyła ramionami.

- O muzyce całkiem nieźle się wam gadało - powiedziała, nadal zajmując się swoja biżuterią i nawet na mnie nie patrząc. - Lubisz go. Spróbuj najpierw się z nim zaprzyjaźnić.

_

Lee wykrakała. Następnego dnia wfistka drugiej klasy miała jakąś pilna sprawę do załatwienia i jej uczniowie mieli zajęcia z nami. A akurat była to klasa, w której był Samuel.

Mieliśmy grać w siatkówkę, więc poćwiczyliśmy przez chwile odbicia, a potem podzieliliśmy się na drużyny. Chciałem z nim pogadać, tak jak radziła Lee, ale jakoś nie było na to czasu. Przynajmniej do póki nie poproszono Samuela o odwiezienie kosza z piłkami do kantorka.

Pomyślałem, że to dobry moment.

- Pomogę mu - oświadczyłem i zanim wfista zdążył mi odpowiedzieć, pobiegłem w stronę kantorka.

He (BL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz