- Nie możesz tego zrobić - warknął Steven.
Złapał mnie za koszulę i popchnął na ścianę. Dzisiaj jest dzień rozdania świadectw i od przyszłego roku nie będziemy się już widywać w szkole. Powiedziałem mu, że w wakacje też nic z tego. Kończę z jego ekipą.
- Sorry, ale dość już tego - wyrwałem mu się i odwróciłem z zamiarem odejścia. Jednak on na to nie pozwolił. Złapał mnie za łokieć i brutalnie szarpnął do tyłu.
- Nie możesz i tego nie zrobisz. Rozumiesz? - stwierdził rozwścieczony. - Za długo się znamy, mam na ciebie za dużo haków.
Zaśmiałem się, co go zdezorientowało. Odwróciłem się w jego stronę, chwyciłem za rękę, którą mnie trzymał i zmusiłem, by rozluźnił uścisk, po czym mnie puścił.
- Tak jak mówisz, Steve. - Skinąłem głową, nadal się uśmiechając. - Znamy się od piaskownicy i ja też dużo o tobie wiem. Mam gdzieś, co na mnie nagadasz, ale tobie chyba zależy na opinii, co?
Nie odpowiedział, zacisnął tylko pięści i usta. W jego oczach widziałem wściekłość. Wiedział, że to prawda. Nie tylko ona miał na mnie haki, ja na niego też. I to takie, które mogłyby mu bardzo utrudnić życie.
- Tak myślałem - powiedziałem z satysfakcją i odszedłem.
_
Razem z Vinem i dziewczynami umówiliśmy się przed bramą, ale przez tą kłótnie ze Stevenem musiałem się trochę oddalić, by na siebie nie wpadli.
Pobiegłem w stronę bramy, gdy nagle zawadziłem o kogoś ramieniem. Albo to ja byłem taki silny, albo ten ktoś taki słaby, bo upadł na ziemię. Zatrzymałem się i spojrzałem na przewróconą osobę.
No super, Samuel.
- Prze-przepraszam! - zaczął roztrzęsiony, podnosząc się szybko.
Wydawało mi się to trochę nie na miejscu, w końcu to ja na niego wpadłem, ale nie mogłem mu się dziwić. Steven, ja i reszta dręczyliśmy go, więc się nas bał.
Nie przerywając swoich przeprosin, które w kółko powtarzał, spróbował uciec w stronę budynku szkoły.
- Czekaj! - Złapałem go za ramie, a on pisnął ze strachu.
Natychmiast go puściłem.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię - zapewniłem go, podnosząc ręce do góry w pokojowym geście i cofając się o krok. - Musisz przestać być taki strachliwy. Szkolne osiłki wyczuwają słabość.
Po chwili uświadomiłem sobie, że nie brzmi to dobrze, bo przecież sam byłem jednym z tych osiłków.
- Chciałem cię przeprosić za... za to wszystko - powiedziałem. - Osobiście nic do ciebie nie mam.
Rany... Ale to idiotycznie zabrzmiało...
- Dziękuję... - odpowiedział niepewnie, nawet nie podnosząc na mnie wzroku.
- W razie gdyby Steven albo ktoś, no wiesz, dogryzali ci, to możesz liczyć na moją pomoc.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, jakby próbował odszyfrować, czy sobie żartuje, czy po prostu jest to jakiś podstęp.
- Czemu? - zapytał po chwili, przezornie robiąc krok do tyłu. - Czemu jesteś nagle taki miły?
Chyba nie potrafiłem tego wyjaśnić. Miałem dziwne odczucia w stosunku do Sama, kiedy go okradaliśmy, czy dręczyliśmy w inny sposób, czułem się od niego o wiele silniejszy, ale jeśli chodziło o inną kwestię... Vin stwierdził, że wybrał mnie, a jednak to w nim na początku się zakochał. Niby Sam nie był już dla mnie żadną konkurencją, a jednak...
CZYTASZ
He (BL)
Teen FictionVincent często pakuje się w bójki, choć zdecydowanie nie jest duszą towarzystwa. Jako całe rzesze znajomych wystarczy mu Lee, ale było by miło, gdyby chłopak z młodszej klasy również poznał go bliżej.