Bardzo cieszyłem się, że Lee i Samie zeszły się z powrotem, ale dlaczego zrobiły sobie ze mnie przyzwoitkę?
Zaczęło się od tego, że dziewczyny chciały pójść na imprezę, ale biorąc pod uwagę ich wybuchowe charaktery, postanowiły, że pójdę z nimi. To beznadziejny pomysł, ale jak zwykle uległem. Sprawa skomplikowała się dopiero później. Lee znalazła jakiś klub w innym mieście. Z jakiegoś powodu nie pytali jej tam o dowód.
Dziewczyny trochę wypiły, więc Lee nie mogła już prowadzić. W pewnym momencie oznajmiły mi, że idą do hotelu i nie chcą, żebym im już towarzyszył. Chciałem znaleźć sobie inny pokój, ale okazało się, że niedaleko jest jakiś festiwal i nie ma już wolnych miejsc. Ostatecznie postanowiłem wracać do domu sam. Poszedłem na autobus, bo wydawało mi się to lepsze niż spanie na przystanku. Oczywiście nie zdążyłem na ostatni, a do najbliższego nocnego miałem jeszcze ponad godzinę.
Zostałem sam w obcym mieście i nie wiedziałem co robić. Mamie nie przeszkadzałoby, że nocuje w innym mieście, bo nawet o tym nie wiedziała, była na wyjeździe służbowym. Rodzice Lee myśleli, że będzie dzisiaj spać u mnie. Nigdzie nie widziałem żadnej taksówki, żeby nią wrócić.
Usiadłem na przystanku i zastanawiałem się, co mógłbym zrobić. Wpadłem na pewien pomysł i wykonałem telefon zanim zdążyłem się rozmyślić.
- Halo? - Usłyszałem w słuchawce.
- Hej... - zacząłem i kompletnie nie wiedziałem, co mówić dalej. Szczerze, to nawet nie spodziewałem się, że Alex odbierze tak szybko.
Co ja sobie w ogóle myślałem? Przecież to dziewczyny piły, nie ja. To one powinny robić głupie, nieprzemyślane rzeczy.
- Hej, coś się stało? - zapytał, wyraźnie zdziwiony.
- Nie... - odparłem, po chwili milczenia. - Dlaczego pytasz?
- Bo dzwonisz.
Z jednej strony miał rację, ale z drugiej... Rany, jestem okropny. Cały czas go zbywam, kiedy proponuje mi jakieś wyjście albo podwózkę, ale dzwonie w środku nocy, żeby prosić go o odwiezienie do domu.
- Obudziłem cię? - spytałem, próbując zmienić temat.
- Nie, oglądałem film - odpowiedział szybko.
- Jest druga - stwierdziłem.
- Wiem, wiem - mruknął nadąsany. - To o co chodzi?
Biłem się z myślami, czy powinienem powiedzieć prawdę. Pomyśli, że go wykorzystuję, ale skoro już odebrał...
- Czy... mógłbyś... - Nie, to jednak zły pomysł. - Nieważne, dobranoc.
Już miałem się rozłączyć, ale powstrzymał mnie jego krzyk.
- Nie! Czekaj!
Zastygłem. Nie mogłem wydobyć z siebie głosu, ani się ruszyć. Dziwne uczucie...
- Jesteś tam? Vin? - odezwał się po chwili.
- Tak. Jestem - odpowiedziałem powoli.
- Co chciałeś powiedzieć? Czy mógłbym, co?
- Przyjechać po mnie... - Ostatecznie postanowiłem powiedzieć mu prawdę, ale szybko dodałem. - Ale to głupi pomysł. Wybacz, że przeszkadzam. Miłego filmu...
- Czekaj. Gdzie jesteś?
Zaskoczyło mnie jego pytanie. Czyżby Alex naprawdę brał pod uwagę, żeby po mnie przyjechać?
- Ale... to daleko... Poza miastem - oznajmiłem niepewnie.
- Nie szkodzi - odparł krótko.
- Eee... Wiesz gdzie jest klub ''Czarne Lisy''?

CZYTASZ
He (BL)
Fiksi RemajaVincent często pakuje się w bójki, choć zdecydowanie nie jest duszą towarzystwa. Jako całe rzesze znajomych wystarczy mu Lee, ale było by miło, gdyby chłopak z młodszej klasy również poznał go bliżej.