W końcu dałem się namówić Alexowi na spotkanie. Raczej nie miałem wyboru, po tym jak przywiózł mnie do domu z innego miasta. Poza tym Lee chyba by mnie zabiła, gdybym po raz kolejny mu odmówił.
No i przecież to nic takiego, to nawet nie jest randka. Zaczęliśmy gadać o książkach i okazało się, że mamy niezwykle podobny gust. Podjedziemy tylko do jego do domu, bo chłopak chce mi pożyczyć coś ze swojej ulubionej serii.
Z jednej strony to świetnie, bo mamy o czym gadać i nareszcie go nie zbywam, ale z drugiej ciągle podejrzewam go o knucie ze Stevenem.
- Na pewno nie zobaczy nas nikt z waszej grupy? - zapytałem, jeszcze zanim wsiadłem do jego auta.
- Na pewno - odparł znudzony. - Ile razy mam ci powtarzać? Oni przedłużają dzisiaj trening. Wygraliśmy ostatni mecz i zakwalifikowaliśmy się do półfinałów. Musimy ćwiczyć.
Usiadłem na miejscu pasażera i zapiąłem pasy.
- To dlaczego ciebie tam nie ma?
- Kontuzja - wyjaśnił krótko, włączając się do ruchu. - Wpadł na mnie chłopak z przeciwnej drużyny i nadal boli jak próbuje się wybić. Nie mogę skakać.
- Dlaczego nic nie powiedziałeś?! - oburzyłem się nagle.
Sam nie wiem czemu, przecież nie miał obowiązku informować mnie o takich rzeczach. Nie byliśmy ze sobą szczególnie blisko. Nie byliśmy przyjaciółmi, ledwie zaczęliśmy się kolegować, ale jakoś poczułem, że chciałbym wiedzieć, jeśli coś mu się działo.
Może mi się wydawało, ale miałem wrażenie, że Alex jakoś posmutniał.
- I tak nie było cię na meczu - stwierdził, a mi zrobiło się głupio. Nie lubię chodzić na mecze, ale chyba faktycznie ten jeden raz mogłem przyjść. - Może gdybyś był bardziej bym się postarał - zaśmiał się.
- Jasne, zwal na mnie - mruknąłem. - Boli cię? Na pewno możesz prowadzić?
- Nagle się przejmujesz? - spytał podchwytliwie, a ja nie wiedziałem, co mu odpowiedzieć. - Przecież mówiłem, że boli jak się próbuje wybić i skoczyć, jestem w stanie prowadzić.
- Dobra. - Odwróciłem głowę w stronę szyby i patrzyłem się przez nią już całą drogę.
_
Dom Alexa nie był, aż tak daleko. Dwadzieścia minut spacerem. No i był większy niż się spodziewałem. Normalnie mijając taki dom pomyślałbym, że mieszka w nim jakiś bogaty biznesmen. Może nawet miałem rację, w końcu nie wiedziałem, czym zajmuję się jego ojciec.
W ogóle mało o nim wiedziałem.
- Ładny pokój - powiedziałem, wchodząc do środka.
- Dzięki. - Uśmiechnął się.
Od razu rzucił mi się w oczy jego regał z książkami, który zajmowała sporych rozmiarów kolekcja książek. Z tego co mi mówił, była to głównie fantastyka.
- Mam! - Podszedł do półki i ściągnął z niej jeden z tomów. - To właśnie tą chciałem ci pokazać.
Podał mi książkę i rzucił się na łóżko.
- Ale jeśli zainteresuje cię coś innego, to śmiało - stwierdził, układając dłonie pod głową.
Przejrzałem tom, który mi dał, a potem zająłem się oglądaniem reszty jego kolekcji. Miał ich około pięciu. Dwie z tych serii przeczytałem, jedną zacząłem, ale biblioteka, z której je wypożyczałem nie miała reszty części.
Ta książka, którą mi dał nie zaliczała się do żadnego z tytułów, które miałem na oku, ale zaciekawiła mnie. No i... polecał ją Alex.
- Mogę pożyczyć te dwie? - zapytałem, pokazując mu obie książki.
Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i przyjrzał im pobieżnie.
- Tak, spoko - rzucił tylko, jakbym właśnie wyrwał go z głębokiego zamyślenia.
Postanowiłem spakować je do plecaka, zanim Alex zdąży się rozmyślić. I tak też zrobiłem. Miałem jakieś dziwne wrażenie, że chce mnie o coś zapytać, więc podniosłem się w końcu i spojrzałem na niego pytająco.
- O co ci chodzi? - zapytałem, gdy nadal milczał.
- Mogę ci zadać niedyskretne pytanie?
Sam nie byłem pewien, czy chcę je usłyszeć. Alex raczej był otwartą osobą, a przynajmniej taki się wydaje w towarzystwie reszty grupy i nie miałem pojęcia, co mogłoby być dla niego takie mało dyskretne.
- Taak... - odpowiedziałem i zaraz się poprawiłem, by zabrzmieć na bardziej pewnego siebie. - O co chodzi?
- Jak to jest całować się z facetem?
To pytanie spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie chciałem pokazać po sobie jak bardzo mnie to zaskoczyło i zestresowało, ale nie byłem w stanie. Cofnąłem się o krok, gdy tylko to usłyszałem.
- C... co? - Uciekłem wzrokiem gdzieś na bok, by nie widział moich oczu. - Nie rozumiem, o co ci chodzi.
- Znaczy, wiesz, nie zrozum mnie źle, ale - tym razem on też wydawał się spięty, ale otrząsnął się z tego dużo szybciej niż ja - jesteś gejem, prawda?
Tego już było zbyt wiele. Zacisnąłem pięści i spuściłem wzrok.
- A co? Steven chce wiedzieć? - wycedziłem.
- A co on ma do tego? - Podniósł się szybko z łóżka. Brzmiał na autentycznie zdziwionego, ale to mnie już nie obchodziło.
- Sorry, muszę już iść. - Zarzuciłem sobie plecak na ramie i skierowałem się w stronę drzwi. - Dzięki za książki.
- Odwiozę cię - rzucił, idąc za mną.
- Nie trzeba.
- Vin, nie bądź taki. - Złapał mnie za ramie, zatrzymując.
- Jaki niby? - Wyrwałem mu się od razu.
- Taki, że masz wszystko gdzieś. Jesteś ślepy, czy co?!
Nie wytrzymałem. Rzuciłem plecak na ziemię, który upadł z głośnym hukiem, złapałem go za koszulę, przyciągając do siebie i pocałowałem. Zwykle o wiele lepiej idzie mi kontrolowanie emocji, ale przy Alexie jest jakoś inaczej. Chłopak był taki zaskoczony tym, co zrobiłem, że nawet nie zareagował.
Nawet kiedy go puściłem i się odsunąłem, on nadal patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami.
- Sam chciałeś wiedzieć jak to jest całować się z chłopakiem - powiedziałem, chcąc przerwać cisze.
Czułem, że czerwienie się coraz bardziej, więc znowu ruszyłem do wyjścia. Chcę stąd uciec. Chcę zapaść się pod ziemię. Jak ja mogłem go pocałować? Zwariowałem. Przecież on trzyma ze Stevenem.
Alex znów mnie zatrzymał. Pociągnął mnie mocno do siebie, tak że zrobiłem kilka kroków do przodu, po czym oboje się przewróciliśmy, lądując na łóżku. Tylko że ja wylądowałem na nim. Szybko chciałem się podnieść, ale mnie przytrzymał i tym razem to on mnie pocałował.
Odwzajemniłem pocałunek. Całowałem się w życiu już parę razy, w tym dwa z lesbijką, ale to było coś innego. Tak jeszcze nigdy się nie czułem. Opierałem się rękami po obu stronach głowy chłopaka, zaciskając palce na kołdrze, a on trzymał mnie w pasie. Wyrwałem się z tego stanu dopiero, gdy Alex wsunął mi dłonie pod bluzkę.
Zaprotestowałem i podniosłem się. Dziwnie trudno było mi utrzymać się na nogach, ale jakoś dałem radę.
- Muszę już iść - powiedziałem cały czerwony.
- Vin... - zaczął, przepraszającym tonem. Nie chciałem u nie go słyszeć tego tonu.
- Lepiej nikomu nie mów, bo Steven cię zabije, jak się dowie - oznajmiłem, wychodząc.
- Vin! - Usłyszałem za plecami, ale się nie zatrzymałem.
Wcześniej liczyłem, że droga do domu zajęłaby mi około dwudziestu minut, ale pognałem tak, że chyba pobiłem rekord.
CZYTASZ
He (BL)
Novela JuvenilVincent często pakuje się w bójki, choć zdecydowanie nie jest duszą towarzystwa. Jako całe rzesze znajomych wystarczy mu Lee, ale było by miło, gdyby chłopak z młodszej klasy również poznał go bliżej.