– A kto nas zaszczycił swoją obecnością! – usłyszałam wesoły głos Luke'a dobiegający z drugiego końca parkingu.
Słysząc go automatycznie się uśmiechnęłam. Podbiegł do mnie unosząc lekko ponad ziemię, a ja się do niego przytuliłam.
– Też się cieszę, że cię widzę – odpowiedziałam stając na ziemię.
– Gdzie się podziewałaś przez całe poprzednie dwa tygodnie?! I czemu ode mnie nie odbierałaś! Czy ty wiesz, jakie czarne scenariusze układałem w swojej pięknej główce?!
– Nie było mnie tydzień. Tydzień, Luke.
– Wiesz ile rzeczy mogło stać się przez TYDZIEŃ?!
– Poza tym napisałam ci SMS-a – kontynuowałam nie zważając na jego wywody
– Tak, bardzo wylewanego. Cytuję "Żyje, będę w poniedziałek". Naprawdę Via, odpowiedziałaś nim na wszystkie moje pytania i rozwiałaś wszelkie wątpliwości.
Zaśmiałam się, bo gdy to mówił faktycznie brzmiało śmiesznie. Nie chciałam go olewać, ale też nie miałam siły na rozmowę z kimkolwiek. Można powiedzieć, że byłam zajęta skupianiem się na sobie i układania sobie niektórych rzeczy. Po prostu potrzebowałam tego tygodnia tylko i wyłącznie dla siebie.
– Och, daj już spokój – odparłam. – Przecież już jestem i póki co nie zamierzam opuszczać tyłu lekcji. Lepiej opowiadaj, co się działo kiedy mnie nie było.
Oczywiście, że był wkurzony, ale jak to Henderson, przewrócił oczami i z ekscytacją zaczął mówić o dosłownie wszystkim.
Był moim najlepszym i jedynym przyjacielem od ponad 10 lat. Mieszka z 200 metrów ode mnie, w dość dużym domu, który śmiała bym nawet nazwać małą willą.
Pamiętam, że poznaliśmy się, kiedy spadłam z roweru tuż pod jego domem, a on chciał mi pomóc. Miałam wtedy z 5, może 6 lat. Kopnęłam go w nogę twierdząc, że poradzę sobie sama i nie potrzebuje pomocy. Zwinął się z bólu i skończyło się na tym, że to ja mu pomogłam w pozbieraniu się.
Potem byliśmy nierozłączni. Moi rodzice rzadko bywali w domu, więc bardzo często zostawałam sama z siostrą. Ale ja byłam dzieckiem i potrzebowałam uwagi, więc każdą chwilę, kiedy nie byłam z Soph, spędzałam w domu Luke'a. Uwielbiałam jego mamę, a ona mnie. Z czasem dostrzegłam, że traktowała mnie jak córkę, której sama nigdy nie miała.
Luke był jedynakiem, ale za to miał dość dużo kuzynów. Część z nich poznałam, a druga część żyła gdzieś na drugim końcu Stanów. Tak w sumie, to znałam większość jego rodziny.
Zdecydowanie, Luke był moim najlepszym przyjacielem. No i Soph też, ale ona miała swoich znajomych i im starsze byłyśmy, tym mniej czasu spędzałyśmy razem.
Jeszcze przed lekcjami dowiedziałam się o wszystkich sytuacjach z ostatnich dwóch tygodni z najdrobniejszymi szczegółami.
– Jeszcze tylko miesiąc i szykują się wakacje życia! – rzucił zamykając swoją szafkę.
– Ta, mówisz tak co roku, a i tak kończymy oglądając Kardashianki.
Zaśmiał się przytakując. Oboje wiedzieliśmy, że wszystkie nasze wakacje wyglądały identycznie. Potrafiłam spędzić tydzień u niego nie wracając do domu, tak samo jak on u mnie. Głównie graliśmy na konsoli, obżeraliśmy się wszystkim, co dorwaliśmy w sklepie i czasami chodziliśmy na ogniska organizowane na plaży.
– Connor mówił, że przyjeżdżają tu na wakacje – zaczął Luke, kiedy wyjmowałam książki z szafki. – On, Liam, wujek Jeremy i ciocia Grace. Podobno słyszał, że mają być tu do połowy sierpnia i zobaczą, co dalej.
CZYTASZ
See you again
Teen FictionPierwsza część trylogii "See You" © wildestdreamsbby (17.02.23 - 10.06.23)