15. Plaża

5.5K 169 63
                                    

– Palisz – bardziej stwierdziła, niż zapytała.

– Serio? – pokręciłam z niedowierzaniem głową. – Nigdy nie miałam w ustach papierosa, a ty posądzasz mnie o takie rzeczy?

– Wypadły z kieszeni twojej bluzy, więc mam uwierzyć, że krasnoludki ci to podrzuciły? A może gumisie, hm?

– W ogóle mnie nie znasz – parsknęłam.  – A jeśli musisz wiedzieć, to szlugi Henderona.

– Którego Olivia, bo trochę ich jest – dalej mi się przyglądała, jakby nie wierzyła w to, co mówię.

– Liama. Chciał rzucić palenie, więc mu pomogłam.

– Zabierając mu jego własność? To nie jest dobry sposób.

– Ale skuteczny – co do tego nie byłam pewna, ale musiałam zabrzmieć bardziej wiarygodniej.

Gdybym paliła, a moja mama się o tym dowiedziała, miałabym jeszcze bardziej przewalone. Nigdy nie ciągnęło mnie do papierosów i wiedział to każdy, kto mnie dobrze znał, a do tego grona najwidoczniej nie należała moja matka.

– To – machnęła mi paczką przed nosem. – Konfiskuję. A jeśli kiedykolwiek zobaczę...

– Wiem – przerwałam jej przewracając oczami. – Daj mi już spokój.

Chciała coś jeszcze powiedzieć, prawdopodobnie dać kolejny z jej wykładów, który miał sprawić, że byłabym dzieckiem, jakiego chciała, ale zrezygnowała z tego pomysłu.

Wyszła lekko trzaskając drzwiami, co miało wyrazić jej niezadowolonie moim zachowaniem. Tak to zawsze określała, a ja widziałam, że zwyczajnie ma mnie dość. Ja trochę też miałam jej dość, ale była moją mamą. Potrzebowałam jej.

***

Cały dzień spędziłam w swoim pokoju. W między czasie słyszałam też, że wróciła Soph, ale nie zaszczyciła mnie swoją obecnością. Tata przyszedł wieczorem i zajrzał do mnie na chwilę.
Pytał, czy palę.

No tak, oczywiście, że mama musiała mu powiedzieć, przez co drugi raz tłumaczyłam to samo. Mówił coś jeszcze o tym, żebym nie uciekała tak z domu i pytał, czy rozmawiałam jeszcze z Soph.

– Musicie się dogadać – stwierdził. – Jesteście siostrami.

– Ona mnie nienawidzi – odparłam patrząc na niego bez żadnego wyrazu.

– Via – westchnął siadając obok mnie. – Ona cię nie nienawidzi. Kocha cię, tylko jest trochę zdenerwowana.

– Trochę?

– Dobra, prawdę powiedziawszy dawno nie widziałem jej tak wkurzonej, ale... Nie do końca wiem o co wam poszło – przerwał na chwilę.

Nie miał lekko z trzema babami w domu, to na pewno. Kiedyś miałyśmy okres w tym samym czasie, a wtedy widziałam, że najchętniej wyemigrowałby na Hawaje.

Albo kiedy się na siebie drzemy, a on biedny stoi obok, i nie wie co zrobić. Teraz też tak jest. Nie wie, o co chodzi i nie chce się za bardzo mieszać, bo jesteśmy duże, ale z drugiej strony nie chce, żebyśmy się kłóciły. Ja na jego miejscu już dawno byłabym na tych Hawajach.

– Nie chcę ingerować w wasze sprawy – powiedział niepewnie, dokładnie tak, jak się tego spodziewałam. – Nie wiem, czy Soph potrzebuję czasu, czy czegokolwiek innego, ale powinnyście się pogodzić.

– Wiem – odparłam zimnym głosem, czego nie miałam w zanadrzu.

Pokiwał głową i delikatnie wstał. Był jeszcze bardziej zmieszany i wyszedł w milczeniu. W tej sytuacji też było mi go szkoda. My z Soph byłyśmy pokłócone i to dość poważnie. Wiedziałam, że nie chcę się z nią godzić,  jeśli chociaż nie spróbuję mnie zrozumieć.

See you againOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz