– Palisz – bardziej stwierdziła, niż zapytała.
– Serio? – pokręciłam z niedowierzaniem głową. – Nigdy nie miałam w ustach papierosa, a ty posądzasz mnie o takie rzeczy?
– Wypadły z kieszeni twojej bluzy, więc mam uwierzyć, że krasnoludki ci to podrzuciły? A może gumisie, hm?
– W ogóle mnie nie znasz – parsknęłam. – A jeśli musisz wiedzieć, to szlugi Henderona.
– Którego Olivia, bo trochę ich jest – dalej mi się przyglądała, jakby nie wierzyła w to, co mówię.
– Liama. Chciał rzucić palenie, więc mu pomogłam.
– Zabierając mu jego własność? To nie jest dobry sposób.
– Ale skuteczny – co do tego nie byłam pewna, ale musiałam zabrzmieć bardziej wiarygodniej.
Gdybym paliła, a moja mama się o tym dowiedziała, miałabym jeszcze bardziej przewalone. Nigdy nie ciągnęło mnie do papierosów i wiedział to każdy, kto mnie dobrze znał, a do tego grona najwidoczniej nie należała moja matka.
– To – machnęła mi paczką przed nosem. – Konfiskuję. A jeśli kiedykolwiek zobaczę...
– Wiem – przerwałam jej przewracając oczami. – Daj mi już spokój.
Chciała coś jeszcze powiedzieć, prawdopodobnie dać kolejny z jej wykładów, który miał sprawić, że byłabym dzieckiem, jakiego chciała, ale zrezygnowała z tego pomysłu.
Wyszła lekko trzaskając drzwiami, co miało wyrazić jej niezadowolonie moim zachowaniem. Tak to zawsze określała, a ja widziałam, że zwyczajnie ma mnie dość. Ja trochę też miałam jej dość, ale była moją mamą. Potrzebowałam jej.
***
Cały dzień spędziłam w swoim pokoju. W między czasie słyszałam też, że wróciła Soph, ale nie zaszczyciła mnie swoją obecnością. Tata przyszedł wieczorem i zajrzał do mnie na chwilę.
Pytał, czy palę.No tak, oczywiście, że mama musiała mu powiedzieć, przez co drugi raz tłumaczyłam to samo. Mówił coś jeszcze o tym, żebym nie uciekała tak z domu i pytał, czy rozmawiałam jeszcze z Soph.
– Musicie się dogadać – stwierdził. – Jesteście siostrami.
– Ona mnie nienawidzi – odparłam patrząc na niego bez żadnego wyrazu.
– Via – westchnął siadając obok mnie. – Ona cię nie nienawidzi. Kocha cię, tylko jest trochę zdenerwowana.
– Trochę?
– Dobra, prawdę powiedziawszy dawno nie widziałem jej tak wkurzonej, ale... Nie do końca wiem o co wam poszło – przerwał na chwilę.
Nie miał lekko z trzema babami w domu, to na pewno. Kiedyś miałyśmy okres w tym samym czasie, a wtedy widziałam, że najchętniej wyemigrowałby na Hawaje.
Albo kiedy się na siebie drzemy, a on biedny stoi obok, i nie wie co zrobić. Teraz też tak jest. Nie wie, o co chodzi i nie chce się za bardzo mieszać, bo jesteśmy duże, ale z drugiej strony nie chce, żebyśmy się kłóciły. Ja na jego miejscu już dawno byłabym na tych Hawajach.
– Nie chcę ingerować w wasze sprawy – powiedział niepewnie, dokładnie tak, jak się tego spodziewałam. – Nie wiem, czy Soph potrzebuję czasu, czy czegokolwiek innego, ale powinnyście się pogodzić.
– Wiem – odparłam zimnym głosem, czego nie miałam w zanadrzu.
Pokiwał głową i delikatnie wstał. Był jeszcze bardziej zmieszany i wyszedł w milczeniu. W tej sytuacji też było mi go szkoda. My z Soph byłyśmy pokłócone i to dość poważnie. Wiedziałam, że nie chcę się z nią godzić, jeśli chociaż nie spróbuję mnie zrozumieć.
CZYTASZ
See you again
Teen FictionPierwsza część trylogii "See You" © wildestdreamsbby (17.02.23 - 10.06.23)