29. Szósty zmysł

4.7K 193 50
                                    

Tamtego wieczoru resztkami sił doczołgałam się do łóżka. Za to nie starczyło mi ich na przebranie się w piżamę, ani na cokolwiek innego. Zasnęłam dokładnie tak, jak byłam przez cały dzień. Wtedy naprawdę żałowałam, że nie było tam Hendersonów, którzy potrafili by mnie trochę ogarnąć. Ostatnio całkiem sprawnie poszło im zmywanie makijażu i układanie mnie do snu.

Na moje szczęście ani rodzice, ani Soph tamtego dnia nie wchodzili do mojego pokoju. Nikt nic nie słyszał, ani nie zauważył i z tego powinnam się cieszyć.
Nie chciałam, żeby ktokolwiek z nich widział mnie w takim stanie, ale moja podświadomość mi mówiła, że chciałam, żeby robił to ktoś inny.

Byłam tak bardzo żałosna. Dlaczego tak nagle zaczęłam kogoś potrzebować, skoro nie pierwszy raz się tak czułam? Bywało o wiele gorzej, i zawsze z tego wychodziłam, więc po co teraz ciągle myślałam o nim?

I znów nie wiedziałam, czy gorsze jest to, że nachodziły mnie te myśli, czy to, że on miał jakiś magiczny zegar w głowie. Zegar, który pokazywał mu, kiedy znów się do mnie przyczepić, bo pierwsze, co zobaczyłam po włączeniu telefonu z rana była t a wiadomość.

"Connor się pyta, czy jedziesz dzisiaj z nami do kfc, ale nie miał odwagi zapytać"

Wrodzone wyczucie czasu. Connor się pyta. Czyli może jednak między nami może być tak, jak wcześniej. Może. Muszę się tylko odpowiednio postarać i on też musi to zrobić.

Chodź z drugiej strony, dlaczego akurat kfc? On naprawdę miał jakiś szósty zmysł. Nie było opcji, żebym teraz wepchneła w siebie jakiekolwiek jedzenie, bo robiło mi się niedobrze, jak tylko o tym pomyślałam. Po takich sytuacjach zazwyczaj tak było, ale ustępowało po około dwóch albo trzech dniach. Ale na pewno nie teraz. Nie tak od razu. Jeszcze nie byłam gotowa.

Dlatego też po dłuższych namysłach i zbieraniu się do wstania z łóżka odpisałam mu:

"A musimy akurat do kfc?"

Liczyłam, że bezproblemu się zgodzi i będzie po problemie, ale to przecież Liam Henderson. Nic nie mogło pójść bezproblemowo, bo po chwili czekania dostałam bardzo wylewną odpowiedź:

"Tak"

Gdybym uzgadniała to z Connorem, to zaproponowałby jakiś milion innych miejsc, byleby gdzieś wyjść. A on? Jedyne, co jeszcze napisał to:

"Jedziemy o 15"

I nic więcej. A to już nie było żadne pytanie, czy propozycja. To była narzucona godzina, w której mieliśmy jechać do kfc. Nie uwzględniając żadnych innych pomysłów czy odwołań. Tak po prostu.

Naprawdę długo się zastanawiałam, czy chcę tam iść i zdecydowanie nie chciałam. Jakbym siedziała i patrzyła, jak jedzą, to na pewno zasypaliby mnie mnóstwem pytań. Ale jeśli bym cokolwiek wzięła, to ryzykowałam tym, że zwyczajnie będę później wymiotować.

Przez to coraz częściej zadawałam sobie pytanie, co jest ze mną nie tak? Dlaczego po prostu nie mogłam z nimi wyjść? Po prostu zjeść i porozmawiać czy cokolwiek innego. Po prostu. Dlaczego tak nie mogłam?

Te wszystkie myśli znów wewnętrznie mnie przytłaczały i dosłownie ściskały tak, że nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Zupełnie nigdzie i bez nikogo. I dlatego stwierdziłam, że po prostu nie idę. Bez zbędnego zamartwiania się tym wszystkim.

Napisałam to Hendersonowi wykręcając się, że mam dużo rzeczy do ogarnięcia, ale nawet nie odczytał mojej wiadomości. Wyłączyłam telefon i znalazłam w sobie resztki sił, aby zejść na dół i chociaż spróbować zjeść jakieś płatki czy coś.

See you againOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz