28. Bezradnosć

4.8K 186 49
                                    

Po długich minutach odsunął mnie od siebie tak lekko, jakbym była z porcelany. Patrzyłam w jego oczy, które były tak blisko moich, że to aż niebezpieczne. Tym razem widziałam w nich tyle emocji, że trudno to opisać.

Ale zdecydowanie było to lepsze, niż wcześniejsza pustka. Wtedy też wiedziałam, że to lepiej, że tamtego dnia spotkałam go na plaży, a nie siedziałam sama. Bo dzięki temu czułam się lepiej. Dzięki niemu.

Dalej siedziałam obok, zdecydowanie bliżej, niż gdy opowiadał o tym wszystkim. Nasze boki się stykały, a oboje siedzieliśmy z kolanami przyciągniętymi do naszych klatek piersiowych.

– Tęsknisz za nią – bardziej stwierdziłam, niż spytałam patrząc na niego spod rzęs.

– Tęskniłem – podkreślił. – Chodziłem na ten jebany cmentarz wieczorami wściekając się za to wszystko i jednocześnie prosząc, żeby wróciła.

Każde jego słowo sprawiało, że te dziwne uczucie ogarniało mnie jeszcze bardziej. Jakby nasze dusze były połączone, a ja czułam w sobie jego ból.

– W końcu, po jakimś stokrotnym przeczytaniu jej listu, zrozumiałem, że to nie ma sensu – odparł, a ja zobaczyłam, jak jego szczęka się zaciska. – Zajęło mi to... Naprawdę dużo czasu.

– Bo wtedy pierwszy raz kogoś straciłeś – lekko pokiwałam ze zrozumieniem głową.

– Ale końcowo, zrozumiałem coś jeszcze. Poza tym, że zachowywałem się, jak gówniarz – zawachał się na chwilę. – Zrozumiałem, że nic nigdy mi jej nie zwróci. Bo kiedy... Kiedy kogoś stracisz, nic ci tego nie zrekompensuje. Ani wydzieranie się, ani żal do całego świata, ani wielokrotne czytanie tego samego listu. Nic nie pomoże w tym, że jedyne, co czujesz, to wielka dziura, która została, po osobie, na której ci zależało – po ostatnich słowach prawie niewyczuwalnie, ale usłyszałam, jak załamał mu się głos.

Zależało mu na Avie, a ona umarła. Była jego jedyną dziewczyną? A może nawet i nią nie była, bo z tego, co mówił, zdecydowanie nie można tego nazwać związkiem. Chodź co ja tam o tym wiem. Wnioskując z jego słowa, wiedziałam tylko, że była mu bliska.

– Ktoś inny oprócz mnie o tym wie? – spytałam niepewnie.

– Connor – odparł automatycznie. – Chodził ze mną do szkoły i wiedział, że dużo czasu spędzam z nią. Potem dopytywał się, czemu to się zmieniło, więc mu powiedziałem.

Connor miał wtedy tylko 15 lat, a Liam ledwie rok więcej. Zdałam sobie sprawę, jak to mało, w stosunku do tego, co się wydarzyło. Do tego, jak bardzo musiał cierpieć, nawet jeśli nie do końca chciał się przyznać.

– Przykro mi, naprawdę – może i brzmiało najbardziej oklepanie, ale to jedyne, co byłam w stanie z siebie wydusić.

– Minęło sporo czasu, więc jest okej – mruknął. – Gdyby nie było, nie mówiłbym ci o tym.

Okej. Zupełnie nie wiem, jak mam to interpretować. Jednocześnie czułam, że nie jest okej, bo widziałam trudność, z jaką opowiadał o tym wszystkim. Ale z drugiej strony, skoro on tak sądzi, to może i nawet lepiej. Może dzięki temu jest mu z tym wszystkim łatwiej, czy coś.

Od małego analizowałam praktycznie wszystko, co mówili ludzi wokół, dzięki czemu mogłam naprawdę wiele się o nich dowiedzieć. Robię to często przed zaśnięciem, chyba, że jestem bardzo zmęczona. Chodź czasem nawet wtedy nadmiernie nad wszystkim myślę i przez to zasypiam gdzieś w środku nocy.

Zupełnie nie wiem, co z tym zrobić, bo są takie dni, że męczy mnie to aż tak bardzo, że mam ochotę płakać z bezsilności. Wystarczy jedno zdanie. Jedno. A ja rozłożę je na czynniki pierwsze, i rozważę wszystkie kwestie, pod jakim kątem mogło być one wypowiadane.

See you againOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz