33. Gorzkie kłamstwa

5K 188 121
                                    

- Olivia? - moje pełne imię w jego ustach będzie mi wybrzmiewać już zawsze.

Odsunęliśmy się od siebie, jak poparzeni, a ja zsunęłam się z blatu. Co tu się właśnie wydarzyło?

Nie patrzyliśmy na siebie, bo nasze spojrzenia były utkwione w Luke'u. Luke'u, który wydawał się momentalnie wytrzeźwieć. Patrzył się na nas z szeroko otwartymi oczami, aż piorunując złością i niedowierzaniem.

- Jak... Co Wy... - próbował wydobyć z siebie coś sensownego.

- Luke to nie tak, jak... - chciałam cokolwiek powiedzieć, ale nie dał mi dojść do słowa.

- Wiem, co widziałem, Olivia - odparł twardo, a ja wyzdrygnęłam się na sam dźwięk swojego imienia. Jego przeszywający wzrok przeszedł ze mnie na Hendersona - Ona jest dla mnie jak siostra, a ty... Ty chciałeś ją przelecieć? - zmarszczył brwi nie będąc niczego pewny.

Wbijał w niego wzrok z taką wściekłością, że była niemal namacalna. Chwila, on chciał mnie
p r z e l e c i e ć? Chciał? Może od początku chodziło mu tylko o to? Może byłam zbyt pogrążona w dziwnym transie, który pochłonął mnie tak, że nie panowałam nad własnym ciałem?

Tak bardzo chciałam coś wtrącić. Wytłumaczyć. Nie wiem, powiedzieć mu cokolwiek, ale widząc, że chcę się odezwać machnął tylko ręką mówiąc ciche daruj sobie.

Powiedział, że jestem dla niego, jak siostra. Te słowa brzmiały mi w głowie przez bardzo długo, bo nigdy wcześniej wprost tego nie mówił. A teraz, gdy to usłyszałam, zamiast się cieszyć i go przytulić, czułam jedynie jeszcze większy ból. Zraniłam go i byłam tego świadoma, ale czułam, że muszę porozmawiać z nim dłużej chociaż chwilę.

- Black... - tym razem to Henderson chciał coś powiedzieć, ale nie zdążyłam usłyszeć co, bo wyszłam z kuchnii.

Szybko poszłam do salonu, ale zastałam tam jedynie śpiącą Melanie, wpół przytomnego Connora i średnio kontaktującą Zarę. Od razu szturchnęłam jej ramię, a ona spojrzała na mnie, jakby próbowała sobie przypomnieć, kim jestem.

- Gdzie jest Luke? - spytałam patrząc na nią z wyczekiwaniem, ale najwidoczniej nie za bardzo skumała, o co chodzi, więc powtórzyłam drugi raz głośniej i wyraźniej. - Gdzie poszedł L u k e?

- Wyszedł gdzieś - ledwo wybełkotała i to wystarczyło.

Wybiegłam przed dom najszybciej, jak mogłam i zaczęłam rozglądać się wokół. Stał tam. Tyłem do mnie, oparty o ścianę, przecierając rękoma twarz. Najdelikatniej, jak mogłam, podeszłam do niego i wyszeptałam ciche:

- Luke...

Natychmiast podniósł głowę, a nasze spojrzenia znów się spotkały. Dopiero teraz bardziej zauważyłam, że nie jest zły. Nie był zły, tylko zawiedziony. Zawiedziony i smutny, a to bolało jeszcze bardziej.

- Spałaś z nim? - spytał wprost bez owijania w bawełnę.

- Nie - natychmiastowo odpowiedziałam, a moje myśli zaczęły cały czas krążyć wokół jego pytania. Ja i Henderson... Nie, zdecydowanie nie.

- W kuchni wyglądało... - przez alkohol, który wcześniej w siebie wlał wyglądało, jakby naprawdę ciężko było mu się wypowiedzieć.

- To w kuchnii... Nie wiem, co to było.

- Całowaliście się wcześniej?

- Tak - powiedziałam po chwili zastanowienia. Nie kigę go okłamać. Nie jego. Nie mojego Luke'a.

See you againOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz