🖤32🖤

177 12 8
                                    

Zapłaciłam i odebrałam lody. Moje były ciasteczkowe a chłopaka czarna wanilia. Moje były przepyszne miałam już wracać ale zobaczyłam coś czego się nie spodziewałam, przez co lody wypadły mi z ręki a do oczu napłynęły łzy. Cały obraz zamazał mi się przez łzy, nie widziałam gdzie biegnę przed oczami miałam tą całą Carmen która całuje Corpse'a. Nie mogłam w to uwierzyć... Biegnąc słyszałam jak ktoś biegnie i woła moje imię, nie przejęłam się tym ani trochę tylko biegłam dalej aż nagle coś we mnie uderzyło i straciłam przytomność.

Pov Corpse

Będąc w parku z Y/n było cudownie do momentu kiedy nie pojawiła się Carmen. Carmen to moja dawna przyjaciółka zerwałem z nią kontakt gdy zorientowałem się że zawsze jak poznałem jakąś dziewczynę ona robiła wszystko żeby się jej pozbyć, robiła wszystko żebym się z nią umówił...

-No cześć słońce dawno cię nie widziałam. O a kim ty jesteś skarbie?

-Nie twój interes Carmen...- warknąłem na nią

-Ej ale co tak agresywnie? Chciałam porozmawiać. To jak masz na imię?- była podejrzanie miła dla Y/n

-Y/n

-Śliczne imię złotko. Ja jestem Carmen. Kim dla niego jesteś?- po cholere o to pyta 

-Jest moją dziewczyną co ci do tego?

-Oh dziewczyną mówisz... ah tak mogła bym z nią porozmawiać o tobie...- po mojej odpowiedzi udzieliło jej się jej prawdziwe wcielenie

-Hah... że niby o czym?

-To ja was może zostawię...

-Pójdę z tobą.-naprawdę chciałem się od niej uwolnić ale zawsze wracała jakby mnie śledziła...

-Nie.

-Nie wtrącaj się Carmen!- krzyknąłem dosyć głośno nie powiem, widać było że Y/n się trochę wystraszyła.

-Mmmm zdenerwowany jesteś. Chcę porozmawiać więc młoda zmiataj stąd.- Miałem się jej odszczeknąć ale się powstrzymałem, widziałem że Y/n patrzy na mnie wzrokiem "spokojnie ja pójdę i powiesz jej co masz powiedzieć" 

-Porozmawiaj z nią a ja pójdę kupić lody.- Dziewczyna odeszła

-Czego chcesz?- powiedziałem oschłym głosem

-No... widzę że znalazłeś sobie kogoś. Nie powiem jest niezła ale czy no nie wiem... nie za grzeczna? Bo widać że dobrego horroru z nią nie obejrzysz

-Czego chcesz?! GADAJ!

-Spokojnie kochaniutki prędzej czy później zrozumiesz że pasujemy do siebie ja poczekam...

-Tylko po to tu przylazłaś?

-No nie...

-Kur...de Carmen czego chcesz daj mi święty spokój nie dociera do tego twojego pustego łba że między nami nic niema? Nie możesz iść i nigdy więcej mi się na oczy nie pokazywać aż taka głupia jesteś żeby to zrozumieć a wi-nie pozwoliła mi dokończyć

-Ale zmieniła cię ta dziewczyna naprawdę co się z tobą stało...-to był fakt przy Y/n jestem innym człowiekiem naprawdę zmieniała mnie

-NIE PRZERYWAJ MI!-wrzasnąłem wszyscy się na nas popatrzeli oprócz dziewczyny która czekała aż będzie mogła zamówić lody

-Mmm i to lubię może zmienisz zdanie jak ładnie poproszę co?

-Zapomnij!

-Nigdy

-DAJ MI ŚWIĘTY SPOKÓJ!- dziewczyna spojrzała w stronę Y/n nic nie odpowiedziała tylko mnie pocałowała...

-Oj twoja dziewczyna się spłoszyła- skomentowała kiedy ją odepchnąłem od siebie

-TY CHORA PSYCHOPATKO! NIE ZBLIŻAJ SIĘ ANI DO MNIE ANI DO Y/N! LECZ SIĘ!- zostawiłem ją tak mam jej dość, musiałem biec szybko za Y/n bo biegła wprost na ulicę... Boże co ja zrobiłem... 

Próbowałem ją dogonić ale nie zdążyłem dziewczyna wbiegła pod samochód na szczęście samochód nie jechał szybko. Podbiegłem do Y/n straciła przytomność ale oddycha. Dokoła zebrał się tłum 

-Nie stójcie tak tyko dzwońcie na pogotowie!!- krzyknąłem nie wiedziałem co robić. Oddech dziewczyny stawał się coraz bardziej płytki aż przestała oddychać. Zacząłem panikować. Co jeśli ją stracę? Nie mogę... Jest tą jedyną... Co ja ze sobą zrobię bez niej... Zmyśli wyrwała mnie jakaś kobieta

-Hej wszystko będzie dobrze. Muszę udzielić jej pierwszej pomocy- Popatrzyłem na nią niepewnie- spokojnie przeszłam kursy a teraz odsuń się proszę bo liczy się każda sekunda- posłusznie się odsunąłem.

 Zobaczyłem Carmen... dalej stała w tamtym miejscu wyła tak jakby w szoku ale... ale się śmiała... Psychopatka... z kim ja się zadawałem... Po chwili reanimacji dziewczyna odzyskała oddech i przyjechało pogotowie. Podziękowałem kobiecie za pomoc ona odpowiedziała że zrobiła to bo tak trzeba i nie ma za co dziękować. Jechałem w karetce do szpitala razem z Y/n po drodze zadzwoniłem do Sykkuno aby przekazał to co się stało nie mówiłem nic o Carmen później im to powiem teraz są ważniejsze rzeczy. Po dojeździe do szpitala zabrali Y/n na badania po kilku minutach zjawili się Tubbo, Sykkuno, Clay, Nick, George i Rae. 

-Randall! Co się stało?- Toby był bardzo zdenerwowany

-Y/n wpadła pod samochód...-mówiłem to z łzami w oczach

-Jak do tego doszło?

-To moja wina...-czułem się odpowiedziany za tą całą sytuację...

_____

707 słów

Witajcie! 

Jak się macie?

Dzisiaj zakończenie roku szkolnego jak się z tym czujecie?

Co myślicie o tym rozdziale? Znowu perspektywa Corpse'a której pisać nie potrafię :// Mam nadzieję że jest okey :D

Miłego dnia!

|Jesteś moim całym światem|Corpse x Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz