Rozdział 25

394 19 0
                                    

Skyler 

Otworzyłam leniwie oczy. Było jeszcze jasno czyli nie mogłam spać zbyt długo. Położyłam się na plecach i od razu się przeciągnęłam. Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech, gdy przypomnę sobie co robiłam dosłownie kilka godzin temu. Żałuję, że tak długo się powstrzymywałam, przecież to było fantastyczne. Jednak również męczące. Nie mogłam jednak sobie pozwolić na choćby jeden dzień lenistwa. Dlatego czym prędzej wstałam i ubrałam pierwsze lepsze spodnie oraz bluzkę. 

Po niecałej godzinie byłam najedzona i ogarnięta, dlatego postanowiłam się przejechać. Jednak kiedy wyszłam na zewnątrz i nigdzie nie zauważyłam swojego auta zrozumiałam, że moje plany muszą ulec zmianie. Dlatego aby nie siedzieć bezczynnie postanowiłam się przejść. 

Choć byłam całkiem sama to w moich myślach gościła tylko jedna osoba. Co jest naprawdę dziwne zważywszy na to, że nadal nie wiem kto i dlaczego chciał mnie zabić. Eks nadal milczała, jednak nie zamierzałam jej popędzać. Jestem pewna, że jeśli istnieje w tym kraju osoba, która miałaby się czegoś dowiedzieć to tylko ona. Zresztą teraz muszę przetworzyć wszystko co się stało rano. Nigdy bym nie pomyślała, że mężczyzna zrobić coś takiego. Coraz bardziej fascynuje mnie co takiego jeszcze odkryje. 

Wiem, że był opiekuńczy w stosunku do młodszego brata. Zresztą sam się nim zajmował. Potrafi być okrutny, kiedy kogoś kara. Chociaż Zack w zupełności sobie na to zasłużył. Jest też gwałtowny i agresywny. Jak choćby kiedy omal nie pobił Jacka na śmierć. Od razu na wspomnienie tej sytuacji położyłam rękę na szyi. Czy mógłby po raz kolejny próbował mnie udusić? Coś w środku podpowiadało mi, że nie byłby do tego zdolny. Jednak nie jestem tego pewna. Chociaż zaskoczył mnie, kiedy martwił się o moje zdrowie. Tylko dlaczego moja śmierć miałaby go przejąć. Przecież jestem dla niego nikim. Sam powiedział, że jestem mu potrzebna tylko do jednego a właściwie do dwóch rzeczy. Chcę się zemścić na Aronie i jak to ujął pieprzyć. Jakbym była jakąś potrawą. 

Usiadłam na ławce i prychnąłam, gdy uświadomiłam sobie, jak bardzo mój brat by się wściekł. Przespałam się z jego wrogiem. Osobą która najprawdopodobniej zabiła mi ojca

Chociaż czy można tak nazwać osobę, która ignorowała cię przez większość życia. Dla mnie jest to kwestia sporna. Jednak mam tylko ich. Mamy nie mam prawa pamiętać. Skoro zmarła przy moim porodzie. 

Dlaczego to wszytko musi być tak bardzo skomplikowane. Najłatwiej byłoby gdyby Ash pozwolił mi odejść. Jednak czy tego właśnie chce? Po krótkim namyśle odpowiedź była jedna.

Nie. 

Te kilka tygodni wystarczyło, żebym poczuła coś do szarookiego. Chociaż jestem pewna, że nic z tego nie będzie. Nie ma prawa być, skoro od początku go okłamywałam. Już jednak jest za późno, żeby to zmienić.

Czemu mój mózg co chwilę porównuję tą sytuację do historii Romea i Julii. Przecież jest zupełnie inna. Co prawda występują dwie zwaśnione strony, jednak nic więcej nie jest nawet trochę podobne. 

Spojrzałam na godzinę i postanowiłam już wrócić. Dwie godziny spaceru to i tak dużo jak na mnie. Nawet jeśli większość czasu spędziłam na ławce. 

Kiedy byłam na podjeździe od razu zauważyłam mój najukochańszy samochód. Postanowiłam od razu się nim przejechać. Nie zdążyła jednak nawet wsiąść do niego, gdy usłyszałam za plecami. 

- Nawet nie próbuj.- obróciłam się w stronę Ashera, który wyglądał na wkurzonego. Choć wyraz twarzy, był raczej spokoju to coś w jego głosie sprawiło, że zaczęłam się obawiać. Może już wie, tylko skąd? - W tej chwili do środka. 

Nie Kontroluj Mnie #3 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz