Rozdział 15

411 21 0
                                    

Skyler 

Nie wiem co było gorsze ból gardła czy głowy. Mam dziwę deżawi. Wstałam i powoli ruszyłam w stronę łazienki, opłukałam twarz i zwilżyła gardło. Na sekundę poczułam się lepiej, jednak szybko to minęło, gdy przypomniałam sobie co się wczoraj wydarzyło. 

Jestem zaskoczona tym, że uwierzył w moje połowiczne kłamstwo. Byłam pewna, że  mnie zabije, tymczasem nadal żyje. Co jest równie zaskakujące. Należałam do Devils, według tego co mu powiedziałam byłam bardzo blisko z ich szefem, a on z nieznanych mi powodów zabrał mnie do Kingston. 

W sumie cieszę się, że mnie zabrał ze sobą. Wczorajszego dnia poniosło mnie, miałam ogromną ochotę zapalić. Zapewne, gdybym miała cokolwiek w mieszkaniu, już dawno bym to zrobiła. Od marihuany naprawdę trudno jest się uzależnić. Trzeba ją palić naprawdę często, a ja robiłam to przez wiele lat i to codziennie. Pewnego dnia przestało mi to wytarzać i sięgnęłam po coś mocniejszego, o mały włos nie przypłaciłam tego życiem. Walka zajęła mi wiele lat, a wczorajszego dnia byłam bliska, żeby to wszystko zaprzepaścić. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Zwłaszcza, że złamałbym w tedy złożoną obietnice. 

Spojrzałam na moją silną szyję, która nie wygląda aż tak źle. Zawsze mogło być gorzej. Nie jestem głupia, w końcu należałam do Devils. Zakładając, że Blacks nie różnią się od nich aż tak panującymi zasadami, to mogłam skończyć z blizną do końca życia lub połamanymi kończynami. 

Wzięłam głęboki wdech i wyszłam, nie mam zamiaru bezczynnie czekać. Muszę dowiedzieć się, jakie Ash ma wobec mnie plany. Zapukałam do gabinetu i weszłam do środka, jednak go tam nie zastałam. Rozejrzałam się dookoła i włączyłam leżący komputer. Ma szczęście nie miał hasła. Nie znalazłam nic ciekawego do momentu, aż nie natrafiłam na pewne zdjęcie. Wyglądała jak bomba, na której znajdowała się dziwna plama. Zmrużyłam oczy i przyjrzałam się jej bliżej, jednak nie byłam w stanie zobaczyć co przedstawia. Zamiast tego wysłałam je sobie na telefon, być może warto poprosić kogoś o pomoc. Może któraś z dziewczyn będzie znała ten symbol. 

Zeszłam na dół i od razu dotarł do mnie nie przyjemny zapach alkoholu. Choć nie powinien mi on przeszkadzać skoro, sama zapewne nim śmierdzę. Spojrzałam na kanapę i nie mogłam uwierzyć, że Asher na niej spał. Na stoliku stały dwie puste butelki whisky, co ciekawe nie było żadnej butelki po coli ani innym napoju. 

Podeszłam do niego bliżej i ukucnęłam. Przez chwilę wpatrywałam się w jego spokojną twarz i wsłuchiwałam w miarowy oddech. Kiedy jednak zobaczyłam jego dłoń, od razu przypomniał mi się huk, gdy uderzył nią w ścianę. 

Nadal nie mogę pojąć, że policja uwierzyła w moje tłumaczenia. Nie mal od razu przyjęli moja wersję zdarzeń. Jeszcze rozumiem, że uwierzyli w historie o rozwalonej głowie Jacka wazonem. Jednak jego kłykcie były w nienaruszonym stanie, więc dlaczego nie pytali o dziurę w ścianie?

Z drugiej  strony czemu mieli nie uwierzyć przerażonej, młodej kobiecie. Ciekawe ile im zajmie dojście do prawdy, bo jestem pewna, że prędzej czy później ją poznają. Dopóki jednak, jestem tutaj nie mam powodów się tym przejmować. Chyba, że Black zdecyduje inaczej. 

Z westchnieniem wstałam i poszłam do kuchni. Nienawidziłam tego uczucia, gdy nie panowałam nad swoim życiem. Całe życie ktoś mnie kontrolował. Przez te kilka lat w końcu byłam wolna, ale nawet to okazało się być kłamstwem. On nadal mnie pilnował, a przecież obiecał dać mi spokój. Przymknęłam na moment oczy, jednak gdy je otworzyłam zobaczyłam Ashera, który się we mnie wpatrywał. Nagle zaschło mi w ustach, jednak zmusiłam się do zaproponowania. 

- Chyba powinniśmy porozmawiać. - ten jedynie pokiwał głową i ruszył do góry. Nim udałam się za nim, spojrzałam na drzwi, jednak od razu odrzuciłam od siebie myśl, żeby uciec. Na to już dawno jest za późno. 

Nie Kontroluj Mnie #3 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz