Rozdział 43

354 21 0
                                    

Skyler 

Wstałam dzisiaj jako pierwsza i przez kilka minut przyglądałam się smacznie śpiącemu mężczyźnie. Wyglądał na spokojnego. Pomimo tego co się wczoraj wydarzyło. Vigilantes jak dotąd nie zaatakowali nas ani Arona. Jednak nie próżnowali i kolejne osoby zginęły. Najbardziej przerażające jest to, że nie wiemy ile osób należy do ich grupy. Mam nieodparte wrażenie, że jest jak hydra. Zetniesz jedną głowę, a na jej miejsce wyrosną kolejne

A każdy wie, że aby zabić hydrę trzeba pozbyć się serca, choć w naszej sytuacji bardziej mózgu. 

Pomimo, że zabili już tyle osób zaangażowanych w tą farsę nadal jesteśmy na gorszej pozycji. Pojawiły się nawet plotki, że nikt nie dowodzi mścicielami. Chociaż jest to mało prawdopodobna hipotezą. Najwyżej jest to kilka osób. Media milczą na ich temat, pewnie jest to zasługa Dexa. W końcu pieniądze potrafią wszystko załatwić. Chociaż jest to w stosunku internautów niemal nie możliwe. Jednak i na nich znalazł sposób. 

Silvia wspominała, że wynajął kilkunastu jak nie setki informatyków i hakerów, którzy mają za zadanie zasypywać te wiadomości innymi lub po prostu je usuwać. To podzieliło społeczeństwo. Jedni uważają to za spisek rządu lub ludzi bogatych inni za fake newsy. Nie zmienia to tego, że im więcej osób zginę tym głośniej o tym będzie. 

Wczoraj Asher musiał pojechać wesprzeć jednego z zarządców, którego na szczęście udało się uratować. Za to Aron miał pilnować Kingston i Woodstock. Chociaż coraz bardziej mnie ciekawi co ludzie o tym myślą. W końcu jeszcze niedawno byli wrogami teraz współpracują. Muszę się tego dowiedzieć. Jednak na razie muszę coś zjeść. Kiedy zaczęłam zajadać się kanapką mój telefon zaczął dzwonić jednak to nie był dzwonek. Ten sygnał oznaczał rozpoczęcie czatu na naszej grupie czytelniczej. Rozmowę rozpoczęła Silvia. Od razu do niej dołączyłam. 

- Cześć, co tak wcześnie na pogaduchy? - zapytałam biorąc ogromnego gryza. 

- Hej, powiem jak reszta dołączyć. 

- Spoko. - stwierdziłam niepewnie. Jej głos brzmiał dziwnie. Jakby się czegoś obawiała. Chociaż nie powinnam się temu dziwić. Poza Dexem to na jej śmierci najbardziej zależy ludzią należących do organizacji. 

- O co chodzi? - zapytała ziewając Jini. 

- No właśnie. Jestem w trakcie treningu. - dodała Valeria. A ja spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. 

- Trenujesz o siódmej? 

- Oczywiście, że tak. Nie chcę wyjść z formy. To że całymi dniami siedzę w domu niczego nie zmienia. 

- W porządku. 

Na moment się zamyśliłam. Czy nie powinnam zacząć trenować? W końcu Ash już kilka razy zwrócił uwagę na moją formę a konkretniej na jej całkowity brak. Spojrzałam na swój płaski brzuch, który nie był ani trochę umięśniony. 

- Już jestem. - szepnęła Maze. Co chyba wszystkie nas zaskoczyło, od kiedy ona szepcze? 

- Jesteś w trakcje zlecenia? - ziewnęła po raz kolejny Jini. 

- Co? Nie dlaczego pytasz? 

- Mówisz szeptem i nie włączyłaś kamerki. 

To było naprawdę podejrzane i kompletnie nie w jej stylu. Nawet Silvia, która zaczęła spotkanie czekała na jej wyjaśnienie. Jednak kiedy ta zobaczyła, że oczekujemy aż dodała coś jeszcze próbowała skierować nasze myśli na coś innego. 

- To po co to spotkanie Silvia? - zapytała cicho. 

- Zaraz wam powiem. Jednak mogłabyś włączyć kamerkę dziwne mi się z tobą rozmawia, gdy nie widzę twojej twarzy. 

Nie Kontroluj Mnie #3 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz