Rozdział 32 (18+)

490 19 0
                                    

Asher 

Nie wiem co mi odbiło, żeby przyjeżdżać tu w środku nocy. Jestem na terenie wroga, gdzie w każdej chwili może ktoś mnie przyłapać i najprawdopodobniej zabić. Pomimo, że mamy rozejm to nadal jestem tu niezapowiedziany. Tylko jak mam przedostać się do tej fortecy. Przecież to niemożliwe, żeby nikt mnie nie zauważył. Jednak dłużej nie wytrzymam. Muszę ją zobaczyć. Nigdy nie byłem lekkomyślna, ale teraz jestem pewien, że mi odbiło. Zwłaszcza, że przed południem mam się spotkać z Aronem. 

Kurwa, coraz bardziej dociera do mnie jak idiotyczny jest to pomysł. Jednak powinienem się już przyzwyczaić, że nie mogę myśleć o niczym innym jak o czarnowłosej kobiecie. Raz kozi śmierć, najwyżej Black szybciej dowie się co mnie łączy z jego siostrą. Oczywiście jeśli mnie prędzej nie zabije. 

Nie myśląc już ani chwili dłużej próbowałem przedostać się na drugą stronę płotu. Co było naprawdę trudne. Przez chwilę poczułem się jakbym występował w jakiejś głupiej komedii romatycznej. Już po kilku minutach byłem na drugiej stronie. Ku mojemu zdziwieniu nie zauważyłem, żadnego ochroniarza. 

Dopiero wtedy dotarło do mnie jak duży jest jego dom. Jak niby mam ją znaleźć? Przecież nie mogę od tak wejść do środka i sprawdzać każdego pomieszczenia. Coraz bardziej byłem wściekły na mojego niecierpliwego kutasa. 

Ukryłem się w krzakach, gdy usłyszałem jak ktoś wchodzi na balkon. Dopiero po czasie dotarło do mnie jak wielkie mam szczęście. Kobieta w blasku księżyca wyglądała jeszcze piękniej. Choć wyglądała jednocześnie na znudzoną oraz zamyśloną.

Nagle wpadłem na najbardziej idiotyczny pomysł, który bardziej pasował do Axela niż do mnie. Z drugiej strony właśnie jestem na podwórku Devlinsów. 

- Bądź moją, a ja zaraz ochrzczę się na nowo. - kiedy to powiedziałem, kobieta spojrzała na mnie w szoku. 

-  Oszalałeś do reszt. - szepnęła. - Musisz stąd uciekać. Jak ty się w ogóle tutaj dostałeś? 

-  O moje kochanie! Mury te przeleciałem na miłości piórach. 

Nigdy w życiu nie spodziewałbym się, że kiedykolwiek będę stał pod balkonem jakiejś kobiety cytując Romeo i Julie tymczasem właśnie to robię. Jeśli ona mi nie wybaczy po tym co tu odwalam, to nie mam pojęcia co jeszcze mógłbym zrobić. 

- Dasz radę wejść po tym drzewie na balkon? 

- Oczywiście moja luba. 

Od razu zabrałem się z wspinaczkę wiedząc, że w każdej chwili ktoś może mnie przyłapać. Jednak nikogo nie ma. Co jest dla mnie dobrą a nawet bardzo dobrą wiadomością. Jednak jeśli tak pilnują Skyler to Vigilates może nie mieć tak wielkiego problemu, żeby ją skrzywdzić. Nie tego spodziewałem się po Aronie. 

Ledwo stanąłem na balkonie, a już byłem wręcz wepchnięty do sypialni. 

- Oszalałeś. Życie ci niemiłe? - wręcz na mnie warknęła, jestem pewien, że gdyby nie miejsce w którym się znajdujemy to by nie hamowała krzyków. 

- Bez ciebie i tak jest nudne. 

- Coś brałeś? - odsunęła się ode mnie, jednak jej na to nie pozwoliłem i przyciągnąłem do siebie. 

- Jestem całkowicie trzeźwy. - jednak żarty musiały się skończyć. - Przepraszam. 

- Za co konkretnie? 

- Za wszystko. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. 

- Jesteś pewny, bo z tego co pamiętam to chciałeś mnie udusić. 

Nie Kontroluj Mnie #3 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz