Hermiona szła powoli do swojego domku, myśląc o tym, co się stanie, gdy wróci do domu. Wiedziała, że Remus dowiedział się, czego chciało Ministerstwo i wiedziała, że to będzie sprzeczne ze wszystkim, w co wierzył. Boże, to było wbrew wszystkiemu, w co ona wierzyła. Próbowała odciąć się od tego, co mógłby powiedzieć i skupić się na powrocie do domu.
Kiedy w końcu dotarła do domu, zauważyła, że Remus nie jest w radosnym nastroju. Widać było wyraźnie dymiące resztki eliksiru tojadowego. Hermiona odłożyła jedzenie i czekała.
- Dostałem wiadomość z Ministerstwa. - powiedział jej. - Chcą, żebyśmy zrobili to dziś wieczorem, żeby mogli skupić się na innych sprawach.
Hermiona nic nie powiedziała.
- Hermiono, nie słyszałaś mnie?
Hermiona westchnęła i odwróciła się.
- Tak, słyszałam. - odpowiedziała Hermiona. - I wiem, że nie podoba ci się ten pomysł tak samo jak mnie. Ale ja nie chcę być wydana w ręce śmierciożerców. Nie chcę być zgwałcona, zabita ani Bóg wie, co jeszcze, więc chyba będziemy musieli się z tym pogodzić.
Remus mruknął coś, czego Hermiona nie mogła usłyszeć.
- Remusie, czy nie zależy Ci na moim bezpieczeństwie?
- Tak, dbam, ale...
- Ale co? - zapytała Hermiona. - Czy to fakt, że jestem dla ciebie zbyt brzydka, sprawia, że nie chcesz się ze mną przespać?
Remus wpatrywał się w nią.
- Hermiono, nie jesteś brzydka. - powiedział. - Jesteś bardzo ładna i każdy byłby głupcem, gdyby nie wiedział, co posiada. Po prostu nie mam na to nastroju.
Hermiona wiedziała, że to powie, więc przygotowała eliksir.
- Ginny przygotowała coś dla nas. - powiedziała, pokazując mu buteleczkę. - Powiedziała, że jeśli będzie mocniejszy, to nie będzie dla nas dobry.
- Hermiono, ja...
- Idę do łóżka. - powiedziała Hermiona, przerywając mu. - Chyba w końcu dopadnie mnie jakiś śmierciożerca. Miło było cię poznać.
- Hermiono. - powiedział Remus.
- Co! - warknęła Hermiona.
- Ja wezmę eliksir. - powiedział Remus.
Hermiona odwróciła się do niego.
- Weźmiesz.
Remus skinął głową.
- Bardzo ci dziękuję. - powiedziała Hermiona. - Tak się martwiłam, co się stanie jutro.
- Więc jak działa ten eliksir? - powiedział chłodno Remus.
Hermiona zignorowała go.
- Według Ginny eliksir zaczyna działać od razu i działa przez godzinę. - powiedziała Hermiona. - I zgodnie ze wskazówkami, gdzie należy zażyć jedną łyżkę, nie więcej, nie mniej.
Remus podszedł do łyżek, które znajdowały się w małym pudełku, wyjął dwie i wrócił, patrząc, jak Hermiona odkorkowuje butelkę. Nalała dokładną ilość do pierwszej łyżki i podając ją Remusowi, nalała kolejną porcję do drugiej łyżki.
- Zaczynamy. - powiedziała Hermiona.
Zatkała nos i połknęła eliksir. Smakowało jak zgniłe jajka i sprawiło, że poczuła się tak, jakby miała zaraz zwymiotować. Potem złe samopoczucie zniknęło, a przez jej ciało przeszedł ogień. Kolana jej ugięły się, a serce zabiło szybciej. Niczego bardziej nie pragnęła niż pocałować swojego męża.
Ale Remus wyprzedził ją w tym. Przycisnął swoje usta do jej ust, Hermiona jęknęła w jego ustach, a on odpowiedział jej tym samym. Podniósł ją i zaniósł do sypialni, gdzie położył ją delikatnie na łóżku.
(Przeskok w czasie)
- O boże. - wyszeptała Hermiona, nie rozumiejąc, czego doświadczyła. - Remusie, to było... Remusie?
Spojrzała w dół i ku jej przerażeniu, Remus zasnął.
- Mężczyźni. - prychnęła Hermiona.
~°~°~°~
- Jak się miewa mój mąż? - zapytała Ginny.
- Będzie żył. - odpowiedziała Madame Pomfrey. - Proszę posłuchać, pani Snape, rano dam pani znać, jak się czuje.
Ginny wiedziała, że pielęgniarka chce się jej pozbyć.
- Ostatnio, gdy sprawdzałam, jestem jego żoną i mam prawo być blisko mojego męża.
Madame Pomfrey już miała zaprotestować, ale Dumbledore ją powstrzymał.
- Ginny ma rację. - powiedział Dumbledore. Jeśli chce tu zostać, to ma do tego prawo.
Pani Pomfrey odeszła, mamrocząc coś.
~°~°~°~
Morgana przybyła do domu ministra magii, mając nadzieję, że nie śpi i będzie mogła z nim miło porozmawiać. Wiedziała, co by się stało, gdyby zawiodła w swoim zadaniu dla Voldemorta. Kiedy zapukała do drzwi, pojawił się skrzat domowy i zapytał ją, w jakiej sprawie przyszła.
- Muszę porozmawiać z ministrem. - odpowiedziała.
- Proszę. - odpowiedział skrzat.
Poprowadził ją korytarzem do dużego salonu, gdzie państwo Knot spędzali wieczór.
- Jak się pani dziś czuje? - zapytał.
- Dobrze. - odpowiedziała Morgana. - Miałam nadzieję, że będę mogła porozmawiać z panem na osobności.
- Oczywiście. Agato?
Pani Knot wstała i wyszła.
- Więc czego potrzebujesz, moja droga?
- Miałam nadzieję, że uda mi się złapać czarodzieja czystej krwi zgodnie z nowym prawem. - powiedziała.
Knot uśmiechnął się do niej.
- A kogo masz na myśli?
- Ronald Weasley. - odpowiedziała Morgana.
Knot zmarszczył brwi.
- Nie jest jeszcze pełnoletni. - powiedział Knot.
Morgana uśmiechnęła się nikczemnie.
- Wiem, że nie jest, ale chcę za niego wyjść - powiedziała. - Chyba że chcesz stracić swoje poparcie. Pamiętasz, że to ja poinformowałam Ministerstwo Magii, że musisz pozostać ministrem. Nie chciałbyś, żebym powiedziała im, teraz żeby pozwolili ci odejść.
Knot zaczął się pocić.
- Oczywiście, że nie. - powiedział Knot. - Poinformuję pana Weasleya o twoim zamiarze wyjścia za niego.
- Dziękuję, panie ministrze.
Odwróciła się, by odejść, gdy nagle usłyszał dźwięk rozdzierającego się materiału. Knot odwrócił się i zobaczył na jej skórze mroczny znak. Morgana nie miała pojęcia, że to widział.
Gdy tylko zniknęła, poszedł zaalarmować Dumbledore'a.
CZYTASZ
Wilkołak i Mugolak | Remione
FanfictionZostała uchwalona nowa ustawa, która mówi, że mugolaki i półkrwi muszą poślubić czarodziejów albo czarownice czystej krwi, aby uratować świat magii. Jeśli chciałbyś/chciałabyś przeczytać więcej ff z serii "Prawo Małżeńskie", zerknij na mój profil, a...