58. Tajemniczy d(o)ręczyciel ✔️

1K 63 29
                                    


- Mówię wam. Gdy wszedłem na egzamin, McGonagall dwa razy dała mi niewłaściwe zadanie, a gdy już zacząłem zdawać, była tak roztrzęsiona wizją siebie jako kolorowego ptaka, że cały czas patrzyła się w podłogę - opowiadał rozbawiony Gregory, przekładając stos podręczników do swojej torby. - Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak przejętej.

Siedziałam wraz z Krukonem i Noah w bibliotece. Chłopak opowiadał nam półszeptem o dzisiejszym egzaminie z transmutacji, na którym to nastolatek zdający przed nim pomylił zaklęcia i niemal zamienił profesor McGonagall w barwnego słowika. Na jego słowa wraz z Noah wybuchłyśmy zduszonym śmiechem.

- Jak wczoraj zdawałam zaklęcia, słyszałam, jak Flitwick rugał biedną Louise, tę cichą Puchonkę z naszego roku, za powieszenie go za nogę pod sufitem. Dotąd nie miałam pojęcia, że na egzaminach dzieje się tyle różnych rzeczy! - rzekłam, także szybko przekładając księgi do torby. - Żałuję, że wcześniej nie zwracałam na to uwagi.

- Nawet nie wiesz, ile zabawnych błędów popełniają uczniowie w stresie, a szczególnie ci młodsi. W drugiej klasie, na przykład...

Noah opowiadała swoje historie z minionych testów, a ja nie mogłam uwierzyć, że czas, który dotąd kojarzył mi się jedynie z przewlekłym stresem i przytłoczeniem, w tym roku zamienił się w okres obfitujący w niesamowite wydarzenia.

Jak dotąd zmierzyłam się z zaledwie dwoma sprawdzianami - z zaklęć i transmutacji - które, jak sądziłam, zdałam śpiewająco. W tym roku wprowadzono nieco odmienny system corocznych egzaminów. Każdego dnia zdawać mieliśmy po jednym przedmiocie, zarówno w grupach, jak i indywidualnie, w zależności od preferencji profesorów. Mając na uwadze ubiegłoroczne SUM-y, można było stwierdzić, że atmosfera podczas wykonywania zadań była naprawdę przyjazna. No, zazwyczaj przyjazna. Stosunek nauczycieli co do egzaminu z całą pewnością może ulec zmianie, gdy jakiś uczeń wykazuje niepowstrzymaną potrzebę zamienienia ich w kolorowego słowika.

Wraz z Demelzą, Peterem, Camille, Dennisem, Johnem oraz dwójką moich najbliższych przyjaciół po każdym egzaminie spotykaliśmy się w bibliotece, by wspólnie przygotować się na następny dzień. Dziś jednak, z powodu weekendowej przerwy, wraz z Gregorym i Noah porzuciliśmy wizję nauki na rzecz swobodnej rozmowy o niczym istotnym.

Obok naszego stolika przeszedł Victor Scamander wraz z jakąś Puchonką. Nastolatkowie wesoło konwersowali, szepcząc sobie co chwila coś zabawnego. Po chwili jednak Victor zrobił kilka teatralnych kroków do tyłu, ponownie znajdując się obok mnie i przyjaciół, przypominając sobie najwyraźniej o czymś ważnym.

- Cześć, Abigail! - rzekł na przywitanie. Odpowiedziałam mu w przyjaznym tonie.

- Cześć! Jak miewa się dziadek? Dawno nie mieliśmy okazji porozmawiać - odparłam.

Rzeczywiście - nie rozmawiałam z Puchonem przez wiele miesięcy, a niegdyś przyjaźnie konwersowało nam się o odkryciach pana Newta. Nastolatek wyraźnie jeszcze bardziej się rozchmurzył.

- Dziadek nie umie usiedzieć w miejscu, znowu wyjechał w podróż - powiedział z uśmiechem. - Abi, nie pożyczyłabyś mi podręcznika do opieki nad magicznymi stworzeniami? Gdzieś przesr... Znaczy, zgubiłem, swój egzemplarz, a w bibliotece wszystkie wypożyczyli już przed egzaminami. Oddałbym ci go jeszcze przed testem. Poratujesz?

Znakomity humor Victora szybko udzielił się także mi. W odpowiedzi na prośbę jasnowłosego chłopaka niezwłocznie sięgnęłam do torby, by odnaleźć opasłą księgę.

Pokochać Eliksiry || Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz