43. Koszmar

2.8K 217 31
                                    

Gdy nadeszła Wielkanoc, poczułam ogromną ulgę. Większość uczniów opuszczała Hogwart, co miało sprawić, że w szkole zapanuje spokój. W środowy wieczór, na korytarzach ciężko było spotkać żywą duszę. Pociąg odjechał ze stacji w Hogsmeade dwie godziny po zakończeniu ostatniej lekcji. Nadchodziła pora, w której podawano nam kolację. Tego wieczoru nie byłam głodna, dlatego postanowiłam pospacerować po zamku. Wiedziałam, że idąc do Wielkiej Sali, na pewno spotkam Sophie. Gregory powiedział mi o tym, iż dziewczyna w tym roku nie zamierzała powrócić do domu. Cóż, był to dla mnie spory problem, gdyż odkąd dowiedziałam się, że podoba jej się nauczyciel Eliksirów, unikałam jej jak ognia. W trakcie każdej Wielkanocnej przerwy, wszyscy uczniowie jedli posiłki przy jednym stole. Nie chciałam siedzieć blisko niej, ponieważ na pewno od razu po opuszczeniu pomieszczenia, zaczęłaby ze mną rozmawiać. Nie było nikogo, z kim mogłabym się podzielić moimi problemami. Mój przyjaciel wyjechał, by spotkać się  rodziną i odpocząć od wszelkich ,,dziwactw" Hogwartu. Po godzinie bezsensownego włóczenia się, wróciłam do dormitorium. Postanowiłam, że następnego dnia wezmę prysznic, więc gdy dotarłam do pokoju, po prostu przebrałam się w swoją koszulę nocną i położyłam się na łóżku. 

***

- Abigail, tutaj jesteś!- usłyszałam głos Gregory'ego. Wychodził ze stróżówki, znajdującej się bardzo blisko kamiennego kręgu. Podszedł do mnie szybkim krokiem i objął na powitanie. Od razu zwróciłam uwagę na jego ubiór. Miał na sobie tradycyjne granatowe szaty, które wyglądały, jakby zostały wyjęte z szafy mojego ojca. Moja mama nalegała, żebyśmy ubierali się w ten sposób, gdyż uważała, że tak przystoi prawdziwemu czarodziejowi.
- Cześć- przywitałam się z przyjacielem. Jego twarz wydawała się być inna niż zwykle. Przyjrzałam mu się bardzo dokładnie, starając się zrozumieć, czemu mam takie odczucia. Miał delikatny zarost, a jego rysy twarzy zdawały się wyostrzyć. Gregory się postarzał! Czy to jest w ogóle możliwe, by stał się dorosłym z dnia na dzień? Być może zażył odrobinę Eliksiru Postarzającego...
- Uczniowie mnie wykańczają- westchnął. O czym on bredzi?- Jeden z Puchonów użył zaklęcia Melofors na swojej koleżance! Ta biedna dziewczyna zemdlała ze strachu- zamilknął na chwilę, najpewniej oczekując na moją reakcję. Nie byłam w stanie mu nic odpowiedzieć, ponieważ byłam zbyt zdezorientowana.- Sprawdziłaś już testy swoich podopiecznych? Wczoraj mówiłaś, że zostało ci ich tylko kilka.
- Testy? Jakie testy?- podrapałam się po głowie, starając sobie cokolwiek przypomnieć. Gregory zaśmiał się, jakbym opowiedziała dobry żart.
- Nie wstyd pani zapominać o takich rzeczach, profesor Rabelais?- za moimi plecami rozbrzmiał damski głos. Gdy tylko się odwróciłam, stanęłam jak wryta. Przede mną stała młoda kobieta, naprawdę piękna. Bez cienia wątpliwości, była nią Sophie. Uśmiechała się szyderczo, patrząc na mnie z wyższością.
- Czy możemy darować sobie takie uwagi, profesor Snape?- spytał Krukon. Jego ton głosu świadczył o tym, iż był naprawdę zły. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że dziewczyna nosi nazwisko osoby, dla której straciłam głowę. Sophie wyszła za mąż za Snape'a?! Nie miałam jednak czasu się nad tym zastanowić, gdyż dookoła mnie zapanowała ciemność. Poczułam, jak ziemia usuwa mi się spod nóg i zaczynam spadać. Choć starałam się krzyczeć, z moich ust nie wydawał się nawet szept. To wszystko było dla mnie bardzo męczące... Ciężko było mi poruszyć chociażby palcem, mimo że nic mnie nie ograniczało. Szybko straciłam poczucie czasu. Być może właśnie mijały godziny, lata?

Wybawieniem było ponowne poczucie gruntu pod stopami. Świat dookoła mnie zaczął się rozjaśniać, ukazując mi inny obraz. Chociaż z początku widziałam jedynie kontury przeróżnych przedmiotów i mebli, od razu rozpoznałam miejsce, w którym się znalazłam, za pomocą zmysłu węchu. Tylko w jednym pomieszczeniu unosił się ten charakterystyczny zapach różnych odczynników. Znajdowałam się w lochach, a konkretniej w sali lekcyjnej, w której uczono nas Eliksirów.
- Jesteś najlepszym, co mogło mnie spotkać w życiu- słysząc te słowa, natychmiast spojrzałam w prawo. Od razu tego pożałowałam. Wolałabym nadal spadać w dół, niż widzieć taką scenę... Sophie stała naprzeciwko profesora Snape'a, patrząc mu prosto w oczy. Mistrz eliksirów uśmiechał się do niej w taki sam sposób, jak do mnie, gdy pojawiałam się w jego gabinecie. Ten widok powodował u mnie mdłości oraz zawroty głowy. Czułam przeszywający ból, któremu daleko było od bólu fizycznego. Zdawało mi się, że ponownie zaczynam spadać...

Otworzyłam oczy, starając się zrozumieć, co właściwie się stało. Poczułam łzy spływające po moich policzkach. Dotarło do mnie, że to był jedynie zły sen. Nie mógł trwać zbyt długo, ponieważ w sypialni dalej panował półmrok. Choć ostatnimi czasy miałam nienajlepszy kontakt z moimi współlokatorkami, teraz żałowałam, iż wszystkie opuściły szkołę. Chciałam usłyszeć jakikolwiek dźwięk, choćby chrapanie jednej z nich. Przyzwyczaiłam się do tego, że ktoś jest obok, dlatego otaczająca mnie cisza była bardzo przytłaczająca. Przewróciłam się na drugi bok, biorąc głęboki oddech. Starałam się ponownie zasnąć, jednak moje próby spełzły na niczym. Stwierdziłam, że krótki spacer dobrze mi zrobi. Opuszczenie dormitorium w czasie ciszy nocnej było dla mnie zawsze bardzo stresujące, jednak tym razem nie byłam ani trochę zdenerwowana. Filch na pewno odsypiał teraz wszelkie nieprzespane noce, tak samo jak reszta pracowników. Nie kłopotałam się przebieraniem, jedynie narzuciłam na siebie szatę wierzchnią i ubrałam buty. Trzymając w prawej dłoni różdżkę, opuściłam pomieszczenie. Pokój Wspólny był pusty, jednak w kominku dalej tlił się ogień, co świadczyło o tym, iż jeszcze niedawno ktoś tutaj przebywał. Chodząc po szkole, zastanawiałam się, dlaczego przejęłam się tym snem. Nie było w nim żadnych przerażających scen, nie dowiedziałam się niczego nowego. Nie posiadał również żadnego ukrytego sensu. Przekaz był mi dobrze znany- sen po prostu ukazywał jeden z moich lęków. Bałam się, że ktoś zajmie miejsce u boku Severusa Snape'a. Wiedziałam, że prędzej czy później, nauczyciel zwiąże się z kimś. Z kimś, kogo będzie kochał. Z kimś, kto będzie mu naprawdę bliski. Z kimś, kto będzie dla niego naprawdę ważny. Z kimś, kto wcale nie musi być mną...

***
Szybkie objaśnienie! Melofors to zaklęcie, które powoduje, że na głowie obiektu pojawia się dynia.

Pokochać Eliksiry || Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz