Dwa dni od ogłoszenia balu, odbyła się pierwsza próba tańca, przez którą straciłam lekcję opieki nad magicznymi stworzeniami. Większość osób miała już partnerów na bal.
A Charles zaprosił na niego inną osobę.
Gdy się o tym dowiedziałam, bardzo mnie to zabolało.
Nie miałam jednak czasu ani siły by nad tym się zastanawiać. Uczyłam się, by po prostu o tym nie myśleć. Po prostu trzymałam się od chłopaka z daleka.
Na dodatek zaczęłam zmagać się z nowym problemem. Bowiem gdy tylko zaczynała się lekcja z profesorem Snape'em, zaczynałam czuć się... dziwnie. Nie chodziło tu ani o pozytywne, ani negatywne odczucie. Przed lekcją z mężczyzną bardzo się denerwowałam, że palnę jakąś głupotę, przez co zostanę niedoceniona, ale jednocześnie bardzo cieszyłam się na możliwość poszerzenia swojej wiedzy. Szczęśliwym trafem, eliksiry nie odbywają się w środy i czwartki, dlatego czasem mogłam unikać profesora. Lekcje eliksirowarstwa jednak w jakiś niewyjaśniony sposób zaczęły mnie intrygować i przyciągać, a najbardziej nie mogłam doczekać się rozmów z nauczycielem. Mimo że nie wiedziałam o nim niczego, jego uwagi i wskazówki stanowiły dla mnie bardzo dużą wartość.
Być może to właśnie cała ta tajemnica wokół postaci profesora sprawiała, że byłam nim zafascynowana?
Chyba nie powinnam tak o nim myśleć...
Ale przecież to, że uznaję go za atrakcyjnego nie znaczy, że się zauroczę!
- Proszę o uwagę! - Profesor McGonagall klasnęła w dłonie, zwracając na siebie uwagę uczniów zebranych w dużej lekcyjnej sali. - Zdaję sobie sprawę, że wielu z was nie zna tradycyjnych tańców, dlatego dziś was ich nauczymy. Już już, szybko dobierzcie się w pary.
Słysząc słowa nauczycielki, usiadłam na ławce, przy ścianie. Siedziały tam osoby, które nie miały pary lub nie chciały tańczyć. Szczerze mówiąc, również nie miałam ochoty na wychodzenie na parkiet. McGonagall zaczęła pokazywać podstawowe kroki, ale niezbyt mnie to interesowało. Otworzyłam kolejną pożyczoną od Noah książkę, którą naprawdę pokochałam. Goethe był naprawdę dobrym pisarzem, choć pochodził ze świata mugoli. Czytałam ,,Cierpienia młodego Wertera", fascynującą historię o zakochaniu się od pierwszego wejrzenia.
- Panno Rabelais, a pani nie tańczy? - Podniosłam wzrok znad lektury i pokręciłam głową. - Ma pani najlepszą średnią z uczennic szóstego i siódmego roku, a to do czegoś zobowiązuje. Jest pani pewna, że nie chce pani wystąpić? To raczej ważne wydarzenie.
- Nie jestem co do tego przekonana. Poza tym nie mam pary. - Zamknęłam książkę, patrząc na McGonagall.
- Och, więc będzie pani tańczyła z opiekunem domu. Jeśli pani nie chce tańczyć, to pani miejsce zajmie panna Hill...
Gdy tylko usłyszałam ,,opiekun domu", moje serce zabiło szybciej. Wstałam z ławki, jakiś impuls pchnął mnie do przodu. Właśnie w takich chwilach nie mogłam trzymać się z daleka od nauczyciela. Mój umysł nie kontrolował ciała.
Elise wyglądała na zdenerwowaną, gdy okazało się, że jednak wezmę udział w tańcu.
- Dlaczego to ona ma tańczyć z nauczycielem? Ja tańczę pięć razy lepiej! - stwierdziła ciemnowłosa dziewczyna.
Tym razem musiałam przyznać jej rację...
Gdy podeszłam do stojącego w rogu sali mistrza eliksirów, było już jednak za późno, by się wycofać.
- Ja... nie tańczę za dobrze - rzekłam, nie patrząc mężczyźnie w oczy. Obawiałam się dezaprobaty nauczyciela, dlatego wolałam unikać jego spojrzenia.
Na szczęście profesor transmutacji znów zaczęła mówić o tańcu. Pokazała, jak mamy wykonywać poszczególne kroki. Profesor Snape wydawał się znudzony jej instrukcjami. Gdy starsza kobieta przestała nas pouczać, mężczyzna po prostu umieścił jedną dłoń na mojej talii.
Gdy poczułam jego dotyk na swoim ciele, mój oddech zdawał się puścić w niepamięć swój spokojny rytm. Nieśmiało położyłam swoją drżącą rękę na ramieniu profesora, starając się patrzeć jedynie w stronę nauczycielki.
- Panno Rabelais, to wygląda dość nieprofesjonalnie, gdy się pani rozgląda - stwierdził czarnowłosy, gdy rozpoczęliśmy taniec.
Próbowałam robić wszystko, by nie okazać zdenerwowania.
- Przepraszam. - Odwróciłam głowę w stronę nauczyciela i, niestety, mimo powstrzymywania się, musiałam spojrzeć mu w oczy. Od razu poczułam, jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Po chwili niemalże się potknęłam.
Zachwiałam się, ale nim udało mi się upaść, poczułam, że profesor, dołożywszy na moją talię drugą dłoń, mocno mnie przytrzymuje.
Dalej patrzył mi w oczy.
Pomógł mi się wyprostować, równocześnie wyciągając ze stanu zamyślenia.
- Wszystko w porządku? - spytał swoim poważnym, obojętnym głosem.
- Tak, dziękuję - spuściłam wzrok. - Chyba zrezygnuję z tego tańca. Kompletnie się do tego nie nadaję - dodałam, odsuwając się od nauczyciela. Reszta par dalej tańczyła i z biegiem czasu szło im coraz lepiej.
- Dlaczego się poddajesz, Rabelais? - rzekł po chwili ciszy profesor. Na jego twarzy pojawił się delikatny, niezrozumiały grymas. - Ślizgoni walczą o swoje. Gdzie jest dziewczyna, która w zaparte walczyła o swoje racje?
Był na mnie zły, wyraźnie to widziałam. Dotarło do mnie, że za wszelką cenę nie chcę go zawieść. Uznałam to za najdotkliwszą porażkę, jaką tylko mogłabym ponieść. Nie odpowiedziałam, tylko, ze zdeterminowanym wyrazem twarzy, ponownie ustawiłam się do tańca.
Szło mi lepiej z każdą chwilą, po jakimś czasie zaczęłam nawet wpasowywać się w rytm muzyki. Nie patrzyłam na Snape'a, tylko w ścianę za jego plecami. Czułam, jak mężczyzna bardzo pewnie prowadzi mnie w tańcu. Ta świadomość wzbudziła we mnie jakieś drobne, niezrozumiałe uczucie.
Próba skończyła się dość szybko, bowiem musieliśmy zwolnić salę na rzecz lekcji Puchonów. Wzięłam swoją książkę i wyszłam z pomieszczenia. Za mną podążała Noah, również z nosem w lekturze.
- Och, zmieniłaś się w kujona, Rabelais? - W połowie drogi usłyszałam irytujący głos Taylor.
- Skądże. Po prostu jestem sobą, powinnaś kiedyś tego spróbować. - Uśmiechnęłam się do dziewczyny i poszłam dalej, ale ona nie dała mi spokoju.
- Ja przynajmniej jestem ładna i ktoś zaprosił mnie na bal! A ty? - Zachichotała.
- A ja przynajmniej nie udaję, by inni mnie lubili. - Wzruszyłam ramionami.
- Ludzie mnie kochają, nieważne co zrobię! - wykrzyknęła, wyraźnie dając upust niezrozumiałej mi frustracji. Bez słowa ruszyłam dalej.
- Zniszczymy ci życie! - tym razem odezwała się Elise.
- Nic nowego, prawda? Zawsze się odgrażają, ale nigdy nic nie robią - rzekła Noah, poruszona słowami dziewczyn, gdy udało nam się od nich oddalić.
To nie była prawda. Kilka razy Elise i Taylor usiłowały zniszczyć komuś życie towarzyskie. Te dziewczyny były naprawdę nieprzewidywalne.
- Nie przejmuj się nimi. Za jakiś czas ich śmieszna złość minie.
Dotarłszy pod klasę, w której miały odbyć się dalsze zajęcia, na spokojnie pomyślałam o dzisiejszym tańcu.
To była porażka.
Ale mimo wszystko cieszyłam się, że to profesor koniec końców będzie moim tanecznym partnerem. W tym mężczyźnie było coś, czego nie znałam, czego nie rozumiałam. Za wszelką cenę, chciałam się dowiedzieć, co mnie tak do niego przyciągało...
![](https://img.wattpad.com/cover/165494366-288-k212593.jpg)
CZYTASZ
Pokochać Eliksiry || Severus Snape
FanficAbigail Rabelais jest ambitną, młodą czarownicą, uczęszczającą do Hogwartu. Ma szesnaście lat i właśnie rozpoczyna szósty rok nauki magii i czarodziejstwa. Jest Ślizgonką z krwi i kości. Za wszelką cenę pragnie zadowolić apodyktyczną matkę, dla któr...