33. Wypracowanie

3.4K 255 35
                                    

Czekałam na Noah do czasu pory obiadowej, jednak nie pojawiła się w dormitorium.  Zapewne spędzała czas ze swoim chłopakiem. Cieszyłam się, że Ślizgonka odrobinę się zmieniła, dzięki jej związkowi. John miał na nią bardzo dobry wpływ, dziewczyna stała się otwarta na innych ludzi. Miałam dość książek (na jakiś czas), więc postanowiłam, że się zdrzemnę. Nie mogłam jednak zmrużyć oczu, nawet na moment. Gdy leżałam, wypoczywając na swoim łóżku, przypomniałam sobie o wypracowaniu, którego nadal nie oddałam, choć poruszyłam ten temat w gabinecie profesora Snape'a. Moja praca znajdowała się na stoliku nocnym, wraz z pożyczoną książką. Zdecydowałam się oddać obie rzeczy od razu po obiedzie. Do sypialni weszła Elise, na mój widok się skrzywiła.
- Ten makijaż to jakaś nowa moda?- spytała się, wskazując na moją twarz.- W sumie, to w końcu coś, co do ciebie pasuje- zarechotała. Podniosła płaszcz z łóżka.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się, nie chciałam dać się sprowokować. Cóż, całkiem zapomniałam o tym, iż jestem pomalowana. Dobrze, że Ślizgonka nie mogła powstrzymać się od komentarza, ponieważ w innym wypadku poszłabym tak na obiad. Wyjęłam z kosmetyczki lusterko i poprawiłam makijaż. Ubrałam buty i postanowiłam, że wyjdę z dormitorium. Niebawem miał zacząć się obiad, pewnie część uczniów jest już w Wielkiej Sali. Zabrałam ze sobą podręcznik oraz wypracowanie i tam właśnie się udałam. Usiadłam przy stole tak, by cały czas widzieć drzwi pomieszczenia. Gdy tylko ujrzałam przyjaciółkę, pomachałam do niej. Zauważyła mnie i spoczęła obok. Wszyscy nauczyciele już tutaj byli, ale po mistrzu eliksirów nie było ani śladu.
- Co ty tyle czasu tam robiłaś?- spytała Ślizgonka.- Czekaliśmy na ciebie pod gabinetem nauczyciela, ale po kwadransie zrezygnowaliśmy- dodała, po chwili zaczynając opowiadać o tym, jak wraz z Johnem obrzucili Gregory'ego śniegiem. Szukałyśmy chłopaka wśród Krukonów. Siedział twarzą w kierunku naszego stołu. Gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy, Noah zaczęła chichotać. Chłopak pomachał do nas i wrócił do rozmowy z jakąś dziewczyną. Może to właśnie ona mu się podoba?
- Muszę oddać to wypracowanie, w końcu tyle czasu je pisałam, że nie mogę dostać Trolla- pokazałam je dziewczynie. Rozwinęła pergamin i pojrzała na papier, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia.
- Ty to napisałaś?!- wykrzyknęła, a ja w odpowiedzi skinęłam głową. Przeczytanie tekstu zajęło jej sporo czasu.- Jestem pod wrażeniem, Abi! Skąd miałaś tyle informacji?
- Z pożyczonej książki- odparłam. Noah pokiwała głową z uznaniem.- A jak wypracowanie Gregory'ego?
- Na pewno nie jest takie długie, jak twoje- nastolatka oddała mi zwój.- Jestem zdumiona, że miałaś ochotę na pisanie tego. Przecież ty nie cierpisz Eliksirów- na te słowa wzruszyłam ramionami. Wcale nie wydawały się już być takie złe... 
- A twoja praca?- spytałam, sięgając po dzbanek wypełniony dyniowym sokiem.
- Starałam się, ale nie przewiduję, że moja ocena będzie najlepsza- odpowiedziała Ślizgonka, powracając do jedzenia. Po skończonym posiłku, poszłam wraz z przyjaciółmi do gabinetu nauczyciela Eliksirów. Noah i John cały czas trzymali się za ręce, na co Gregory ciągle się krzywił, by po chwili się roześmiać. Gdy dotarliśmy do lochów, odrobinę się uspokoił i za obiekt żartów, obrał sobie mnie.
- Tylko nie panikuj, Abi- pouczał mnie, nadmiernie przy tym gestykulując. Przez chwilę miałam ochotę uderzyć go książką, ale to w końcu nie była moja własność.- I lepiej, żeby nie wywiązała się z tego taka sytuacja, jak ostatnio- dodał, zanosząc się głośnym śmiechem. Westchnęłam, ignorując go. Gdy stanęłam pod gabinetem nauczyciela, od razu zapukałam do drzwi. Nikt nie odpowiedział, więc spróbowałam wejść do środka. Jak się okazało, pomieszczenie było zamknięte. Szukaliśmy profesora w pokoju nauczycielskim, jego składziku, a także sali lekcyjnej, lecz nigdzie nie mogliśmy go znaleźć. John zaczął namawiać mnie, bym po prostu nie oddawała tego wypracowania dzisiaj, ale ten dzień może być dla mnie ostatnią szansą na oddanie pracy. Pytaliśmy o niego uczniów i innych pracowników szkoły, jednak nikt nie potrafił nam powiedzieć, gdzie jest.
- Może po prostu deportował się do swojego domu?- spytała Noah, choć dobrze wiedziała, że nie potrafimy odpowiedzieć jej na to pytanie.
- Pewnie spaceruje gdzieś po zamku, przecież Hogwart jest ogromny- stwierdziłam. Cóż, gdy nie chciałam się z nim widzieć, to nagle się pojawiał, a gdy naprawdę był nam potrzebny, pałętał się po szkole.
- Po prostu chodźmy na Dziedziniec Transmutacji, oddasz mu wypracowanie później- zaproponował John. Rozdzieliliśmy się, w końcu chłopcy są w innych domach. Idąc z Noah do dormitorium, słuchałam o jej chłopaku, że niebawem ma urodziny i ona kompletnie nie wie, jaki sprawić mu prezent. Zaczęłam wymieniać różne przedmioty, które mogłaby mu wręczyć, lecz za każdym razem zaprzeczała i twierdziła, że to nie jest dobry pomysł. Pozostawiłam księgę i wypracowanie w dormitorium. 

Po ubraniu się w cieplejsze ciuchy, zaczęłyśmy iść na miejsce spotkania. Dziedziniec był dużym placem, na którym czas spędzało zwykle dużo uczniów, szczególnie w lato. Zarówno trawa, jak i wielkie drzewo, pokryte były białym puchem. Dziś również było tutaj sporo osób, młodsi uczniowie obrzucali się śniegiem. Noah i John dołączyli się do zabawy. Gregory uznał to za dziecinne, ale tego ranka sam brał udział w bitwie na śnieżki. Ślizgonka natarła mu twarz śniegiem, więc chłopak odwdzięczył się jej tym samym. Nie zastanawiałam się zbyt długo, ponieważ sama uznałam, że odrobinę zabawy mi nie zaszkodzi. Po chwili wylądowałam w puchu, potykając się o własne nogi. Wywołało to salwę śmiechu wśród przyjaciół. Skończyło się na tym, że kilkanaście minut później, zmarznięci wróciliśmy do szkoły. Nim jednak otworzyliśmy drzwi wejściowe, strzepaliśmy z siebie pozostałości śnieżek. Śnieg miałam wszędzie- w butach, za kołnierzem, a nawet pod czapką! Całą drogę do dormitorium, śmiałam się z wyglądu Ślizgonki, a ona odpłacała mi się pięknym za nadobne. Gdy dotarłyśmy do schodów, stanęłam jak wryta. Severus Snape zmierzał po nich w naszą stronę. Cieszyłam się, że nie wiem, jak wyglądam. Inaczej chyba zaczęłabym uciekać. Kto chciałby się pokazać osobie, w której się zakochało, jeśli wyglądałoby się jak siedem nieszczęść?
- Profesorze, czy mogłabym zaraz oddać moje wypracowanie?- spytałam z nadzieją, że się zgodzi.
- Będę w pokoju nauczycielskim, panno Rabelais- odpowiedział, a ja odetchnęłam z ulgą. Bałam się, że już wstawił mi złą ocenę. W końcu termin oddania prac minął...
- Jestem z ciebie dumna, ani razu się nie zająknęłaś- powiedziała nastolatka, gdy odeszłyśmy od schodów. Dobrze, że byłyśmy w pomieszczeniu. W innym wypadku, wrzuciłabym ją z największą zaspę, jaką udałoby mi się znaleźć. Gdy tylko dotarłyśmy do sypialni, zaczęłam się szybko przebierać i rozczesałam włosy. Noah żartowała sobie, że to nie jest randka i że nie muszę wyglądać, jakbym na nią szła. Zabrałam wypracowanie i pożyczony podręcznik. Skierowałam swoje kroki w stronę wskazanego przez nauczyciela pomieszczenia. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli...

Pokochać Eliksiry || Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz