22. Podwójne kłopoty

3.8K 259 25
                                    

Filch zapukał do gabinetu profesora Snape'a. Trzęsłam się ze strachu, a sądząc po twarzy mojej towarzyszki, nie byłam jedyną przerażoną osobą. Gdy tylko drzwi się otworzyły, Filch wepchnął Noah do środka z taką siłą, że prawie przewróciła się o próg. Ja dalej byłam trzymana za rękaw, jednak szczęśliwie stałam za woźnym, który bardzo głośno krzyczał:
- Ta dziewczyna siedziała w bibliotece do późna! Twierdzi, że zasnęła w trakcie czytania jednej z ksiąg!- Opiekun domu spojrzał na Noah, która stała cały czas ze spuszczoną głową, ze złością.- To jednak jeszcze nic takiego! Ta druga dziewczyna mówi, że chciała iść po swoją koleżankę, a do tego na mnie wpadła! Co za brednie! - Wciągnął mnie do środka. Nauczyciel wyglądał na zdziwionego, jednak po chwili zmarszczył brwi.
- Dziękuję, Argusie. Z pewnością dostaną należytą karę- jego ton głosu nie brzmiał zbyt przyjemnie, wręcz powodował u mnie mdłości. Snape odsunął się od nas i usiadł w fotelu za biurkiem. Nie odzywał się do nas kilkadziesiąt sekund, podczas których żadna z nas nie była w stanie nic z siebie wydusić.
- Prze-prze-przepraszam...- wydukałam, ze stresu trzęsły mi się ręce. Profesor zignorował moje przeprosiny, jego twarzy nie zmieniła wyrazu.
- Ja tylko chciałam się chwilę pouczyć, profesorze...- tłumaczyła się Noah, dalej bojąc się spojrzeć na nauczyciela. Mężczyzna dalej trzymał nas w niepewności, a z każdą sekundą zdawało się to być jeszcze bardziej nie do zniesienia.
- Śmiem zauważyć, iż dormitorium nie opuszcza się w czasie ciszy nocnej, Rabelais. Nawet wtedy, jeśli chodzi o koleżankę- przerwał i spojrzał na okularnicę.- Nic nie jest w stanie usprawiedliwić twojego zachowania, Walsh. Przez następne cztery dni, będziecie miały obowiązek o dziewiętnastej przychodzić do mojego gabinetu. A teraz wynoście się, nie mam czasu na bzdety- stwierdził, patrząc na nas z wyższością. Przeprosiłyśmy jeszcze raz i zaczęłyśmy iść w kierunku dormitorium, a ja ponownie musiałam użyć zaklęcia, by oświetlić drogę.
- Ostatnio jest szczególnie niemiły- zauważyła Noah, krzywiąc się. Dzisiaj miałam okazję z bliska przyjrzeć się twarzy profesora, bardzo się zaniedbał. Zdawało mi się, iż mimo młodego wieku, wygląda o wiele starzej, niż jego rówieśnicy. Ma ogromne sińce pod oczyma, a jego cera sprawia wrażenie, jakby odrobinę poszarzała.
- Może nie miał zbyt udanego Sylwestra?- Spytałam bardziej siebie, niż przyjaciółki. Stanęłyśmy przed wejściem do dormitorium. Gdy weszłyśmy do środka, dalej było tam pusto. Cóż, chociaż nikt nie dowie się o naszej małej ,,eskapadzie".
- Skądże, pewnie jest samotny, dlatego dręczy uczniów- wyszeptała współlokatorka, stąpając na palcach do naszego pokoju. W zasadzie, nauczyciele z Hogwartu są zwykle samotni. Prawie cały rok przesiadują w zamku, więc nie mają czasu na miłosne podboje. Któż chciałby w tak młodym wieku zostać nauczycielem? Oczywiście zakładam, że profesor Snape ma na pewno nie więcej, niż dwadzieścia pięć lat. On jest po prostu inny... Bije od niego dziwna aura, która niepokoi młodszych uczniów. Może odstrasza też kobiety?
- Tylko ostrożnie, dziewczyny mogą się obudzić- przestrzegłam Noah, gdy otworzyła drzwi naszej sypialni. Na szczęście Ślizgonki słodko spały, więc obyło się bez kłótni. Przebrałam się w piżamę i weszłam do łóżka, zasłaniając się baldachimem. Prawdopodobnie będę jutro bardzo zmęczona, nie jest to czymś dobrym.
- Theodore...- usłyszałam, z całych sił powstrzymywałam się od roześmiania na całe gardło. Nie udało się to jednak mojej przyjaciółce, która wybuchnęła śmiechem. Po chwili śmiałam się również ja, dopóki Elise nie postanowiła wrzasnąć:
- Zamknijcie się! Niektórzy chcą spać!- Z pewnością obudziła połowę Ślizgonów. Ucichłyśmy, nie chcąc denerwować nastolatki. Przewróciłam się na drugi bok i przymknęłam oczy.

***

Następnego dnia, zgodnie z przewidywaniami, byłam potwornie zmęczona. Półprzytomna ubrałam mundurek (poprawiałam koszulę kilka razy, a zawiązanie krawatu okazało się męczarnią), po czym udałam się do łazienki. Nie miałam ochoty się malować, ignorowałam docinki Elise, która starała się mnie wprowadzić w złe samopoczucie. Lekceważyłam wszystko co mówiła, tak samo Noah miała jej zdanie w głębokim poważaniu. W Wielkiej Sali zasnęłam z głową na podręcznikach, a gdy w końcu zostałam obudzona, z przerażeniem odkryłam, że zaraz zaczynają się Eliksiry. Chwyciłam księgi, które o mało co nie wyleciały z moich rąk i wraz z przyjaciółką, pobiegłyśmy w stronę sali lekcyjnej. Dawałam z siebie wszystko, by nie zasnąć, siedząc w ławce. Po chwili do pomieszczenia wszedł Snape, omiótł wszystkich wzrokiem. Spojrzał w moją stronę i zmarszczył brwi. Miałam wrażenie, że jego wzrok przenika najgłębsze zakamarki mojego umysłu. Nie skomentował jednak nawet słowem moich nienaturalnie otwartych oczu. Starałam się nie mrugać, ponieważ każde mrugnięcie powodowało u mnie jeszcze większe zmęczenie. Rozpoczęła się lekcja, zaczęłam robić notatki, gdy nauczyciel mówił. Skarciłam się w myślach, że przestaję go słuchać i zaczynam patrzeć się na swoje dłonie. Było gorzej z każdą chwilą, zaczęłam ziewać, następnie położyłam głowę na ławkę. Pióro wypadło z mojej dłoni, bezwiednie spadło na pergamin, brudząc go. Zamarzyłam o tym, by zamknąć oczy, tylko na minutkę...

Pokochać Eliksiry || Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz