Gdy profesor tylko oznajmił mi, co mamy dziś do zrobienia, od razu zabrałam się do pracy. Wszystkie potrzebne ingrediencje zostały już przez niego przygotowane, więc mnie pozostało jedynie wierne uwarzenie mikstury. W sali panował delikatny półmrok, jednak nie był on zbyt przejmujący. Nadawał on temu miejscu jedynie aury tajemnicy i… piękna. Szybkimi ruchami wykonywałam wszystkie polecenia zawarte w instrukcji, za którą podążać nakazał mi nauczyciel.W trakcie warzenia eliksiru cały czas wymieniałam z profesorem jakieś spostrzeżenia lub zwykłe zdania: czarnowłosy zdążył zapytać się już mnie, jak minął mi dzień lub czy dane było mi już warzyć dzisiejszą miksturę. Co chwila też obdarzaliśmy się ukradkowymi, ciepłymi spojrzeniami, które naprawdę dodawały mi otuchy. Myśl, że profesor mógłby widzieć mnie w takim świetle, w jakim ja widzę jego, choć iście nieprawdopodobna, przyprawiała mnie o wściekłe rumieńce na twarzy.
Po dłuższej chwili tworzenia, czarnowłosy zajął się przygotowywaniem kwiatu asfodelusa, który był jednym z głównych składników jego eliksiru. Zwróciłam na niego swoją uwagę. Kwiat był naprawdę oszałamiający. Nie dość, że posiadał wiele magicznych właściwości, to jeszcze zadziwiał tym, jak dorodnie się prezentował.
- Kwiat asfodelusa… To od niego wszystko się zaczęło - wymruczałam cicho z małym uśmiechem, gdy ujęłam w dłoni jeden z kwiatów.
Doskonale pamiętałam nasze pierwsze spotkanie z profesorem. Musiałam wtedy udowodnić, że spisane przez Elise wypracowanie w istocie jest mojego autorstwa. Wówczas właśnie po raz pierwszy ujrzałam kwiat - dziś bardzo wyraźnie przypomina mi on o początkach mojej znajomości z nauczycielem eliksirów.
Czarnowłosy posłał w moją stronę jedynie uważne spojrzenie. Czy i on zwrócił uwagę na kwiat…?
W jednym z rogów sali znajdowała się dość pokaźna sterta kociołków oblepionych różnokolorowymi maziami. Po chwili warzenia w ciszy profesor zaczął ich temat, ujrzawszy, że z zaciekawieniem się im przyglądam.
- Drugoroczni są… wyjątkowo mało uzdolnieni - spojrzał się na stertę z cieniem obrzydzenia na twarzy. - Jakiś chłopak nałogowo niszczy każdy swój eliksir. Jak wyjdzie ze skrzydła szpitalnego, będzie miał zajęcie na następne trzy miesiące.
- Ma talent. Z tego, co widzę, stworzył co najmniej pięć nowych substancji, które wyglądają, jakby zaraz miały zacząć chodzić - powiedziałam.
- Niewykluczone, że zaraz będziemy tego świadkami.
Zaśmiałam się cicho, a na twarzy profesora zagościł delikatny uśmiech. Poczułam się jeszcze bardziej rozluźniona.
- Jakiej muzyki słuchasz, Abigail? - zapytał niespodziewanie.
- Klasycznej - odpowiedziałam zupełnie, jak z automatu, drżąc delikatnie, słysząc moje imię wypowiedziane z ust profesora. W gruncie rzeczy lubiłam ten rodzaj muzyki, ale moja mama bardzo naciskała, bym interesowała się jedynie takimi utworami. Gdy na ostatnim balu jednak dane było mi posłuchać nieco żywszych gatunków, uznałam, że te są nieco bliższe mojego serca. - Albo… zna pan jakieś nowe utwory rockowe? Najlepiej mugolskie - wydukałam niepewnie.
Oczami wyobraźni widziałam już zirytowaną twarz mojej matki…
Ku mojemu zaskoczeniu jednak profesor bez słowa machnął swoją różdżką, odrywając się na chwilę od swojego eliksiru i w pomieszczeniu rozległ się utwór jednego z mugolskich zespołów. Twarz czarnowłosego była całkiem rozjaśniona, jakby wolna od całego bagażu, jaki nosił w sobie przez cały dzień. Napawałam się więc tą magiczną chwilą.
Po dłuższej chwili kolejnych rozmów i warzenia eliksiru (w naprawdę niesamowitej atmosferze) nadszedł najtrudniejszy etap dodania ostatnich, najważniejszych ingrediencji. Musiałam bardzo się skupić, by cała praca, jaką wykonałam, nie poszła na marne. W sprawnym wykonywaniu czynności przeszkadzały mi jednak moje włosy, które całkiem zapomniałam spiąć. Starałam się cały czas je odgarniać lub w jakiś sposób ujarzmić, lecz bez niczego, czym mogłabym je upiąć, było to niemożliwe. Cholera, że też akurat w momencie, w którym nie mogę oderwać się od eliksiru i sięgnąć po różdżkę!
CZYTASZ
Pokochać Eliksiry || Severus Snape
FanficAbigail Rabelais jest ambitną, młodą czarownicą, uczęszczającą do Hogwartu. Ma szesnaście lat i właśnie rozpoczyna szósty rok nauki magii i czarodziejstwa. Jest Ślizgonką z krwi i kości. Za wszelką cenę pragnie zadowolić apodyktyczną matkę, dla któr...