Od rana padał śnieg, dlatego lekcję opieki nad magicznymi stworzeniami mieliśmy w szkole. Rozmawialiśmy o Obskurusach, bardzo niebezpiecznych i potężnych formach magicznej mocy.
Nie umiałam jednak skupić się na lekcji. Wszystko spowodowane było moim niedawnym snem.
Czy osobą, którą udało mi się niegdyś uratować, naprawdę był nauczyciel eliksirów? Czy poświęciłam swoją przyjaźń dla osoby, która potraktowała mnie w tak okrutny sposób? Z drugiej strony, czy mogę nazwać przyjacielem kogoś, kto obraża się na mnie, gdy kieruje mną pragnienie niesienia pomocy? Poza tym, moje czyny w ogóle nie powinny zranić Sophie, nawet jej nie dotyczyły! Być może nigdy jej na mnie nie zależało, skoro zostawiła mnie z takiego powodu?
- Abi, mogę pracować z tobą w parze? - Spojrzałam w lewo. Charles uśmiechał się do mnie, stał z zeszytem w dłoni. Przez chwilę chciałam mu odmówić, ale w końcu chyba nie powinnam była się na niego gniewać. Chłopak zranił mnie, ale ten ostatni raz mogłam zrobić z nim zadania.
- Tak, usiądź - odparłam, kiwając głową.
Chłopak zajął miejsce obok mnie, po czym zaczęliśmy notować odpowiedzi na pytania. Skończyliśmy po zaledwie dwudziestu minutach. Oddaliśmy pergamin z uzupełnionymi zadaniami i wróciliśmy do swojego stanowiska.
- Ostatnio nie chcesz ze mną rozmawiać, prawda? - spytał szeptem Ślizgon.
- Po prostu nie mam czasu - skłamałam, wzruszając ramionami.
Co miałam powiedzieć? Liczyłam, że naprawdę mnie lubisz?
- Och... Słyszałem, że idziesz na bal z Gregorym. - Wydawało mi się, że posmutniał. Pokiwałam głową w odpowiedzi. - Więc to prawda. No to... baw się dobrze - dodał, smutno się uśmiechając.
Chłopak powrócił do swojej ławki. O co mu chodziło? Przecież sam zaprosił na bal inną osobę, nie mnie!...
Jako, że po opiece nad magicznymi stworzeniami miałam dłuższą przerwę, od razu po dzwonku wróciłam do dormitorium po podręczniki od eliksirów. Po chwili dołączyła do mnie Noah. Opowiedziałam jej o dziwnym zachowaniu Charlesa. Dziewczyna stwierdziła, że najprawdopodobniej on sam nie jest pewny, czego chce.
- Mamy jeszcze kilka minut, by dotrzeć do sali, więc lepiej się pospieszmy - stwierdziła nastolatka, gdy skończyłyśmy rozmawiać o Ślizgonie.
- Nie mam ochoty iść na tę lekcję - westchnęłam, siadając na swoim łóżku.
- Abigail Rabelais, to jest tylko nietoperz z lochów. Nie możesz zaszywać się przez niego w dormitorium. - Noah złapała mnie za dłoń i pociągnęła za sobą.
- A co, jeśli dla mnie to nie jest jedynie nietoperz...? - zapytałam, nim ugryzłam się w język. Co ja najlepszego wygaduję? To jest nauczyciel! Po prostu przejmuję się jego zdaniem! Nastolatka obdarzyła mnie zdezorientowanym spojrzeniem. - To był tylko żart!
- Już myślałam, że masz temperaturę - zachichotała.
W Pokoju Wspólnym spotkałyśmy Taylor, która na mój widok jedynie szyderczo się uśmiechnęła. To było naprawdę bolesne. Noah pokazała jej język, wyprowadzając mnie z pomieszczenia.
Kilka minut później, wraz z dziewczyną siedziałyśmy już w sali lekcyjnej, powtarzając informacje z ostatniej lekcji. Chciałam zapaść się pod ziemię, jednak musiałam chodzić na zajęcia. Miałam w końcu cel, do którego zaciekle dążyłam. Złe samopoczucie nie mogło go zmienić.
Gdy nauczyciel wszedł do sali, moje serce ponownie zabiło mocniej. Było to spowodowane stresem, to oczywiste. By uniknąć wzroku profesora, zasłoniłam twarz włosami.
- Do odpowiedzi, Hill. - Z przemyśleń wyrwał mnie zimny głos mężczyzny. Biedna Elise, jego humor raczej się nie poprawił.
- Profesorze, nie nauczyłam się - odpowiedziała uczennica, podnosząc się z ławki. - Nie będę robić scen, jak Rabelais.
- Nie życzę sobie dokuczania uczniom na lekcji, panno Hill - warknął nauczyciel. Mina Elise zrzedła, a ja poczułam się odrobinę lepiej. Nawet uśmiechnęłam się delikatnie. Przynajmniej nie pozwalał dołować innych osób. To odrobinę poprawiło moje zdanie o mężczyźnie. Z drugiej strony, jak inaczej mógłby postąpić? Ma obowiązek ochrony uczniów... - No to może pan Clark?
- Oczywiście, profesorze. - Chłopak natychmiast podszedł do biurka. Nauczyciel zadawał mu wiele pytań na temat Amortencji. Większość była prosta, ale niektóre były naprawdę trudne i sama miałam problem z przypomnieniem sobie informacji. Chłopak dostał Zadowalający, wrócił do ławki z uśmiechem. Zasłużył na dobrą ocenę. U Slughorna dostawał jedynie Wybitne, natomiast u Snape'a, trzeba było się wysilić. Nauczyciel rozpoczął lekcję, ale ja naprawdę nie miałam ochoty go słuchać. Robiłam notatki, używając podręcznika. W razie czego, przejrzę zeszyt Noah i podopisuję informacje.
Poszłabym do biblioteki...
Cholera, nie będę mogła. Przecież dzisiaj jest bal, na którym będę tańczyć z profesorem.
Nie przejmowałam się tym, co działo się w trakcie lekcji. Zamiast patrzeć na mężczyznę, zaglądałam do podręcznika. Nie zauważyłam nawet, kiedy zadzwonił dzwonek. Zwróciłam na niego uwagę dopiero, gdy Noah się do mnie odezwała:
- Słyszałaś? Mamy iść teraz na obiad, a potem do dormitorium. Mamy odwołane lekcje z powodu balu - uśmiechnęła się, biorąc księgi w ręce.
- Ach, tak? Nie słuchałam - odwzajemniłam uśmiech i poszłam w ślady dziewczyny. Szczerze powiedziawszy, chciałam zobaczyć ją w balowej kreacji. Ostatnio rozmawiałyśmy o makijażu i dziewczyna obiecała, że mnie pomaluje. Nie wypadało odmówić.
- Oj, Abi! Ostatnio kiepsko u ciebie z koncentracją - zaśmiałam się na jej słowa.
Szłyśmy do Wielkiej Sali, by zdążyć na rozpoczęcie posiłku. Przecież chciałyśmy dostać ciepłe dania. Byłam głodna jak wilk, bo nie za wiele zjadłam w trakcie śniadania. Moją przyjaciółkę rozbawiło, gdy zaczęłam na talerz nakładać wszystko, co znajdowało się na wyciągnięcie mojej ręki.
- Wolniej, bo zaraz dostaniesz czkawki! - rzuciła nastolatka, a ja wywróciłam oczami. Być może wyglądało to nieco zabawnie, ale teraz nie obchodziło mnie zbytnio to, co inni sobie pomyślą.
- Muszę uważać, bo jeszcze nie zmieszczę się w sukienkę - zażartowałam.- Są jeszcze czary zwiększające - stwierdziła Noah. - Jeśli potrzebujesz towarzystwa, to i ja się powiększę i wtedy obie nie będziemy miały sukienek - wyszczerzyła się.
Pierwszy raz żartowałam z siebie w towarzystwie osoby, która mi nie dogryzała. To było bardzo miłe, gdy mogłam porozmawiać z kimś w taki sposób, bez obawy, że zaraz zostanę wyśmiana.
CZYTASZ
Pokochać Eliksiry || Severus Snape
FanficAbigail Rabelais jest ambitną, młodą czarownicą, uczęszczającą do Hogwartu. Ma szesnaście lat i właśnie rozpoczyna szósty rok nauki magii i czarodziejstwa. Jest Ślizgonką z krwi i kości. Za wszelką cenę pragnie zadowolić apodyktyczną matkę, dla któr...