Rozdział 19: Następny poziom mocy

472 36 5
                                    

Steve, Dustin, Max, Robin, Nancy i Lucas już odjechali, a ja usiadłam opierając się o ścianę altany.
Eddie się do mnie dosiadł mówiąc-

-Hej, Vee. Błagam, obiecaj mi, że nie podejmiesz współpracy z tym monstrum ale jednocześnie przeżyjesz- powiedział Eddie
-Chciałabym być tego tak pewna, Eds- odpowiedziałam
-Proszę, Ufam Ci jak nikomu dotąd. Jesteś bardzo mądra i sprytna oraz wierzę, że jesteś tak zdolna, że owiniesz sobie wokół palca tego pajaca- powiedział Eddie
-Eds, nie mogę Ci nic obiecać, Nie mam pojęcia nawet czy przeżyję. Oczywiście, postaram się to zrobić- powiedziałam przytulając się do Eddiego, kiedy on zaczął płakać
-Hej Eds?! Jestem tu! Spokojnie, wszystko będzie dobrze, Hej! Kocham Cię!- powiedziałam wspierając go na duchu
-Po prostu, boję się w chuj, że Cię stracę, a kocham Cię na zabój, księżniczko- powiedział, po czym otarłam jego łzy z policzków
-Eds, nie bój się. Zaufaj mi, załatwię tego pajaca. Proszę, uśmiechnij się. Zrób to dla mnie- powiedziałam
Eddie się uśmiechnął patrząc mi w oczy po czym pocałował mnie i mocno przytulił.

Następnego dnia obudziłam się pierwsza. Czułam w nocy, jak Eddie jest zestresowany. Nie dziwię się więc, że jeszcze spał. Nie budząc Eddiego, poszłam się ogarnąć do łazienki. Kiedy wróciłam do pokoju, nie zastałam w nim Eddiego.

-Hej najkochańsza- usłyszałam za sobą

Oczywiście był to Eddie. Zdziwiło mnie to bo ostatnio przestał mnie tak zaskakiwać.

Nic nie mówiąc podeszłam bliżej i przytuliłam go.

-Kocham Cię- powiedział przytulając mocniej
-Eds, myślisz, że co się stanie jak wszystko wróci do normalności? No wiesz, nie będziemy poszukiwani no i zwalczymy tego Vecnę- powiedziałam
-Cóż, jeśli tak się stanie to mam zamiar zabrać cię na bal maturalny i świętować to, że kończymy budę, oczywiście jeśli się zgodzisz, a oprócz tego będziemy się spotykać codziennie gdzie tylko chcesz, bo kocham Cię najmocniej i no sory ale nie wytrzymam dnia bez ciebie- powiedział Eddie
-To mi się podoba, ale dodałabym jeszcze zemstę na Jason'ie- powiedziałam
-Księżniczko, zrobię z tobą co tylko chcesz- powiedział Eddie całując mnie w czoło
Odwzajemniłam gest i usiedliśmy wtuleni.

Postanowiliśmy, że przeniesiemy się do altany na wypadek jakby ktoś miał nas znaleźć.

-Nie wiem czy Ci mówiłem, ale masz piękne oczy- powiedział Eddie dosiadając się do mnie w altanie
-Dziękuję, ty też kochanie- powiedziałam po czym Eddie przybliżył się do mnie i pocałował.

-Hej, tutaj daję..- usłyszeliśmy za nami na co ja szybko się odwróciłam, bo myślałam, że to np. koszykarze. Nie byłam świadoma kto to, a okazało się, że telekinezą rzuciłam na drugą stronę pomieszczenia mojego brata.

-Cholera!? Steve?! Żyjesz?! Kurwa brachol, zawsze zanim wejdziesz do może byś zapukał a nie szybko i z zaskoczenia?! Mogłam Cię zabić przecież?!- powiedziałam spanikowana, bo bałam się o to, czy Steve'owi coś się stało
-Kurwa?! Ziom?! Przecież wiesz, że odkąd wiemy o tym, że Vee ma moce to może Cię przez przypadek kurwa zabić czy coś?!- powiedział Eddie
-Ja pierdole, żyję. Plecy mnie tylko trochę bolą ale da się wytrzymać- powiedział Steve

Nagle do altany weszli także Dustin, Max, Robin, Nancy i Lucas.

-Co tu się odwaliło?- spytał się Lucas
-Cóż, Vera właśnie rzuciła mnie na drugą stronę altany bez żadnego wysiłku- powiedział Steve
-Łoo, kurwa nieźle- powiedział Dustin

From strangers to lovers - Eddie MunsonWhere stories live. Discover now