Rozdział 39: Powrót do szkoły po ratowaniu świata

275 32 4
                                    

2 tygodnie później/ 12 kwietnia 1986r

Po powrocie do szkoły, wszystko się zmieniło. Nie dość, że Chrissy nie żyje, to do tego Jason, którego zawsze wszędzie było w niej słychać. Szczerze? Nie przejęłam się mocno jego śmiercią, bo nie przepadałam za nim. Aktualnie, zostało ok. 10 tygodni do końca budy. Ja? Czuję się wspaniale. Eddie w 100% odzyskał krew, którą stracił 2 tygodnie temu, a dodatkowo jego wszystkie rany wyzdrowiały, pomimo, że było ich strasznie dużo. Mimo, że Eddie daje mi naprawdę dużo radości, to jeszcze nie mam całkowitego radosnego uczucia. Tak jakby, prześladuje mnie śmierć Chrissy i poczucie winy. Bardzo często mam przez to nagłe ataki paniki, ale to Eddie jest osobą, która mnie uspokaja. Ciekawe jest to, że zawsze mu się to udaje. A tak po za wszystkim co się dzieje w Hawkins, rodzice znaleźli mi i Eddie'mu mieszkanie w Nowym Yorku. Przed wczoraj przedstawiłam Eddie'go rodzicom. Bardzo się bałam, że coś im się w nim nie spodoba, ale okazało się dokładnie odwrotnie. Mój tata, traktuje Eddie'go wręcz jak ,,zioma" (tak jak on to nazwał), a moja mama uważa, że jego osobowość jest bardzo ciepła. Cały czas nie rozumiem, jakim cudem skończyłam z Eddie'm, ale jestem z nim szczęśliwsza niż z kim kolwiek oraz kocham go ponad wszystko.

-Cholera- powiedziałam sama do siebie, bo zaspałam do szkoły.
Teoretycznie nie muszę do niej iść, bo jest piątek, ale rodzice nie pozwalają mi nie chodzić do szkoły z ,,nie jasnych" powodów.

Sprawnie ubrałam się w jeansy, koszulkę z Metallicą, Converse'y oraz kurtkę skórzaną. Zrobiłam szybkie kreski, pomalowałam usta i zeszłam na dół.

-Vera, skarbie! Przykro mi, Steve już pojechał, nie wiem jak dojedziesz do szkoły- powiedziała  mama w kuchni, na co ciężko było mi nie przeklnąć
Nagle usłyszałam trąbiący pojazd na zewnątrz. Zauważyłam biały samochód Eddie'go, który mi pomachał.
-Vera, wygląda na to, że nie masz się martwić o dojazd do szkoły- powiedziała moja mama uśmiechając się

Wyszłam z domu i wsiadłam do pojazdu.

-Cześć księżniczko, poproszę porannego buziaka- powiedział Eddie śmiejąc się, po czym dostał go
-Cześć rockmanie, kiedy gracie?- powiedziałam też się śmiejąc
-Ogólnie to we wtorki, ale Gareth musi jechać gdzieś ze starym w najbliższy wtorek więc robimy dzisiaj, a ty tam będziesz- powiedział Eddie
-No oczywiście, nie przegapiłabym. Mam niedosyt po ostatnim twoim koncercie po drugiej stronie- powiedziałam, a Eddie uśmiechnął się do mnie, złapał za rękę, a drugą prowadził nas do szkoły.

Słuchając metalu, nie zorientowaliśmy się nawet a byliśmy już pod szkołą. Dodatkowo, dowiedziałam się od Dustin'a, że Nastka i Will przenoszą się dzisiaj do naszej szkoły, co mnie ucieszyło. Idąc za rękę z Eddie'm do stołówki, zaczepili nas Dustin, Mike i Will.

-Hej, Eddie! Wiesz, że Jeff kończy w tym roku szkołę i wyjeżdża, więc umm... czy Will może dołączyć do klubu?- powiedział Dustin
-To zależy jak gra, a z resztą możesz przyjść dziś na spotkanie klubu, a ja ocenię jak ci idzie- powiedział Eddie
-Chwila, czy Lucas w ogóle należy jeszcze do klubu?- powiedziałam
-Szczerze? Nie mam pojęcia. Wiadomo, że Jason nie żyje, ale Lucas chyba dalej będzie koszykarzem, tylko z innymi uczestnikami- powiedział Mike
-No chyba żartujecie sobie ze mnie- powiedział Eddie
-Eddie, spokojnie znajdziemy kogoś lepszego od niego- powiedział Dustin
-No zgoda, ale nie ma szans, że będzie lepszy ode mnie i Vee- powiedział Eddie
-A od kiedy ,,Vee" jest razem z tobą najlepsza w D&D?- powiedział Mike, a Eddie stuknął go lekko w głowę
-Wheeler chyba cię lekka pogięło, tylko JA mogę nazywać moją księżniczkę Vee, jasne? Lub odetnę ci głowę jak będziesz spał- powiedział Eddie
-Ta, nie pozwalaj sobie, dla ciebie Vera- powiedziałam, po czym uciekliśmy z Eddie'm śmiejąc się
-Może mi ktoś wytłumaczyć jak to się stało, że oni są razem?- powiedział Mike
-Ta, nikt tego chyba nie wie- powiedział Dustin

From strangers to lovers - Eddie MunsonWhere stories live. Discover now