Rozdział 33: O siódmej pod twoim domem

383 39 2
                                    

Po przygotowaniach, razem z Eddie'm i Dustin'em zmieniliśmy ubiór, na bardziej rockowy jak to nazwał Eddie. Chcieliśmy wyglądać bardziej w tym klimacie, w końcu robimy koncert po drugiej stronie. Siedziałam obok Eddie'go, Robin i Dustin'a na tylnych siedzeniach pojazdu. Przy stole siedziała Max z Lucas'em, Erica stała gdzieś przy ścianie, a Steve i Nancy siedzieli przy kierownicy i na miejscu obok kierowcy. Jednocześnie byłam podekscytowana, ale i wystraszona, że może się stać coś czego nie planowaliśmy.

Steve zatrzymał pojazd, aby wypuścić z niego Max, Lucas'a i Ericę, bo byliśmy już pod domem Creel'ów.

-Powodzenia- powiedziałam do Max, a ona kiwnęła mi głową

My? Jechaliśmy do jakiegoś miejsca blisko przyczepy Eddie'go, aby wejść na drugą stronę.
Kiedy znaleźliśmy już miejsce na ukrycie pojazdu w lesie, wysiedliśmy z niego i poszliśmy do przyczepy Eddie'go.

-A więc tak, omówmy to jeszcze raz. Na wszelki wypadek. Faza pierwsza, Max, Lucas i Erica szukają Vecny. Faza druga, Max zapada w trans, a Lucas daje o tym znać Erice. Faza trzecia, Eddie daje koncert, aby zwabić nietoperze, a Vera was chroni. Faza czwarta, w tym samym czasie, zabijamy Vecnę. Zrozumiałe?- powiedziała Nancy
-Doskonale- odpowiedzieli wszyscy, po czym zaczęliśmy wchodzić przez linę znowu na drugą stronę.

Kiedy wszyscy już przeszli, wyszliśmy na zewnątrz.

-Hej, słuchajcie. Jeśli coś z tego nie wyjdzie, zmywajcie się. Potem, damy sobie już z nimi radę. Niema potrzeby by być bohaterem czy coś takiego- powiedział Steve
-Zrozumiano, bohaterstwo zostawiamy tobie- powiedział Dustin
-Absolutnie, po za tym spójrz na nas. Jacy z nas bohaterowie?- powiedział Eddie
-Hej, ale nie mów tak- powiedziałam
-Spokojnie, wszystko pójdzie tak jak planowaliśmy, Vee. A potem, odbierzemy świadectwa i spieprzamy stąd, prawda?- powiedział Eddie
-Tak, prawda. A teraz idźcie i zabijcie skurwysyna- powiedziałam
-Hej, Steve? Dajcie mu popalić- powiedział Eddie Steve'owi, a ten kiwnął mu głową.

Weszliśmy z Eddie'm i Dustin'em do przyczepy po gitarę i wszystko aby móc wejść na dach przyczepy.

-Okej, Vera? Dasz radę siłą umysłu przyczepić to do okien aby nietoperze nam nie wleciały?- powiedział Dustin, podając mi jakiś ciężki i gruby kawałek metalu
-Jasne, znaczy spróbuję- powiedziałam, po czym moją mocą przyczepiłam ten metal do okien
-Cholera, Vee, nie musiałaś- powiedział Eddie
-Eds, chcę wam pomóc. Nie martw się, nie staję się słabsza jak używam mocy- powiedziałam
-Nie wiem, boję się o ciebie, tak bardzo, że aż nie da się tego opisać- powiedział Eddie
-A ja co mam powiedzieć? Zaraz się tu zleci parędziesiąt nietoperzy i skąd mam wiedzieć, czy któregoś z was nie..... zabiją?- powiedziałam
-Vee, nie pozwolę sobie, Dustin'owi ani zwłaszcza tobie umrzeć. Obiecuję, jutro idziemy do kina. Za to, że wygramy z Vecną oraz kocham cię nad życie, co już chyba wiesz. Będę pod twoim domem o 7, stoi?- powiedział Eddie
-Stoi, ale jeśli się spóźnisz, stawiasz za wszystko- powiedziałam
-Zgoda- powiedział Eddie
-Dobra, jesteśmy gotowi, teraz trzeba wziąć gitarę i przygotować sprzęt- powiedział Dustin
-Chodźmy- powiedziałam, po czym weszliśmy do pokoju Eddie'go
-Jeny, wyglada jakby była stworzona specjalnie dla tego wymiaru- powiedział Eddie
-Ale jest niesamowita- powiedziałam
-Jesteście gotowi na najbardziej metalowy koncert w historii świata?- powiedział Eddie
-Czy to pytanie retoryczne?- powiedział Dustin
-Zróbmy to- powiedział Eddie, biorąc gitarę w rękę

From strangers to lovers - Eddie MunsonWhere stories live. Discover now