Rozdział 48

529 20 3
                                    

Piłaś kawę mrożoną, czekając aż twój leniwy chłopak wstanie, aż zadzwonił do ciebie nieznany numer. Po chwili jednak rozpoznałaś go i przełknęłaś ślinę odrzucając. Niestety dzwonek rozległ się jeszcze kilkukrotnie i w końcu niechętnie odebrałaś

-Nie mam powodu by z tobą rozmawiać

-Y/N proszę cię...

-Zniszczyłaś mi życie!

-Jesteś moją córką to dzięki mnie żyjesz

-Chciałaś mnie zabić

-Nie chciałam. Moi ludzie mieli cię tylko uśpić i zabrać do mnie

-Nie chcę do ciebie wrócić i nigdy tego nie zrobię

-Ta? Wolisz zostać z tym chłopaczkiem? On też niedługo zdechnie. Zrozum, że w tej rodzinie będzie Ci lepiej

-Jungkook jest moją rodziną. Ty nawet nigdy mnie nie kochałaś

-Nie bądź dziecinna, świat nie kręci się wokół miłości. Trzeba być twardym i myśleć o sobie. Jeśli chcesz żyć powinnaś wrócić do domu i stać się częścią tej mafii

-Wole zginąć niż znów mieszkać z tak zimną i nie czułą suką, która leci tylko i wyłącznie na pieniądze- Odpowiedziałaś rozłączając się po czym zła, zbyt gwałtownie odłożyłaś szklankę

Naczynie stłukło się i zraniło cię w rękę, a reszta napoju wylała się. Zamknęłaś oczy i nabrałaś kilka głębszych oddechów, starając się uspokoić. Nie pomogło to tak jakbyś chciała, ale część emocji opuściła cię

Opłukałaś dłoń z krwi wymieszanej z kawą i zaczęłaś szukać jakiegoś bandaża. Żadnego nie znalazłaś, więc nożyczkami odcięłaś pas materiału z bluzki, której w sumie i tak nie lubiłaś i związałaś nim rękę. Nagle poczułaś dłoń na ramieniu i podskoczyłaś przestraszona, ale uspokoiłaś się widząc Jungkookoka

-Co się stało?

Spojrzałaś na niego i nie potrafiłaś odpowiedzieć. Rozpłakałaś się, a on przytulił cię gładząc cię po plecach. Czułaś się bezpiecznie w jego ramionach, a płacz pozwolił Ci pozbyć się reszty negatywnych emocji, dzięki czemu czułaś się lepiej

-Już dobrze?- Spytał czułym głosem, a ty uśmiechnęłaś się, bo lubiłaś taką kochaną wersję jego i pokiwałaś głową- Więc co się stało?

-Moja matka zadzwoniła, chciała żebym wróciła do domu, zwyzywała cię i powiedziała, że zostając z tobą zginę

-A ty...?

-Nie zgodziłam się, zwyzywałam ją i się rozłączyłam

Chłopak odetchnął i odsunął się od ciebie, przyglądając się twojej ręce

-A to?

-Zbiłam przypadkiem szklankę, a nie umiałam znaleźć bandaża

-W domu żadnych nie ma, ale w samochodzie mam apteczkę- Odparł, ale gdy spojrzał przez okno zamarł

W miejscu gdzie stał wasz samochód był tylko ślad opon, odciśniętych w ziemi. Spojrzałaś przerażona na Jungkooka, a on szybko wyjął z kieszeni telefon, dzwoniąc gdzieś i wybiegł na podwórko

Nikogo nie znalazł, a samochodu nie było także na dole góry, więc opcja, że mógł się zsunąć także odpadała. Felix, z którym rozmawiał wysłał do was ludzi, a sam z Bangchanem jechał do was, bo w Seulu było jeszcze gorzej. Niestety droga była dość długa, więc przez kilka godzin byliście zdani na siebie

-Kookie?- Spytałaś, gdy chłopak pomagał Ci założyć kamizelkę kuloodporną

-Hm?

-Cieszę się, że mogę umrzeć będąc z tobą, a nie żyć z nią

-Nie umrzesz. Nie pozwolę, rozumiesz?

Nie odpowiedziałaś patrząc w oczy starszego, który zapiął ostatni pas twojej kamizelki i przeczesał twoje rozpuszczone włosy. Po chwili wziął szczotkę i delikatnie przeczesał je nią, biorąc do ręki gumkę

-Czemu jesteś tak delikatny? Nigdy taki nie byłeś. Zawsze byłeś twardy i agresywny, a teraz?

-Nie wiem. Lubię być taki dla ciebie. Tylko dla ciebie. Myślę, że osobowość zmienia się względem ludzi. Ciebie kocham, więc chyba to oczywiste, że chce dla ciebie najlepiej

Słuchałaś tego i uśmiechnęłaś się, po czym przyciągnęłaś go do pocałunku

-Przeżyjmy- Powiedział po chwili, zakładając kamizelkę na siebie i biorąc do ręki karabin, a do kieszeni wkładając sporo naboi

Przeżyjmy- Odparłaś biorąc do ręki mniejszą broń, a po chwili wybiegliście z domu, biegnąc w stronę lasu

Not shy // Jungkook X Reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz