Rozdział 1

951 13 1
                                    

Siedlisko potworów nazywane jest podziemiem.

Ci którzy polują na potwory nazywani są łowcami.

Najniższą rangę jaką mógł dostać przebudzony była ranga E.

Łowcy rangi E nie różnili się aż tak bardzo od normalnych ludzi. Jako osoby na dnie tej drabiny społecznej łowców nie posiadali wielkiej siły czy dużych umiejętności. Jeden łowca rangi E mógł poradzić sobie z czterema silnymi cywilami.

To był żałosny wynik patrząc na fakt że najsilniejsi łowcy rangi A mogli pokonać całe nieuzbrojone wojsko wyszkolonych do walk wręcz mężczyzn. A legendy wśród łowców, ci mający rangę S mogliby zniszczyć duże miasto. A co dopiero zrobić w starciu z normalnymi ludźmi?

Tak wielka przepaść dzieliła rangę E od tej A czy właśnie S.

Łowcy rangi E byli słabi. Nie zarabiali wiele, byli niezbyt interesującym kogokolwiek marginesem tego społeczeństwa dzielącego się na rangi.

Ale skoro to oznaczało bycie łowcom rangi E. To co oznaczałoby bycie najsłabszym łowcom rangi E?

Oznaczało ni mniej ni więcej bycie pośmiewiskiem nawet pośród tych najsłabszych rankingowców E.

Taką osobą był właśnie Sung Jin-Woo. Pośmiewiskiem, pariasem i wyrzutkiem.

„Najsłabszy Łowca na Świecie" - nie ważne gdzie poszedł, ten przydomek zawsze mu towarzyszył.

Siła Jin-Woo niewiele różniła się od siły przeciętnego człowieka. W walce z ledwością pokonałby jedną normalną osobę, był równie nieodporny na zranienia co zwykły cywil, jego zmysły czy szybkość również nie wybijały się ponad normy przyjęte przez zwykłych ludzi.

Jedynym co go wyróżniało było przyśpieszone gojenie się ran i złamań. Chociaż nawet i ta umiejętność normalna dla wszystkich łowców u niego była tylko nieznacznie lepsza niż u cywila a zdecydowanie gorsza już u przeciętnego łowcy rangi E.

Tkwił od początku zawieszony w samym środku.

Silniejszy niż człowiek, słabszy niż najsłabsza grupa łowców.

Sung Jin-Woo często doznawał podczas rajdów na podziemia różnych kontuzji. Raz poważniejszych drugi raz nie. Ale najczęściej jego rany były poważne, może nie śmiertelne, ale na pewno takie które zwykłego człowieka posłałyby do łóżka szpitalnego na długie tygodnie. 

Praca była niebezpieczna, inni wyśmiewali się z niego, a na domiar złego pensje też były dość żałosne.

Gdyby nie pomoc medyczna zapewniana Łowcom przez Stowarzyszenie Łowców na ich „listę płac", oddałby swoją licencję łowcy, zrezygnował i żyłby swoim życiem jak normalny człowiek.

Niestety, ktoś taki jak Sung Jin-Woo, mający dwadzieścia trzy lata i pozbawiony jakichkolwiek namacalnych umiejętności zawodowych, był zmuszony pozostać łowcom, jeśli chciał zapłacić za szpital swojej matki, który generował wydatki w wysokości milionów won miesięcznie. 

Czy można powiedzieć, że nie miał w tej sprawie wyboru?

Dlaczego, choć nie chciał, po prostu musiał wziąć udział w rajdzie nadzorowanym przez Stowarzyszenie.

Powodów tak naprawdę było wiele.

***

Łowcy działający na tym samym terenie dość dobrze się znali.

Stowarzyszenie zbierało na rajdy niezrzeszonych w gildiach, łowców o niskich rangach po miejscu ich zamieszkania.

Wysyłali im informację o bramach będących w obrębie kilku kilometrów od ich domów.

Nie boje się ciemności, to ona boi się mnie. - SOLO LEVELINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz