Rozdział 20

128 10 9
                                    

Przed udaniem się z Jin-Chulem i Choi Jong-Inem na międzynarodową konferencję gildii Jin-Woo poczynił przygotowywania aby zapewnić swojej rodzinie maksimum bezpieczeństwa. Nie zamierzał popełnić już podobnego błędu jak podczas otwarcia bramy w szkole Jin-Ah. Dlatego właśnie przydzielił jej Beru który przy okazji miał też chronić jego matkę jako że obie raczej nie opuszczały domu. Jin-Ah z powodu szoku i zamknięcia jej szkoły, a jego matka dlatego że właściwie nie miała po co. Nie miała jakiś bliskich przyjaciółek przed zachorowaniem, a nawet jeśli tak to cztery lata to ogrom czasu który zamazuje wiele.

***

Jin-Ah patrzyła pusto w okno swojego pokoju leżąc na łóżku. Atak na jej szkołę nie pozostawił na jej ciele żadnych fizycznych ran, ale było ich zaskakująco dużo w jej psychice.

Kilka pierwszych dni po tym potwornym wydarzeniu spędziła śpiąc, a jej sen był co jakiś czas przerywany różnorakimi kombinacjami tego co się wydarzyło. Jej straumatyzowany umysł raz za razem odtwarzał obrazy potwornej masakry jakiej była świadkiem. W końcu całkowicie zrezygnowała ze snu bojąc się coraz to nowych koszmarów tego samego wydarzenia.

Szła spać wtedy gdy już koniecznie musiała. Te ciągnące się jednak w nieskończoność godziny kolejnych dni musiała jakoś wypełnić. Paplanina w telewizorze nie była w stanie skupić jej uwagi nie ważne jaki kanał obecnie był włączony. Gry na telefonie którymi kiedyś gdy była młodsza oddawała się w całości,  teraz były dla niej mało atrakcyjne i nie mogły zająć jej szalejących myśli.

Niegdyś jej telefon bardzo często wibrował powiadamiając ją o nowych wiadomościach, przypomnieniach czy informacjach.

Teraz milczał martwo wyciszony, internet przez kilka dni huczał o tym co stało się w jej szkole a ona nie chciała o tym czytać przywołując w myślach te całą krew i strach. Większość czatów grupowych umilkła, wielu ich uczestników po prostu nie żyła a ci którzy ocaleli nie czuli się psychicznie dobrze z pisaniem na czacie gdzie nadali widniały nazwy i awatary znajomych osób które już nigdy tych wiadomości nie odczytają. Myśl o usunięciu zmarłych była świętokradztwem a myśl o tworzeniu nowych czatów bez nich, zdradą.

Telefon więc najczęściej leżał ponuro gdzieś koło niej praktycznie nieużywany.

Nie wiedząc co ze sobą zrobić Jin-Ah oddała się ostatniej desce ratunku jaką miała pod ręką aby nie oszaleć.

Nauce. Możliwe że zapowiedziane testy i egzaminy nie odbędą się w wyznaczonym czasie, a wielu jej znajomych już nigdy nie będzie miała szansy do nich podejść, ale on nadal chciała iść na medycynę. Jej idealne wyniki w nauce były całkowicie pod to podporządkowane. Tak więc siadła do biurka i kolejne dni poświęcała nauce, powtórką i poznawaniu nowego materiału którego wielu jej nauczycieli nie będzie miało okazji jej pokazać. Ani jej ani nikomu innemu.

Na te myśl poczuła łzy kłujące ją w oczy gdy czytała podręcznik z biologii.

***

Beru był cichym uważnym obserwatorem dni siostry jego króla. Zwykle po prostu obserwował nie wyrażając żadnych głębszych emocji gdy siostra jego króla, którą postanowił nazywać księżniczką spała lub spoglądała ponuro w ścianę. Teraz jednak Beru miał nieodpartą ochotę zacząć uderzać głową w najbliższą płaską powierzchnię gdy obserwował zmagania jego pani z zadaniem z matematyki.

Koszmarnie wychodziło jej wyprowadzenie wzoru na deltę oraz x1 i x2. Koło b powinien stać minus, bez niego wyliczanie dalej nie miało sensu bo wynik będzie błędny!

Gdyby nie był martwą mrówką zapewne zacząłby sobie rwać włosy z głowy, na szczęście lub nieszczęście nie miał żadnych cebulek z których ów włosy mogły rosnąć.

Nie boje się ciemności, to ona boi się mnie. - SOLO LEVELINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz