Rozdział 21

206 9 5
                                    

Humor Jin-Woo był delikatnie mówiąc doskonały. Pozyskał niesamowicie silnego żołnierza, przekraczającego mocą nawet Beru i obecnie wracał do hotelu w którym został zakwaterowany, dzięki czemu będzie mógł zobaczyć Jin-Chula i może nawet jego chłopak nie będzie tak bardzo zły gdy Jin-Woo sprezentuje swojego nowego żołnierza. Dodatkowo Jin-Woo bardzo chętnie przystał na propozycję Dyrektora Biura Łowców żeby przenieść negocjację do następny dzień. Mężczyzna był wyraźnie wypruty z emocji i zmęczony po tym wszystkim co zobaczył.

Wyraźnie zrelaksowany Adam White który czuł się zdecydowanie bezpieczniej widząc bardzo dobry nastrój Jin-Woo zaprowadził go do hotelu.

Ku swojemu zadowoleniu Jin-Woo dostrzegł Woo Jin-Chula właśnie schodzącego do hotelowego lobby i odkrył tutaj Jin-Woo. Szef Wydziału Monitoringu szybko ruszył w drogę.

- Łowco Sung, dlaczego nie mogliśmy się z tobą skontaktować? - Spytał na dzień dobry agent patrząc z dobrze ukrytym zmartwieniem na Jin-Woo.

- Och... Tam gdzie byłem nie miałem zasięgu. - Przyznał Jin-Woo nie mogąc ukryć zadowolonego z siebie uśmiechu podczas gdy cały czas ostrożnie sprawdzał więź między nim a Kamishem która była równie mocna i stabilna jak ze wszystkim innymi cieniami pomimo początkowych zmartwień Jin-Woo.

Osobom z zewnątrz nie wolno było nosić osobistych telefonów podczas przebywania w kwaterze głównej Biura Łowców. Nie było wyjątku od tej reguły, nawet jeśli byłeś ważnym gościem. Była to konieczność, aby chronić liczne tajemnice organizacji.

Jeśli tak ważnej osobie, jak pani Selner zrobiono by zdjęcie, całe Biuro Łowców zostałoby wywrócone do góry nogami, lub gdyby sfotografowano by ciało Kamisha bądź nie daj bożę jego runę.

Telefon Jin-Chula zawibrował, przeprosił on wyciągnał urządzenie I sprawdził wiadomość jaka mu przyszła.

Po kilku chwilach wyraz twarzy Jin-Chul zbladł.

Jin-Woo przyjrzał mu się z troską.

- Mamy duży problem. - Wykrztusił po chwili agent podając Jin-Woo telefon.

Pierwszym co Jin-Woo zobaczył było zdjęcie Choi Jong-Ina leżącego na ziemi wyraźnie pobitego. Nie miał swoich olkularów, z jego nosa sączyła się krew tak samo jak z rozciętego łuku brwiowego.

Widząc to zdjęcie magia Jin-Woo zadrżała wokoł niego. Potem jego wściekły już wzrok padł na wiadomość tekstową pod zdjęciem.

"Lepiej żeby Sung Jin-Woo pojawił się na czas, wiesz że nie mam wiele cierpliwości I ten marny mag może sie o tym przekonać gdy połamę mu wszystkie kości. Zabił mojego brata, teraz ja zabije jego."

Adam White czytajacy przez ramię Jin-Woo czuł jak jego serce spada mu do żołądka ze strachu.

- Myślałem że nie będzie na tyle głupi żeby czegoś spróbować. Bardzo się myliłem. - Stwierdził Jin-Chul gdy Jin-Woo oddał mu telefon.

- Ja też. - Przyznał Jin-Woo. - Chyba byliśmy zbyt pewni swojej nietykalności i kompletnie zapomnieliśmy o tym psycholu. Jeśli jest taki jak jego brat...

- Znacznie gorszy. - Przerwał mu z gorzkim grymasem na twarzy Jin-Chul. - Osobiście strata łowcy rangi S dla Korei była ciosem. Ale tym łowcom rangi S był Hwang Dong-Su, sadystyczny dureń. Osobiście cieszyłem się że ten niestabilny osobnik opuścił Koreę. Po co był nam łowca rangi S którego z ledwością kontrolowaliśmy?

- Rozumiem twój punkt widzenia. - Zgodził się Jin-Woo. - Amerykanom zapewne łatwiej było go kontrolować dzięki Thomasowi Andre. Ale ten sukinsyn...

Nie boje się ciemności, to ona boi się mnie. - SOLO LEVELINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz