Rozdział 2 - Sen o gwiazdach

198 14 4
                                    

1.09.1975

Przez minony czas, przez który uczniowie Hogwartu dotarli do swojej szkoły, James zdążył pogodzić się z Syriuszem, za przyczyną Wendy, która nie mogła znieść dalszych fochów bruneta tym samym nie mogąc skupić się na książce tak samo jak Lunatyk. Zmusiła więc obu chłopców do podania sobie rąk, tak jakby byli małymi dziećmi.

Nie obrażając przy tym małych dzieci.

Podróż minęła całkiem przyjemnie. Pewna młoda pani z wózkiem, która posiadała jeszcze bardziej kręcone loczki niż Wendy zaproponowała im jakieś pyszności z wózka, na które Peter patrzył się jak na niezwykłe okazy w muzeum.
Dziewczyna podziękowała, wiedząc że w swojej skórzanej torbie posiada zapas kanapek z masłem orzechowym i dżemem na cały rok szkolny. James pokusił się na czekoladową żabę, jednak zrobił to tylko ze względu na kartę, która znajdowała się w środku. Syriusz zakupił całą wielką paczkę Fasolek wszystkich smaków Bertiego Botta. Zakup ten towarzyszył Huncwotom od pierwszego razu, kiedy jechali razem do Hogwartu (a było to już na drugim roku) i tradycją było testowanie wszystkich fasolek po koleji. Osoba, która trafiła na wymiociny, zgniłe jajko, ziemię dżdżownicy, woskowinę z ucha, gluta z nosa bądź kiełbasę przegrywała. Niewątpliwym faktem było to, że przy pechowej ręce Wendy przegrywała ona praktycznie zawsze na samym początku, zużywając przy tym jedną husteczkę.

- Kogo masz? - zapytał się Syriusz, który przed chwilą z ulgą stwierdził, iż trafił na pieczoną piankę marshmellow.

- Rovenę Ravenclaw.. - odpowiedział mu zawiedziony - Mam już takich ze dwie, ale mogło trafić na takiego Dumbledora.. - dodał po czym wcisnął małą kartę na której znajdowało się teraz jedynie czarne tło na dno jeden z kieszeń szaty - Hej, Peter chcesz może żabę? - zapytał się Glizdogona, który był o krok od snu. Prawdę mówiąc Remus też powoli zasypiał nad lekturą.

Chłopak pokiwał głową twierdząco i przyjął żabę, która momentalnie ożyła mu na dłoni. Peter wrzasnął piskliwie machając ręką tak, aby żyjątko zleciało gdzie kolwiek, byle nie na niego samego. Remus zdezorientowany, natychmiast podniósł głowę z ramienia Wendy, która wciągnięta w mugolskie sience-fiction nie orientowała się co się dzieje, ani dlaczego gruby chłopak wygląda jakby właśnie ujrzał co najmniej jakiegoś Dementora na własne oczy.

Żaba wylądowała na podłodze i zaczęła prędko uciekać lądując na stopie Syriusza, który zauważając, że czkoladowa żaba właśnie siedzi mu na nodze zaczął nią machać, aby strącić z siebie płaza. Tym razem Wendy zareagowała, gdyż Łapa omalże co jej nie kopnął.

- No jak z dziećmi.. - powiedziała zrezygnowana wyjmując różdżkę z jednej ze smukłych kieszeni znajdujących się wewnątrz szaty, gdy wszyscy Huncwoci spojrzeli się na nią jakby zaraz miała uratować im życia.

- Duro! - wypowiedziała donośnie zaklęcie wskazując czubkiem różdżki na żabę, znajdującą się na nodze Syriusza. Momentalnie czekoladowe zwierzątko zamieniło się w kamień i stało się nieruchome i niebędące w stanie zrobić czegokolwiek. Syriusz spojrzał się na nią jak dziewczynę, którą sam Bóg zesłał ją na pomoc z nieba.

- Jesteś geniuszem! - krzyknął - Uratowałaś mi życie!

Wendy tylko przybiła piątkę z czołem i wzięła kamienną żabę do ręki. Obróciła ją dookoła, w trakcie ilustrując ją dokładnie.

- Chcesz ją na pamiątkę? - zwróciła się do przestraszonego Petera, który odrazu zaprzeczył kiwając głową. - To tylko żaba z czekolady!

Niepamiętność o zapomnieniu • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz