Rozdział 35 - Światełko w tunelu

58 4 1
                                    

22.12.1975

Lily zdawała się być całkowicie zdezorientowana i zirytowana zachowaniem Jamesa, z którym wyglądała jakby była na przyjacielskim spacerze, co zupełnie odbiegało od prawdy. Wybiła godzina szesnasta, za oknami było już ciemno, a śnieg sypał w nieskończoność.

Potter zdawał się być zachwycony sytuacją. Był przekonany, że mimo wszystkiego co dzieje się z Remusem, dwójce uda się mimowolnie zejść, nawet bez pomocy huncwotów. Podekscytowany chodził z głową w chmurach.

- Śmiejesz się jak głupi do sera, Potter - powiedziała mu uszczypliwie.

- Cieszę się, że podoba ci się mój czarujący uśmiech, Lily - odpowiedział jej z błyskiem w oczach. Wypowiedział jej imię w szczególny sposób, jakby było słodką tajemnicą, może zimnym wiatrem w gorący dzień - Po za tym, nie uważasz, że okoliczności są całkiem... Romantyczne?

Lily Evans natychmiastowo pożałowała, że jak głupia udała się za nim, tylko dla notatnika Wendy. Cały czas utrzymywała się myśli, że pobiegła za nim aż dla notatnika Wendy.

Nie odpowiedziała mu. Założyła ręce na piersi i skubała rąbek swojej białej bluzki.

Przechodzili obok wielkiego okna, z którego można było obserwować błonia, rozciągające się za nimi jezioro oraz wzgórze, na którym znajdowała się Sowia Wieża. Widok był piękny, szczególnie jesienią. Na parapecie znajdowały się przeróżne rośliny, w tym kwiaty, w tym mała doniczka z asfodelusem. James bez wahania zatrzymał się i oderwał jedną łodygę, na której końcu rozkwitał dorodny kwiat. Lily nawet nie zauważyła, że nie idzie on obok niej.

- Piękny kwiatek dla pięknej pani - rzekł patrząc na nią brązowymi ślepiami, takim wzrokiem, jakby czytał jej w myślach.

Stanęli w miejscu. Dziewczyna spoglądała to na niego, to na kwiat obojętnym wzrokiem.

- Bardziej ucieszyłabym się z notatnika Wendy.

Wystawiła rękę, na znak, że ma jej go oddać, albo nie poskłada nóg do następnego sezonu Quidditcha. W jednym momencie, Gryfon wyjął z kieszeni spodni różdżkę i rzucił na trzymany w ręce kwiat zaklęcie pomniejszające. Wcisnął go do małego zeszyciku, a ten znalazł się w jej dłoni.

Przewróciła oczami i otworzyła go, aby bliżej przyjrzeć się notatkom Wendy.

18.12.1975 - kolejne wyjście chłopaków.

Wszyscy cali, Remus w fizycznej rozsypce - klasycznie. 

Dokąd idą?

Co kombinują?

Dlaczego tylko Remus cierpi?

Lily poczuła narastający w jej piersi ból.

- A dlaczego ty mi nie powiesz, co?  - spojrzała na niego z nieporozumieniem.

- Evans, uwierz, kocham cię nad życie, ale Remus to by mnie chyba zjadł żywcem.

Rudowłosa prychnęła śmiechem.

- Myślisz, że Wendy jest z tym wszystkim tak łatwo? James, przetrzyj okulary i rozejrzyj się. Po każdym waszym wypadzie jest to samo. Wy jesteście cali, Remus o mało nie przechodzi na tamten świat. Wy może wiecie o co chodzi, może wiecie, że nic mu nie jest, bo nie wyglądacie jakby was to obchodziło. Ale za każdym razem kiedy Remus ląduje na tym szpitalnym łóżku Wendy wraca do nas z płaczem. Próbuje być silna, ale to strasznie trudne, kiedy osoba, którą kochasz cierpi regularnie na twoich oczach. A gdybyś to ty był na miejscu Wendy, a ja na miejscu Remusa? Zakładam, że gdyby Syriusz nie chciałby ci o niczym powiedzieć powyrywałbyś mu flaki.

James stał wbity w podłogę, z niewyraźnym wyrazem twarzy, bo wszystko o czym powiedziała mu Lily było prawdą i nawet nie ośmielił się jej sprzeciwić.

- Powiedz Wendy, żeby za każdym razem jak wychodzimy nie patrzyła na nas, tylko na nocne niebo. Tam znajdzie odpowiedź.

Pierwszą myślą Gryfonki było to, że chłopak znowu sobie z niej żartował. Jednak jej zdanie mimowolnie uległo zmianie, gdy James nic już więcej nie powiedział. Ten jeden raz, bez głupiego uśmiechu poszedł w stronę kuchni, zostawiając ją samą z własnymi myślami, kwiatem lilowatym i z zeszytem Wendy, który już niedługo miał być przydatny tylko do zliczania punktów w grze Eksplodującego Durnia.

🌕

Lily wróciła prędko do środka w mieszanym humorze, a ekspresja jej twarzy nie wyrażała niczego pozytywnego. Oczywiście wszyscy w środku zdążyli już się nakręcić, bo niecodziennie rudowłosa udawała się na pogoń za Potterem. Cóż, przynajmniej nie w takich przyjemnych okolicznościach. Dlatego, gdy wyszła z dziury pod portretem, od razu spotkała się z nawoływaniami Syriusza, który z dziką ekscytacją klaskał w obie dłonie.

- Proszę, zapiszczcie to w kalendarzu - powiedział błagalnym tonem - To ich pierwsza randka!

- Trzyminutowa - odmruknęła Mary, która zauważyła zmieszanie na twarzy przyjaciółki - Wszystko w porządku?

Lily zajęła miejsce. Każdy był w nią wpatrzony, szczególnie Wendy. Remus zdawał się już ziewać ze zmęczenia.

- Tak, Potter stwierdził, że przyniesie wszystko za mnie - powiedziała.

Gry toczyły się dalej, jednak nie było już tak wesoło, bo każdy z wyjątkiem Łapy i Marlene, stawał się coraz bardziej zmęczony. Gdy James wrócił do Pokoju z samymi orzeszkami w karmelu, Peter strzelilł mu focha, a każdy zaczął się zbierać. Wendy i Remus zbierali karty, które należały do Jamesa. Gdy już kończyli, ich ręce zderzyły się ze sobą, jednak ku zdziwieniu wszystkich i nawet ich samych, oboje zareagowali na to tylko uśmiechem.

- Dziewczyny, muszę wam coś powiedzieć - oznajmiła Lily, kiedy wszystkie były już u progu dormitorium.

Mary, Dorcas i Marlene zdziwiły się nieco, zaś Wendy westchnęła. Miała głębokie nadzieje, że dowie się czegoś nowego o Remusie. Rzecz jasna, tak też było.

- Nawrzeszczałam na Pottera.

- Nic nowego - prychnęła Dorcas.

- Wendy - zwróciła się do niej, po tym jak skarciła przyjaciółkę wzrokiem - Wykorzystał chwilę twojej nieuwagi i zabrał ci to.

Rzuciła jej notesik, w którym wciąż znajdował się asfodelus. Gryfonka nie wiedziała co o tym myśleć.

- Szczerze, to tutaj nie ma jakichś tajemnic państwowych - przyznała Wendy - Równie dobrze mógł by się nauczyć wyrecytować całość, wisi mi to. Oni i tak wiedzą, że próbuję się dowiedzieć o co chodzi, pewnie widzą, że idę w stronę ślepego zaułku, a i tak mi nic nie powiedzą.

- Tyle, że tym razem James dał mi... Wskazówkę - przyznała, nie wiedząc jak określić to, co powiedział jej chłopak.

- To znaczy?

Rudowłosa starała się poukładać rzeczy w głowie, aby jak najlepiej przekazać jej informację od Pottera. W głębi duszy czuła, że to co mówił było prawdziwe, bała się, że nikt jej nie uwierzy.

- Powiedział... Powiedział, że przy ich następnym wyjściu masz zwrócić uwagę na nocne niebo.

Wszystkie cztery wymieniły ze sobą zdziwione spojrzenia. 

- No, Wendy. W Wigilię musisz się pomodlić do pierwszej gwiazdki, może ci coś powie - powiedziała rozbawiona Marlene - Lily na serio myślisz, że on sobie nie żartuje? Ja rozumiem, że ma na twoim punkcie obsesję, ale to jednak Potter.

- Brzmiał śmiertelnie poważnie!

Wendy usiadła. Ma spojrzeć na nocne niebo? Gwiazdy, konstelacje, może Księżyc?

- Nie można ukrywać tej sprawy w nieskończoność - powiedziała dziewczyna - Jeżeli to jest dokładnie to, co ci powiedział, to zwrócę na to uwagę.

I wyszła, tłumacząc się tym, że idzie do łazienki. Fakt, nie było to kłamstwo, ale było jeszcze jedno z jej ulubionych miejsc, do którego zamierzała się udać.

Może tym razem szkolna biblioteka rozwiąże jej problem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Niepamiętność o zapomnieniu • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz