Rozdział 19 - Operacja swatka

56 8 0
                                    

01.12.1975

Prawie ośnieżone szyby w dormitoriach uczniowskich sprawiały, że w środku było znacznie ciemniej. Jednak nie było śniegu, bo na niego trzeba było jeszcze trochę poczekać. Zazwyczaj pojawiał się w najmniej oczekiwanym momencie.

Stało się. Tego ranka nastał grudzień.

Wszyscy byli jawnie tym faktem podekscytowani, z małym wyjątkiem siodmoklasistów, dla których przygotowania do ważnych Owutemów trwały w nieskończoność, a kolejny miesiąc wyjęty z kalendarza oznaczał nadchodzący dead line.

To samo tyczyło się uczniów klas piątych, dla których nadchodząca przerwa świąteczna oznaczała dużo szkolnej harówki. Nauczyciele zaczęli straszyć egzaminami coraz bardziej, co tylko podnosiło u młodych ludzi zbędnie wysoki poziom stresu.

- To jest ważne - wskazał swoją różdżką nie cieszący się dobrą opinią wśród uczniów nauczyciel Mugoloznastwa - Aha, i to też - uderzał drewnianym przedmiotem pokazując na bezpośrednie frazy, które według niego były wręcz niezbędne do przyzwoitego napisania SUMY'ów.

- Głowa mi zaraz od tego pęknie - pożaliła się po cichu wykończona Marlene. Ukryła twarz w dłoniach leniwie przecierając oczy. W tamtym dniu to była ostatnia lekcja. Wszyscy Gryfoni mieli serdecznie dość jakichkolwiek zajęć.

- Jakieś pytania, panno Mckinnon? - dosadnie spojrzał się na Gryfonkę, która nieco speszona, odpowiedziała mu wciąż z tonem odwagi w głosie:

- Nie, panie Wiselow.

Jego szare tęczówki pałające czystą nienawiścią zmierzyły ją od góry do dołu.

- Nie rozumiem tylko co tu robi Lily... - szepnęła do siedzącego obok niej Syriusza - Na jej miejscu odpuściłbym te dwie godziny w tygodniu.

Rudowłosa słyszała jej słowa.
Siedziała tuż przed nią obok Wendy, która myślała zupełnie o niczym. Albo o jednym z jej najbliższych.

- Hej, nasz rudzielec to mądra osoba - odpowiedział jej cicho, śmiejąc się pod nosem - Dokształcona - zaznaczył dosadnie.

Evans uśmiechnęła się wbrew własnej woli, równocześnie skrobając czarnym tuszem po pegarminie.

- Powinieneś brać z niej przykład... - szepnął mu James na ucho. W jednej ławce mogły siedzieć trzy osoby, a trio najbardziej problematycznych Gryfonów w szkole razem wydawało się tworzyć istne kombo wybuchowe.

Rude pukle włosów dziewczyny spadły na jej rumianą twarz. Uśmiechnęła się szerzej, jednak skarciła się za to gryząc policzek od środka.

Szczególnie, że akurat Mugoloznastwo Rogacz miał w małym palcu.

- Black, Potter i Mcknnion. Zaraz skończycie na szlabanie.

Cała trójka parsknęła śmiechem jak najciszej tylko mogła i skuliła głowy ku podręcznikom.

Po chwili grobowej ciszy utrzymanej pomiędzy Krukonami, Gryfonami i nauczycielem zabójczego dla nich przedmiotu wybił dzwon, który swoim głębokim brzmieniem stał się ogólnym budzikiem, na którego odgłos Wendy wzięła książkę pod pachę i spakowała prawie niezapisany pergamin, aby prędko opuścić salę lekcyjną.

Nie wiedziała co się z nią działo, ale czuła się słabo, głowa bolała ją od samego rana, a jej wszystkie siły psychiczne i fizyczne legły w gruzach. Syriusz podejrzanie obejrzał się za nią oraz szturchnął w ramię Remusa, który również przybity nie zauważył, że Gryfonka jako pierwsza wybiegła z pomieszczenia.

Oderwał wzrok od brązowej torby, aby zmęczonymi tęczówkami spojrzeć na pustą przestrzeń, na której przed chwilą znajdowała się Gryfonka.

- Powinieneś do niej iść, Remus - powiedział do niego Syriusz. Chłopak odwrócił wzrok w jego stronę, a Łapa patrząc się na niego z politowaniem, chciał zaczepić Jamesa i odruchowo uderzając ręką w jego stronę nie poczuł wyrzeźbionego mięśnia swojego przyjaciela. Zdezorientowany rozejrzał się po sali.

Niepamiętność o zapomnieniu • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz