Rozdział 23 - Waniliowy chłopiec

63 7 1
                                    

05.12.1975

- Proszę, zróbcie im zdjęcie pamiątkowe.

Następny ranek okazał się być rankiem pełnym zaskoczenia, wzruszenia, galeonów podanych z ręki do ręki oraz bólu kręgosłupa.

- Obawiam się, że mój aparat nie podoła temu zadaniu - podrapał się po głowie James - Ktoś mi go poprzedniego lata, zupełnie przypadkowo wrzucił do stawu - obejrzał się pretensjonalnie na Syriusza, który uniósł ramiona do góry, ku znaku bezsilności.

- Jeszcze coś na to poradzimy - odezwała się pocieszająco Dorcas, wyciągając z kieszeni dżinsów ołówek - Dajcie mi jedno popołudnie, a będą mieli portret godny do powieszenia nad łożem małżeńskim.

Było bardzo wcześnie, a to dlatego, że Lily, która wracała z porannego patrolu natknęła się na śpiących razem przyjaciół i nie mogła się oprzeć zwołaniu jej przyjaciółek oraz jeszcze kogoś innego.

Razem w szóstkę (Peterowi nie chciało się zbierać z pościeli) tworzyli wokół nich jedno małe kółko, które w normalnych, a nawet i w nienormalnych okolicznościach można by uznać za skrajnie niepokojące.
Oczywiście przyjaciółki Lily nie powstrzymały się od wepchnięcia jej tuż obok Rogacza, który starał się zachowywać jak normalniej jak tylko potrafił.

- Pachniesz jak stokrotki, Evans.

- A ty jak śnieg, dziękuję.

Kontynuowali obgadywanie Remusa i Wendy tuż przed ich nosami, co było w prawdzie niekultruralne, jednak w ów okolicznościach w pełni usprawiedliwione.

- Jeju, proszę was, jak oni nie skończą razem to wepchnę ich siłą do kotła z Amortencją... - westchnęła Mary opierając brodę na ręcę, którą miała ułożoną na kolanie.

W tamtym momencie James i Syriusz posłali sobie znaczące spojrzenia, pozostawiające po sobie cząstkę niepokoju w powietrzu.

- A propos Amortencji... - zaczął Rogacz, od którego Lily odsunęła się delikatnie, pomimo wygody jego ramienia i jej fizycznego zmęczenia.

- Mamy pewien plan...

- Przerażacie mnie - powiedziała otwarcie Marlene, którą uciszyła Mary łokciem.

W tamtym momencie Syriusz wyjął z kieszeni małą buteleczkę, w której znajdował się rażąco różowy płyn, którego drobiny przypominały wyglądem płynny brokat.

- Proszę bardzo, efekt wizualny powalający - oceniła Mary śmiejąc się z wyrobu przyjaciół.

- Dzięki - odpowiedział sarkastycznie Łapa - Jak wszyscy wiemy ktoś ma na oku Wendy. Trzeba się go pozbyć.

- Pozbyć to nieco przesadzone określenie... - skomentował cicho okularnik.

- Dobrze, zatem zutylizować - westchnął czarnowłosy - Ale jak się okazuje - systematycznie wszystko gestykluował, przez co każdy w okół niego miał jego uwagę - Ktoś ma na oku Croziera!

Dziewczyny posłały sobie zdziwione spojrzenia, które aż płonęły zażenowaniem.

- Brawo, Sherlocku - powiedziała upierdliwie Marlen - Oboje dzielicie tę samą sytuację. Każda, prawie, się za wami ugania.

Na te słowa Syriusz uśmiechnął się przewracając oczami. Dopiero, gdy James dał mu kuksańca w ramię, ten odchrząknął oficjalnie i kontynuował:

- Zadanie polega na tym, aby przetransportować ten oto eliksir to kielicha Susan Mccurdy.

Lily, Marlen, Mary i Dorcas spojrzały się na siebie porozumiewawczo i pomimo tego, że nie wydobyły z siebie ani słowa, przeprowadziły ze sobą najbardziej dramatyczną rozmowę telepatyczną.

Niepamiętność o zapomnieniu • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz