Rozdział 27 - Rozmowa na medal

46 5 3
                                    

10.12.1975

- Czuję się jak ostatnia idiotka. Wiem, że mam odpowiedź tuż przed nosem, ale robię coś źle! Albo może szukam źle!

Parę dni minęło jak parę minut. Każdy z nich rozkładał się na indentyczne czynniki pierwsze sprawiając, że czas płynął znacznie szybciej.

- Wendy, rozumiemy, ale próbowałaś z nim porozmawiać? - westchnęła bezradnie Dorcas, zupełnie wymęczona odrabianiem pracy domowej z Astrologii.

- Dorcas, na Merlina, żeby to raz! - zdenerwowała się natychmiastowo.

Właśnie minęły lekcje, a większość uczniów w tamtym czasie ewakuowało się z korytarzy zamku do miejsc wypoczynku.

Wendy była w kiepskim nastroju już jakiś czas. Właściwie od momentu, gdzie zastając w bibliotece do później nocy nie znalazła zbyt wiele informacji. Nie miała wiele, ale chciała mieć to, co było dla niej niedostępne. A jednocześnie na wyciągnięcie ręki.

Kiedy razem z przyjaciółkami weszła do dormitorium, one widząc jej podły nastrój namówiły ją, aby zwierzyła im się z tego co ją otacza. Od tamtej chwili wszystkie cztery siedziały na łóżku Lily, gdy dziewczyna niespokojnie chodziła wte i wewte opowiadając im wszystko jak najdokładniej.

- ...A najgorsi to są chłopcy! - rzekła łapiąc kolejny oddech - Dobrze wiedzą co się dzieje, ale nikt mi nic nie powie - finalnie postanowiła usiąść, gdy zaczynała się już męczyć - Wiernoty - prychnęła.

Marlene wymieniła z Mary znaczące spojrzenia.

- No dobrze, ale zastanawiałaś się dlaczego Remus nic ci nie powie? Może ma jakiś dobry powód - odezwała się Marlene.

Czarnowłosa westchnęła chowając twarz w dłoniach.

- Słyszałam, że to dla mojego bezpieczeństwa - odparła bezsilnie -
I to mnie właśnie martwi.

Zapadła na chwilę cisza, gdy nagle czarnoskóra dziewczyna wpadła na pewien pomysł.

- Zaraz... Rozumiem, że ani James, ani Syriusz, ani Peter nic ci nie pisną? - zmarszczyła brwi Dorcas.

- Po ich trupie - odpowiedziała.

Uśmiechnęła się bawiąc się jednym z wielu warkoczyków.

- Ale może gdyby Lily pogadała z Jamesem... - rzuciła genialnym według jej pomysłem, na którego dziewczyny rozpromieniły się w jednym momencie.

Oprócz Lily Evans.

- Nie ma mowy! - odpadła bez wielkiego zastanowienia - To Potter! Po za tym...

- To Potter.

Rudowłosa posłała blondynce siedzącej obok niej złowieszcze spojrzenie.

- No co?

- Dorcas, ja uważam, że to jest cudowny pomysł - uśmiechnęła się Mary, z trudem powstrzymując śmiech.

Wendy podzieliła zdanie przyjaciółki.
Ona była dla Jamesa kumpelą. Dużą kumpelą. Ale on na punkcie rudej miał fioła. Według Wendy to nie miało prawa nie zadziałać.

- Lily, ja wiem, że to dla ciebie wyjście ze strefy "zostaw mnie w spokoju Potter", ale to może się udać - odezwała się w jej stronę Wendy, a na jej słowa, oczy dziewczyny złagodniały nieco - Na owocowe żelki, pogadaj z nim Lily.

Dziewczyna westchnęła, wlepiła wzrok w nadgarstki przykryte zielonym swetrem.

- No... Dobrze, niech wam będzie. Ale to tylko dla Remusa i Wendy.

Niepamiętność o zapomnieniu • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz