Rozdział 16 - Rzeczona słuszność

73 6 0
                                    

11.11.1975

Syriusz, nie mający zielonego pojęcia o rozumowaniu Remusa, był nim zupełnie załamany. Kiedy przeklnąwszy ostatni raz w stronę ściany, aby Peter mógł czuć się bez skazy, oboje opuścili jedno z wielu tajnych przejść.

- Co chcesz zrobić? - zapytał Glizdogon zaniepokojony jego nadzwyczajną pewnością siebie.

Łapa, który szybko szedł stawiając długie kroki, za którymi blondyn ledwo nadążał miał w swoich planach jedną rzecz.

- Powiem jej! - odparł, wciąż idąc przed siebie, szare tęczówki utkwiły swoje położenie na jednej ze ścian.

- C-co? - wyjąkał, próbując nawiązać z nim kontakt wzrokowy, na marne - Syriusz, nie możesz!

Chłopak przystanął na krótką chwilę, wzdychając teatralnie.

- Nie powiem jej o Lunatyku, Peter - wyjaśnił mu, mając nadzieję, że o to mu właśnie chodziło - Chcę, żeby wiedziała, że jesteśmy animagami - odparł, a na twarzy przyjaciela pojawiło się chyba jeszcze większe przerażenie niż wcześniej.

- Przecież ona się domyśli...

- Od dawna to i tak kwestia czasu - rzekł niechętnie, gdy znaleźli się obok schodów do wieży Gryffindoru - Widzę, że jej na nim zależy. Nie mów, że ty nie.

Chłopak zamlikł, wbijając wzrok w strome, lecz szerokie schody, tak aby uniknąć zbędnej kontuzji.

🌕

Wendy zaś, wróciwszy do dormitorium, gdzie czekały na nią dziewczyny wciąż pocieszające już bardziej opanowaną Lily wręczyła dziewczynie filiżankę gorącego napoju.

- Dziękuję, Wendy - odparła. Była już bardziej ogarnięta pod względem wizualnym. Jeżeli chodziło o porządki mentalne, mogło to potrwać znacznie dłużej.

Rudowłosa zanurzyła wargi w rumianku, spokojnie oddychając. Mary spuściła głowę, wciąż siedziała obok przyjaciółki. Gdy uniosła wzrok ku Wendy, zauważyła jej bladą twarz i oczy w świeczkach. Jej uwadze nie umknęły poparzone palce. Ponownie zaniepokojona zapytała nieśmiało:

- Coś się stało..? - przez jej drobną uwagę, pozostałe dziewczyny spojrzały się na czarnowłosą przyjaciółkę, której dłonie zaciśnięte były w pięści.

- Mną się nie przejmujcie - odparła lekceważąco, machnąwszy niedbale dłonią. Dosłownie sekundę później skarciła się za to, że nie powiedziała zwykłego "nie", które stawiałoby o wiele mniej podejrzeń.

- Wendy, przecież widzimy, że coś się dzieje - zaczęła nalegać Lily, na której twarzy nie było już ani jeden z ówczesnych łez.

- Wkurzyłam się na Syriusza i tyle - powiedziała krótko, z wielką niechęcią do jakiejkolwiek rozmowy. Poczuła jak jej baterie społeczne powoli wysiadają.

Wszystkie trzy dziewczyny wymieniły ze sobą porozumiewawcze spojrzenia. Żadna z nich nie była przekonana co do wyjaśnień Gryfonki.

Minęła niecała godzina, kiedy wyczerpana całym dniem Lily położyła się spać. Błogosławieństwem dla dziewczyny był fakt, iż dzisiaj nie miała patrolu, na który nie miała ochoty iść. Marlene wspominała coś o spacerze na błoniach, zaś Mary udała się do biblioteki, czego nie robiła dosyć często.

W tych okolicznościach, Wendy została w dormitorium damskim zupełnie sama, mając cały czas na oku drzemiącą w piżamie przyjaciółkę. Gryfonka usiadła na łóżku, wyjęła swój notatnik i spojrzała na to, co zapisała wcześniej.

Niepamiętność o zapomnieniu • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz