Rozdział 18 - Och, Remus

78 7 0
                                    

18.11.1975

- Nie no, poddaję się.

Początek nowego tygodnia rozpoczął się równie szybko, jak się zakończył. Wtorkowa codzienność wyglądała tak samo. Głównie przez to nikomu nie chciało się zebrać z pościeli. Gdy budzisz się ze świadomością, że przeżyjesz to samo co każdego innego dnia, czujesz się bezsilnie, a wszystkie pokłady nadziei kreującej przyszłość zostają zrujnowane.

- Hej, przecież wy Gryfoni jesteście nieustraszeni.

Biblioteka pałała ciepłem w przeciwieństwie do zewnętrznej pogody, która swoją niezachęcającą temperaturą odbierała wszystkim po kolei chęci do życia. Od początku listopada wszystko było szare i takie same. Monotonia, którą roznosił chłodny wiatr była okropnie przytłaczająca, a każdy w myślach tylko odliczał dni do Świąt Bożego Narodzenia.

- Tak, ale Eliksiry nawet Gryfona zmiatają z planszy - jęknęła cicho Wendy. Otoczona stertą zapisanych w notatkach pergaminu i książkami, których tekst przyprawiał ją o ból głowy starała się zachować zimną krew. Jednak to stawało się coraz trudniejsze.

Adrian zdawał się na nią spoglądać rozmarzonymi tęczówkami częściej niż sam tego chciał. Nie kontrolował tego, ale w dniu, w którym poraz pierwszy zagadał do Wendy, jego intencje były wyraźnie jednoznaczne.

Zaproponował jej spotkanie w bibliotece, aby wspólnie uporali się z lekcjami. Oboje traktowali to jako randkę z eliksirami i w pewnym stopniu z sobą nawzajem.

- Powiedzieć ci coś o Elksirze Wiggenowym? - odwrócił jej uwagę od stołu na niego samego.

- Zamieniam się w słuch - odrzekła czarnowłosa, której broda opierała się na jej rękach.

- Więc, dawno temu książę czarodziej użył go, żeby obudzić księżniczkę, której Somnolens podała Wywar Żywej Śmierci - zaczął, głęboko patrząc w jej niebieskie tęczówki - Książę najpierw umieścił eliksir na jej usta, potem ją pocałował.

Dziewczyna uniosła brwi z zaskoczenia, gdy Puchon uśmiechnął się miło.

- To całkiem... Romantyczne - odpowiedziała mu niepewnie. Mimo wszystko uznała tę ciekawostkę za niezwykle ciekawą.

Wciąż z uśmiechem na twarzy odwróciła od niego wzrok, aby spojrzeć na kartkę podręcznika do Eliksirów. Nie było tam o tym ani słowa.

- A... Byłaś już z kimś? - zapytał niepewnie drapiąc się odruchowo po szyi - W związku, to mam na myśli - doprecyzował myśl, która bardzo zaskoczyła Wendy, co zdecydowanie było widać po zdziwieniu malującym się na jej twarzy.

- Nie, chociaż siostra mówi mi, że w moim wieku miała wszystkich Krukonów u boku - zaśmiała się nieśmiało.

- No wiesz, lata mijają - powiedział obracając swoje pióro w dłoni, na której żyły były bardzo uwydatnione - Mi się nie widzi samotna starość... - rzekł sugestywnie, przez co Gryfonka speszyła się nieco.

Przypomniała jej się sytuacja z karteczkami, które otrzymała tydzień wcześniej na śniadaniu. Nie powiedziała mu o tym. Nie czuła, że powinna była to robić i choć ta sytuacja utkwiła w jej głowie i została dziesiątki tysiące razy przeanalizowana przez nią i jej przyjaciół to wciąż nie miała faktycznej odwagi, aby choćby wyobrażać sobie przyszłość z cud chłopcem Adrianem Crozierem.

Niepamiętność o zapomnieniu • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz