-Dustin! A niech cię.. - wymsknęło się dziewczynie, odrzucając kołdrę na drugi brzeg łóżka. - Dlaczego ty jeszcze śpisz? Może nie powinieneś tyle siedzieć u Wheeler'a, skoro rano masz przez to kłopoty ze wstaniem?! Wyobrażasz sobie co się stanie, jeśli spóźnimy się do szkoły? Co ty masz w głowie?!
Patricia pewnie wpadałaby w jeszcze większą panikę, gdyby chłopiec jej nie przekrzyczał, sprowadzając ją z powrotem na ziemię.
-Wyluzuj! Idź już, twój książę na pewno już na ciebie czeka. Pojadę rowerem. - mruknął dwunastolatek, przecierając oczy. Nie widząc przekonania na twarzy siostry, spróbował wypchnąć ją za drzwi pokoju, jednak bezskutecznie.
-Nie ma takiej opcji! Wszystkie jest mokre po wczorajszej burzy. Drzewa poprzewalane. Założę się, że jeszcze nikt nie posprzątał miasta. Mógłbyś wpaść na jakąś gałąź i się przewrócić! Mógłbyś.. - monolog Trish przerwał dźwięk klaksonu. - Cholera.
Nastolatka szybko wymaszerowała do swojego pokoju. Stojąc w drzwiach, złapała torbę leżącą na podłodze i zbiegła po schodach, o mało się nie przewracając. Szybko wsunęła na nogi swoje białe vansy, po czym ruszyła w stronę kuchni. Dała mamie buziaka w policzek, zabierając z jej talerza tosta z dżemem.
-Mamo, podwieź proszę Dustina. Byłam u niego w pokoju, dopiero wstał. Nie możemy na niego zaczekać. Widziałaś, jak wygląda ulica?! Jazda rowerem przy takich warunkach jest niebezpieczna. Coś mogłoby się mu stać. Do tego po nocy jest chłodno, a wiesz jak szybko on jeździ. Przewiałoby go i mógłby się przeziębić. - powiedziała na jednym wydechu. Kobieta jedynie spojrzała na nią z politowaniem. Patricia zawsze w takich momentach żałowała, że w ogóle otworzyła usta.
-Nie martw się o to. Dusty to duży chłopak. No! Leć już, bo się spóźnisz - machnęła ręką w stronę drzwi.
Dziewczyna pośpiesznie ruszyła w ich stronę, po drodze przeglądając się po raz ostatni w lustrze. Patrząc w nie mogła zauważyć średniego wzrostu szatynkę. Na sobie miała bawełniany sweterek w białe, beżowe i różowe paski. Na jej biodrach znajdowała się dżinsowa spódnica do kolan, na kolanach grube, białe rajstopy. Talię podkreślał jej brązowy, skórzany pasek ze złotą klamrą na środku. Stylizację dopełnił wisiorek w kształcie serduszka. Jej wygląd był w porządku, więc zanurkowała w szafie w poszukiwaniu długiego, brązowego płaszcza. Mimo, iż miała go już kilka sezonów, był on jednym z jej ulubionych. Pasował do wszystkiego. Zakładając swoje długie włosy za ucho, sięgnęła za klamkę od drzwi.
-Cześć, Patty! - usłyszała jak tylko przekroczyła próg domu.
-Cześć, Betty! - posłała przyjacielowi nieszczery uśmiech. Barry dobrze wiedział, jak Patricia nienawidziła tego przezwiska, jednak dla niego była to tylko zabawa. Od gimnazjum podkochiwał się w Trish, to też uwielbiał się z nią droczyć. Jej z drugiej strony w najmniejszym stopniu to nie bawiło, dlatego dziewczyna, aby mu dopiec, wymyśliła mu jego własne. - Jedźmy już. - wymamrotała zatrzaskując za sobą drzwi samochodu. Na swoich rajstopach zauważyła sierść kota swojej mamy, tylko tego jej brakowało.
-O ty! Jak śmiałaś! Teraz musisz przeprosić - zaśpiewał wystawiając w jej stronę policzek. Liczył na całusa, jednak oboje dobrze wiedzieli, że na to nie ma szans.
-Nie ma takiej opcji, jedź już! - odparła nastolatka gniewnie, wrzucając do odtwarzacza losową kasetę. Wyciągnęła z kieszeni spódnicy błyszczyk i spoglądając w lustro przejechała nim szybko po ustach.
Barry Williams z jakiegoś powodu był najlepszym przyjacielem Patricii Henderson. Być może dlatego, że był jedyną osobą, która była w stanie wysłuchać ją od początku do końca. Jako sąsiad Hendersonów, od dzieciaka miał okazję być blisko dziewczyny. Można powiedzieć, że w pewien sposób razem się wychowali. Barry Williams był osobą, która naklejała Trish plaster na zadrapaną nogę oraz osobą, która zaraziła ją ospą. Był osobą, w której rękaw płakała po zerwaniu ze swoim pierwszym chłopakiem, Henry'm Robinsonem. Wiedział, jak do niej dotrzeć, gdy jej głowę zalewała masa natrętnych myśli. Barry Williams był osobą, której Patricia zwierzała się ze swoich marzeń dotyczących kariery na Broadway'u. Był także osobą, która codziennie rano podjeżdżała swoim Buick'iem GNX pod jej dom aby upewnić się, że Patricia i jej brat dotarli bezpiecznie do szkoły. Mimo dużej różnicy wieku, chłopcy dogadywali się bardzo dobrze. Barry nigdy nie miał rodzeństwa, a tym bardziej brata z którym mógłby się powygłupiać lub zagrać w koszykówkę, dlatego lubił dzieciaka. W koszykówkę nigdy razem nie zagrali, tak samo licealista nigdy nie mógł zrozumieć ciekawostek naukowych opowiadanych przez dwunastolatka (Skąd on to wszystko wie? Przecież to nie ma sensu!), ale za to uwielbiał ich wspólne wypady do kina. Na przyszły tydzień mają zaplanowane wyjście na Star 80, jednak Trish wciąż upiera się, że powinni zobaczyć Yentl z Barbrą Straisand w roli głównej.
![](https://img.wattpad.com/cover/317441885-288-k814754.jpg)
CZYTASZ
GWIAZDA MOGŁA TYLKO SPAŚĆ | Steve Harrington
Fanfictionkiedy ona zakochała się pierwsza, ale on zakochał się o wiele mocniej patricia 'school sweetheart' henderson x steve 'the hair' harrington