- Jezu, daleko jeszcze? - zaczął narzekać Steve, za co dostał od Pat łokciem w bok.
- Wyluzuj, już niedaleko. - odpowiedział mu Dustin.
- Suzie musi być wyjątkową dziewczyną, co? - zagadnęła chłopaka Robin, chcąc zmienić temat na przyjemniejszy. - Skoro zbudowałeś tą wieżę i zaciągnąłeś na odludzie, żeby z nią rozmawiać?
- Według nauki nie ma ideałów, ale Suzie jest najbliżej, jak tylko się da. - odpowiedział jej czternastolatek, któremu uśmiech zaczął wkradać się na usta.
- Musisz koniecznie ją do nas zaprosić. Może nawet jeszcze w te wakacje? - zaproponowała Patricia.
- Jak dla mnie, to ona brzmi, jakbyś ją zmyślił. A dla was? - zapytała sarkastycznie Erica, czym pozostawiła ciszę w aucie. Dustinowi od razu zrzedła mina.
- Czemu się wahasz, Steve?! - zapytał Henderson.
- Nie waham się! - odpowiedział dziewiętnastolatek. - Brzmi absolutnie prawdziwie.
Dustin jedynie westchnął cicho pod nosem, po czym za chwilę rzucił:
- Skręć w lewo.
- Tam nie ma drogi. - zauważyła Pat. Dawało jej to lekkie flashbacki sprzed roku z Mount Sinai, gdzie prawie rozwalili samochód.
- Skręcaj! - zganił Steve'a Dustin.
Dziewiętnastolatek wykonał gwałtowny manewr. Jechali tak nieostrożnie, że wjechali w jakiś płot. Dalej jechali już tylko pod górkę.
- Jezu! - zawołała przestraszona Patricia.
- Nie uda się nam! - powiedziała Robin.
- Uda się! - zapierał się Harrington, po czym zwrócił się do samochodu. - Dajesz, maleńka! Dawaj!
Mimo zapewnień Steve'a, samochód poddał się w połowie górki. Młodzież jak najszybciej wysiadła z pojazdu i ruszyli w stronę górki.
- Todd Chrzestny jednak nie może wszystkiego, co? - zaśmiała się Robin, czym rozbawiła swoją rówieśniczkę. Dziewiętnastolatek spojrzał na nie urażony.
Cała piątka szybko weszła na szczyt wzgórza, zbierając się przy wieży. Dustin skontaktował się z Murray'iem, jednak ten kazał mu zostać cicho. Steve poklepał czternastolatka pocieszająco po ramieniu, a jego siostra posłała mu pokrzepiający uśmiech. Erica i Robin usiadły obok Hendersona na trawie. Pozostawało im czekać.
Patricia jako osoba, która ze stresu nigdy nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu, zaczęła chodzić tam i z powrotem. Nie chcąc rozpraszać reszty grupy, która w gotowości czekała na znak z rosyjskiej bazy, odeszła na chwilę na bok. W mgnieniu oka obok niej znalazł się Steve.
- Wszystko okej? - zapytał, choć dobrze znał odpowiedź.
- To był posrany dzień. - mruknęła dziewczyna, wzrokiem błądząc gdzieś przed sobą.
- Nawet się jeszcze nie skończył. - Harrington rzucił w odpowiedzi, czym rozbawił Pat. Mieli jedynie nadzieję, że wyjdą z tego cali.
- Steve.. - zagadnęła siedemnastolatka, patrząc chłopakowi prosto w oczy. - To wszystko, co powiedziałeś wtedy w łazience. Naprawdę tak uważasz? - zapytała niepewnie.
Chłopak spojrzał na nią, lekko rumieniąc się.
- Wiem, że masz wielu adoratorów i w ogóle, i oczywiście nie chciałbym wchodzić pomiędzy ciebie i Barry'ego, ale.. - zaczął się mieszać Harrington, jednak szybko zebrał się na odwagę, by powiedzieć, co chciał powiedzieć od dawna. - Myślę, że coś do ciebie czuję.
Pat spojrzała na niego lekko rozmarzona, lekko zaskoczona tym wyznaniem. Na jej usta wkradł się mały uśmiech, kiedy powiedziała:
- Steve, ja..
Niestety, jak na złość, w tym momencie zobaczyli przed sobą migające światła. Szybko zauważyli, że to światła w Starcourt.
- O cholera! - zawołała Patricia, ruszając w stronę brata.
Spanikowani szybko rzucili się w stronę krótkofalówki.
- "Griswoldowie", tu oddział "Na gałki"! Słyszycie nas? "Griswoldowie", zgłoście się! - powtarzał w kółko Dustin, jednak nie dostał odpowiedzi.
Cała piątka siedziała poddenerwowana. Henderson westchnęła głęboko czując, jak szybko bije jej serce. Miała ogromne przeczucie, że coś poszło niezgodnie z planem. Musiała zareagować. Ruszyła w stronę samochodu z nadzieją, że kluczyki zostały w stacyjce.
- Gdzie lecisz? - zawołała za nią Erica.
- Wyciągnąć ich stamtąd. - odpowiedziała dziewczyna, po czym zwróciła się do Steve'a. - Pilnuj ich.
- Szlag. - mruknął dziewiętnastolatek, po czym łapiąc krótkofalówkę od Dustina ruszył za nią. Wskakując do auta zawołał: - Robin, pilnuj ich!
Pat przewróciła jedynie oczami, szybko nawracając samochodem. Chciała dostać się pod galerię jak najszybciej, to też nie obchodziły ją za bardzo w tym momencie przepisy drogowe. To nie tak, że była słabym kierowcą, ale nie czuła się zbyt pewnie przekraczając dozwoloną prędkość. Zajeżdżając na parking Starcourt zwolniła, aby zorientować się co się dzieje. Zobaczyła grzebiących przy samochodzie ich przyjaciół oraz stojącą z bronią Nancy. Dziewczyna celowała w nadjeżdżający prosto na nich samochód. Patricia, nie myśląc za wiele, z całej siły wcisnęła pedał gazu. Była jakby w amoku, nie docierały do niej krzyki siedzącego obok Steve'a. Moment później ich samochodem wstrząsnęło, a siedemnastolatka z uderzyła mocno głową w kierownicę. Kompletnie skasowała auto, w którym siedział Billy. Spojrzała w swoje prawo, chcąc uspokoić oddech. Harrington patrzał na nią, będąc w kompletnym szoku.
- Nic ci nie jest? - zapytał, odpinając swoje pasy. Nachylił się w jej kierunku.
Pat nie będąc do końca pewna, co robi, położyła dłoń na policzku chłopaka, a następnie pocałowała go. I tak świat walił im się właśnie na głowy, więc nie miała nic do stracenia. Steve oddał pocałunek.
- Steve, ja też coś do ciebie czuję. - powiedziała nieśmiało.
Chłopak w mgnieniu oka się rozpromienił. Złapał dziewczynę za dłoń, po czym posłał jej szczery uśmiech. Ich słodki moment przerwał potężny ryk wielkiego, glutowatego pająka. Para nastolatków wyjrzała za stłuczoną szybę ich cabrioleta, by zobaczyć go wspinającego się po dachu galerii. Patricia szybko domyśliła się, że musiał to być Łupieżca Umysłów, który wcześniej dopadł ich grupkę w lesie. Drobne przekleństwa wydobyły się z ich ust, gdy patrzyli na niego przerażeni. Usłyszeli klakson samochodu.
- Wsiadajcie! - zawołała w ich stronę Nancy, podjeżdżając razem z Jonathanem ich samochodem.
Miejsca z tyłu były już zajęte przez Lucasa i Willa, więc Patricia ze Steve'em wpakowali się do bagażnika. Chłopak zatrzasnął za nimi drzwi, a samochód zaczął odjeżdżać, goniony przez wielkiego stwora.
♥
PIERWSZY POCAŁUNEK STEVE'A I PAT!!!!!! AAAAAAAAAA <3 <3 <3
jezu błagam was trzymajcie kciuki żeby mnie pozytywnie zweryfikowali do biletów na the eras tour, bo zaraz tu zejdę ze stresu
w najbliższym czasie (może nawet dzisiaj :P) planuję mały maratonik, więc stay tuned i miłych wakacji życzę!

CZYTASZ
GWIAZDA MOGŁA TYLKO SPAŚĆ | Steve Harrington
Fanfictionkiedy ona zakochała się pierwsza, ale on zakochał się o wiele mocniej patricia 'school sweetheart' henderson x steve 'the hair' harrington