S02E01

513 25 0
                                    

Była już połowa października, gdy szkoła rozkręciła się na dobre. Wszyscy wydawali się zapomnieć o wydarzeniach sprzed roku. Patricia z całych sił starała się być jedną z tych osób, jednak wysoki szatyn o brązowych oczach pojawiał się w jej głowie częściej niż wcześniej. Dziewczyna chcąc, by myśli ustąpiły, postanowiła ograniczyć kontakt z osiemnastolatkiem. Zbliżyła się do Barry'ego. Nigdy nie zależało jej na chłopaku w ten sposób, jednak uznała to za dobrą ucieczkę od Steve'a Harringtona, który swoją drogą, nadal był związany z Nancy. Nie wspominając o wywieranej przez jej matkę presji, ale kto by się dziwił? Chłopak był dla niej dobrą partią.

Wróciła do swojej rutyny oraz poprawiła kontakt z Tiną i Carol. Nie uważała ich za godne uwagi osoby, jednak Hawkins było małym miasteczkiem. Wolała to, niż stać się jednym z wyrzutków. Pat nie narzekała na swoją pozycję w szkole. Gdy jesteś popularnym dzieciakiem dostajesz wszystko, czego zapragniesz. Włącznie z zaproszeniami na każdą, dobrą imprezę. Nastolatka uwielbiała zapijać swoje problemy, więc taki układ się jej podobał. Nikogo w szkole nie zdziwiła też wieść o zabawie organizowanej z okazji siedemnastych urodzin dziewczyny. Brązowowłosa musiała spędzić długie godziny na rozmowie z Claudią Henderson, zanim ta zgodziła się jej udostępnić na tą okazję dom.

Był piątkowy wieczór, co oznaczało tylko jedno - Patricia musiała odebrać Dustina od Wheelerów. Gdy już chciała skręcać na podjazd, zauważyła stojące na nim auto Jonathana. "Pewnie wpadł po Willa". - pomyślała. Zrezygnowana zaparkowała na uboczu ulicy. Wysiadła z samochodu i ruszyła w stronę domu. Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi, które otworzyła jej Karen Wheeler. Dziewczyna przywitała się uprzejmie i ruszyła w stronę piwnicy. Na swojej drodze spotkała średniego wzrostu szatyna.

-Cześć, Jonathan! - uśmiechnęła się miło.

-Cześć, Patricio. - przywitał się nieśmiało chłopak. Dłoń zarzucił sobie na szyję. -Po Dustina, tak? - dodał.

-Tak, tak. Po Dustina. - odpowiedziała nastolatka, splatając ze sobą swoje palce.

Stali tak w ciszy do czasu, aż nie zjawili się przy nich Dustin i Will. Chłopcy pożegnali się ze wszystkimi, po czym wyszli na dwór. Za nimi ruszyło starsze rodzeństwo. Gdy już mieli rozejść się do swoich samochodów, Patricia rzuciła w stronę Jonathana:

-Mam nadzieję, że widzimy się jutro?

Chłopak spojrzał w jej stronę speszony, po czym przerzucił wzrok na swoje buty.

-Nie jestem pewny.. - zaczął siedemnastolatek.

-Co jest jutro? - wtrącił się Will.

-Moje urodziny. - odpowiedziała z uśmiechem Patricia. A ty - zwróciła się do starszego brata, po czym szturchnęła go w ramię - jesteś zaproszony.

-Dzięki. - przez jego twarz przeniknął blady uśmiech. -Jeszcze się zastanowię. - dodał.

-Jak sobie chcesz. - westchnęła dziewczyna. - Zabawa będzie świetna. I jestem pewna, że dobrze by ci zrobiła. - dopowiedziała, po czym zwróciła się do przysłuchującego się ich rozmowie swojego brata. -Chodź, Dustin. Jedziemy.

Chłopak poprawił swoją czapkę z daszkiem i bez zbędnego gadania ruszył za siostrą. Po chwili zapinali pasy w samochodzie, a Patricia odpalała radio. Nawróciła na podjeździe Wheelerów, po czym ruszyła w stronę domu.

-Nie wierzę. No po prostu nie wierzę. - wyszczerzył się w jej stronę trzynastolatek.

-No co? - zapytała z niezrozumieniem dziewczyna, jednocześnie nie spuszczając drogi ze wzroku.

-Pat! Zaprosiłaś Jonathana na swoją imprezę? No błagam.- zaśmiał się Dustin. - To nie jest twój typ osoby.

-Daj spokój, Dustin. - zbyła go nastolatka. -Jonathan jest całkiem fajny. Teraz, jak rozmawiamy wyszłoby głupio, gdybym go nie zaprosiła. Poza tym uważam, że powinien trochę bardziej się rozerwać. On nigdy nigdzie nie wychodzi.

GWIAZDA MOGŁA TYLKO SPAŚĆ |  Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz