Podczas gdy Steve stał za ladą, nakładając klientom lody, Patricia razem z Dustinem czekali na Robin na zapleczu. Siedzieli raczej w ciszy.
-Więc? - zapytał w końcu czternastolatek, patrząc wyczekująco na swoją siostrę.
-Więc? - powtórzyła za nim szatynka.
-To wcześniej, o czym wspomniał Steve.. - zaczął chłopak, jednak widząc minę Pat zamilkł. Minęło dobre pół minuty, zanim zebrał się na odwagę, by dokończyć swoją myśl. -O co chodziło?
Zadał pytanie, po czym spuścił głowę. Miał nadzieję, że nie spowoduje tym wybuchu złości u siedemnastolatki, ale cholernie go to ciekawiło. Lubił wtrącać się w nie swoje sprawy. Dodatkowo, od jakiegoś czasu kibicował tej dwójce.
-O nic. Byers nieźle go skopał i nie wyglądało to za dobrze. Koniec historii. - odpowiedziała bez wyrazu.
W środku jednak walczyła ze sobą, by nie dać się szerokiemu uśmiechowi wkraść na jej usta. Przypomniało jej się jak, pomijając wcześniejsze nieprzyjemne wydarzenia, spędzili razem miło popołudnie. Młodego Hendersona jednak ta odpowiedź nie zdawała się satysfakcjonować. Cholera, dziewczyna miała nadzieję, że Robin zaraz tutaj wróci.
Tymczasem po drugiej stronie ściany stał Steve Harrington, plujący sobie w twarz za ten nagły przypływ odwagi, podczas którego powiedział, co powiedział. Wmawiał sobie, że przecież nikt tego nie skomentował, ale spojrzenia obecnej trójki wyrażały więcej niż słowa.
Odetchnął lekko, kiedy zobaczył wchodzącą do lodziarni Robin. Dziewczyna miała jeszcze na głowie swój biały kask rowerowy i z uśmiechem na ustach popędziła na zaplecze. W ręce trzymała coś wielkiego, zwiniętego w rulon. Dziewiętnastolatek od razu ruszył za nią.
-To fascynujące, ile 20 dolarów jest w stanie załatwić w archiwum hrabstwa. - powiedziała blondynka, rozkładając się ze swoją zdobyczą na blacie.
-Kompletne plany Starcourt. - powiedziała Pat, przeglądając arkusze.
-Nieźle. - rzucił Dustin, od razu je analizując.
-To my, Scoops. - zaczęła Robin, wskazując palcem na punkt na mapie. -A tutaj chcemy się dostać.
-Nie widzę wejścia. - mruknął Steve.
-Bo go nie ma. - przygadała mu Buckley. -Jeśli chodzi ci o drzwi.
Mówiąc to, siedemnastolatka zmieniła mapę na inną.
-Wentylacja. - ucieszył się Dustin.
-Dokładnie. - powiedziała zadowolona z siebie blondynka. -Okazuje się, że ten sekretny pokój potrzebuje powietrza, jak każdy inny. Te szyby wentylacyjne prowadzą aż tutaj.
Patricia zgarnęła z tablicy mazak i jeszcze raz przyjrzała się planom. Prześledziła je palcem, a następnie zaznaczyła markerem. Spojrzała na kratkę wentylacyjną na ścianie, a za nią reszta.
-Teraz tylko pytanie, kto tam wejdzie. - zaśmiała się.
-Na mnie nie liczcie. - powiedział od razu Harrington.
Robin razem z Pat wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Obie były dość podobnej budowy, ale nie wydawało im się, że dałyby radę się zmieścić. Cała trójka swój wzrok przerzuciła na Dustina.
-No dobra. - westchnął kręconowłosy.
Steve znalazł w jakichś pudłach śrubokręt i trochę sprzętu, a dziewczynom udało się przenieść drabinę. Harrington wspiął się po niej i zaczął odkręcać kratkę wentylacyjną.
-Latarka. - poprosił dość niewyraźnie, z śrubokrętem w zębach. -Dziękuję.
-Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł. - powiedziała Pat, jednak miała wrażenie, że nikt jej nie słucha.
-I jak? - zapytał Dustin.
-No nie wiem, czy się tu zmieścisz, stary. - odpowiedział nieprzekonany chłopak, świecąc latarką do środka. -Strasznie tu ciasno.
-Zmieszczę się. - rzucił pewnie czternastolatek. -Nie mam obojczyków, pamiętasz?
-Co takiego? - zapytała Robin, z założonymi rękami na piersi.
-On ma taką chorobę. - zaczął wyjaśniać Steve, schodząc z drabiny, by Dustin mógł się na nią wspiąć. -Dys.. dyspla..
-Dysplazja obojczykowo-czaszkowa. - dokończyła za niego Pat, za co chłopak posłał jej wdzięczne spojrzenie.
-Brakuje mu kości, zgina się jak Gumbo. - dodał Harrington, czym rozbawił szatynkę.
-Chyba Gumby. - poprawiła go Robin.
-Jestem prawie pewny, że Gumbo. - zapierał się dziewiętnastolatek.
-Zamknij się i pchaj! - nakrzyczał na niego Dustin.
Przez moment pozostała trójka wydawała się o nim zapomnieć. Teraz, gdy odwrócili się w jego stronę zauważyli, że chłopak siedzi w szybie już od pasa w górę. Lekko zdezorientowany Steve stanął na nim na drabinie, złapał go za nogi i próbował wcisnąć dalej do środka. Z boku wyglądało to co najmniej komicznie.
-Nie stopy, młotku, tylko tyłek. - zganił go Henderson.
-Co? - zapytał brązowooki.
-Pchnij mnie za tyłek! Łap za tyłek, mam to gdzieś! - zawołał.
-Dobra! - zirytował się Steve, pchając chłopaka do szybu.
-Nie baw się moimi nogami! - dogadywali sobie chłopcy.
-Nie mogę złapać równowagi! - powiedział dziewiętnastolatek, z nogami Dustina na ramionach.
Patricia przewróciła oczami i podeszła do drabiny, starając się ją przytrzymać, żeby nie spadli.
-No dalej! - wołał Dustin.
Robin jedynie kręciła głową z dezaprobatą, przyglądając się całej sytuacji z boku. Odwróciła na moment głowę, słysząc nasilające się dzwonienie dzwoneczka.
-Jak się zamkniesz, to cię tam wepchnę. - powiedział Steve i zaczął odliczać.
-Ahoj, marynarze! Chodźcie tu i dajcie mi te próbki! - zawołał dziecięcy głos, który Pat od razu rozpoznała.
-Mam pewien pomysł. - powiedziała szatynka, odchodząc od drabiny.

CZYTASZ
GWIAZDA MOGŁA TYLKO SPAŚĆ | Steve Harrington
Fanfictionkiedy ona zakochała się pierwsza, ale on zakochał się o wiele mocniej patricia 'school sweetheart' henderson x steve 'the hair' harrington