Rozdział trzydziesty drugi

2.8K 109 20
                                    

Daisy

Stopy palą mnie niemiłosiernie, kiedy otulona nocą docieram do wynajętego samochodu. Jamie od razu włącza się do ruchu, a ja zagłębiając się w wygodzie fotela i własnych objęciach mam ochotę po prostu zasnąć z wykończenia, jednak widoki nocnych świateł Barcelony wydają się bardziej interesujące, niż zwykła czerń.

Opieram policzek o skórę siedzenia, w tym samym czasie, kiedy Enrique Iglesias zaczyna cicho śpiewać jedną z moich ulubionych ballad z płyty artysty. Zwraca się w niej z prośbą do dziewczyny, by mógł zostać dla niej bohaterem. Oczywiście wersja płynąca z radia jest tą po hiszpańsku, ale dostatecznie dobrze znałam każdy wers utworu w moim ojczystym języku.

Jamie wypełnia głośniej dzielącą nas ciszę melodią piosenki, kiedy nieświadomie zaczynam nucić jej linię melodyczną pod nosem.

Głos Hiszpańskiego wokalisty idealnie wpisuje się w otoczenie mijanych po drodze wieżowców oraz ludzi, którzy wykorzystywali do maksimum swój wolny czas wśród bliskości przyjaciół oraz rodziny.

Jeśli ten moment miał stanowić najlepsze wspomnienie z pobytu w Barcelonie, to chciałam, by ta chwila ciągnęła się w nieskończoność.

Nagle drzwi od mojej strony powoli się uchylają, a tuż przed moim spojrzeniem przystaje Jamie.

Marszcząc brwi, odwracam się odruchowo w stronę fotela kierowcy, które jeszcze przed chwilą zajmował brunet. Teraz pozostaje ono puste. Wracam uwagą do mężczyzny, który rozwiązuje krawat i rozpina pierwsze guziki koszuli.

- Mogę wiedzieć, co robisz?

Zadaje to pytanie ostrożniej, niż zwykle, nie będąc do końca pewna, czy chcę poznać odpowiedź na własne pytanie, które za chwile padnie z ust, jakie nie raz skrywały w sobie raniące mnie słowa.

Mężczyzna jednak woli obrać inną taktykę, wyciągając wpierw w moją stronę dłoń. Dopiero kiedy jej nie przyjmuję, poddaje się i opierając palce o dach samochodu, spogląda na mnie z góry.

- Chciałaś zwiedzić miasto a tak przypadkiem się składa, że bardzo dobrze znam Barcelonę i chętnie ci ją pokażę.

Gdzieś między świstem przyjemnie ciepłego wiatru, a odgłosem tętniącej życiem ulicy zamiera mój oddech, a głowa przechyla się na bok. Mętlik był dobrym określeniem na to, co kotłowało się w moim umyśle.

Tylko dlaczego wciąż jego prowokatorem była jedna i ta sama osoba?

- Daisy?

Stawiając stopy na pewnym gruncie, wychodzę na zewnątrz.

- Nie rozumiem. Kompletnie cię nie rozumiem Jamie.

- Nie martw się. Nie tylko ty masz z tym problem- mężczyzna zaciska usta, próbując przełknąć gorycz własnego głosu. Wypuszcza ciężko powietrze i zamyka tuż za mną drzwi- Cytujesz te same słowa, co zwykli mówić mi ludzie w przeciągu ostatniego roku.

- Nie pomyślałeś może, że czas w końcu znaleźć tego powód?

- Tylko że ja już znam ten powód Daisy.

Nie muszę przetrzeć oczu, by wiedzieć, że stojący naprzeciw mnie mężczyzna nie jest tym, którego znałam.

Tym razem nie próbował pokazać nade mną władzy. Nie chciał ucinać tematu, chcąc wygrać ostatnim słowem. Jamie tak po prostu odpuszcza moją zaczepkę, odwracając się spojrzeniem gdzieś ponad moją osobę, gdzie skutecznie próbuje w samotności pozbyć się wyrazu twarzy, który po raz pierwszy widzę w jego towarzystwie na własne oczy.

ENEMIES | 🔒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz