Rozdział czterdziesty dziewiąty

2.4K 106 29
                                    

Daisy

Zwariowałem na twoim punkcie dziewczyno.

Skóra pali mnie w miejscach, które dotykały jego usta i gdzie pieściły subtelnie dłonie. Wciąż czuję, każdą rysę, jakimi kreślił niezrozumiałe kształty opuszkami palców na moich biodrach, gdy swoimi wargami i językiem wypełniał mnie od środka.

Zmieniłbym dla Ciebie przeszłość, by pokazać tę lepszą stronę mnie. Tą, którą jestem teraz.

Czuję zapach jego ciała. Ten, którym rozkoszowałam się przez długie godziny.

Zapach mężczyzny, jaki wczorajszej nocy wypełnił mnie najprzyjemniejszą pokusą. Otoczył mnie czułością, odurzył namiętnością i pokazał, jak wyzwolona, a zarazem bezpieczna mogę czuć się w jego ramionach, pod rosłym, masywnym ciałem i w towarzystwie jego obecności.

Nawet nie wiesz, ile razy grając tego aroganckiego mężczyznę, myślałem, by po prostu cię dotknąć. Przytulić. Pocałować.

Dziewczyno, śniłaś mi się każdej z nocy. Marzyłem o tym, by mieć cię tuż obok, gdy otworzę oczy, a te sny stały się prawdą.

Byłaś w moich myślach nawet wtedy, gdy nie powinnaś była w nich być.

Słyszę jego miarowy oddech.

Ten sam, z który późnym wieczorem szeptał do mojego ucha własne imię.

W tym momencie czułam go na swoim karku. Wprowadzał w ruch kosmyki moich włosów, malował dreszcze na nagich ramionach i pobudzał na nowo ciało.

Ciało. Je również czuję.

Te doskonale wyrzeźbione mięśnie, które tak płynnie pracowały jeszcze kilka godzin temu we wspólnym rytmie. Te, których widokiem mogłam się napawać w chwili, kiedy łapaliśmy kolejny oddech i gdy obserwowałam, jak nagi wstawał, by rozerwać kolejne foliowe opakowanie.

Cudownie było je dotykać. Scalać się z nim. Całować je, gryź, drapać i obejmować, kiedy brakowało już sił.
To ono, każdym detalem sprawiło, że czułam się przy nim najswobodniej na świecie.

Do dziś żałuję, że siłą powstrzymywałem się od tego, by nie powiedzieć Ci, jak cholernie dobrze wyglądałaś w tej sukience, którą założyłaś na moją prośbę w Barcelonie.

Daisy.

Wyglądałaś cudownie. Tak cholernie dobrze.

To, jak ta sukienka podkreślała równocześnie Twoje ciało i ten niesamowity intelekt, sprawiało, że nie mogłem przestać się na ciebie patrzeć. Nie mogłem przestać o Tobie myśleć.

Nigdy wcześniej nie miałem takiej trudności, z trzymaniem własnych dłoni na wody.
Ale przy Tobie, tamtego wieczoru krew, aż wrzała pod moimi opuszkami, kiedy musiałem je trzymać z dala od Ciebie.

Gdybyś tylko poznała moje myśli tamtego wieczoru. Byłem jak nastolatek, uwięziony w ciele dorosłego mężczyzny, który pierwszy raz zobaczył kobietę, jaka zrobiła na nim wrażenie.

Bo zrobiłaś Daisy. Już pierwszego dnia, kiedy mi się postawiłaś.

Otwieram powoli powieki, nie poruszając się nawet o minimetr.

Wsparta policzkiem o satynową poduszkę obserwuję, jak pomarańczowa łuna wschodzącego słońca przebija się przez wieżowce, widoczne z okna sypialni Jamiego.

Uśmiecham się.

Pierwszy raz od wielu miesięcy, pozbawiona ciężaru na sercu po prostu uśmiecham się, oddychając przy tym z ulgą.

ENEMIES | 🔒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz