Rozdział trzydziesty siódmy

2.5K 102 10
                                    

Wspólna podróż w naszym wykonaniu zawsze łączyła się z ciszą. Tylko, że w tym przypadku, nawet melodia radia jej nie przerywała. 

Zaciskam mocniej dłonie na pasie bezpieczeństwa, za każdym razem, kiedy Jamie wyprzedza inny samochód, bądź przyspiesza, czym przekracza dozwoloną prędkość. Wtedy po prostu zamykam powieki i czekam na moment, aż finalnie zaparkujemy w punkcie końcowym naszej trasy.

Zaraz po tym, jak wyjeżdżamy za stolicę, na ekranie wyświetlacza samochodu pojawia się połączenie ze znajomym zdjęciem uśmiechniętej brunetki z podpisem Viv.  Jamie od razu je odrzuca, by chwilę później wyciągnąć telefon, tak bym nie była świadkiem ich rozmowy.

- Dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonu?...Viv wystarczyło napisać smsa.

Po tych słowach następuje kolejna przerwa ciszy, w której kolejno jego napięte, groźnie żyły krtani zanikają pod opaloną skórą. Dłonie, które jeszcze chwilę temu poprzez zacisk na kierownicy traciły naturalne zabarwienie, teraz rozluźniają się, miękko zsuwając po kole. W ostateczności on sam zdaje się zapadać ciężej w fotelu. 

- Viv- dodaje zmęczony czułym głosem, który sprawia, że moje głupie serce opada na dno żołądka, pozbawione nadziei.

Nadziei na to, że jego usta wypowiedzą dokładnie te same słowa, w odniesieniu do mojej osoby.

Odruchowo pozbywam się tej myśli z głowy, kiedy Jamie odsuwa telefon od ucha. Mężczyzna opiera zaciśniętą pięść z urządzeniem w jej zagłębieniu, dokładnie tak, jakby próbował przemyśleć wszytskie słowa, jakie wybrzmiały do niego po drugiej stronie połączenia.

Viv.

To imię często pojawiało się w mojej głowie, tuż po powrocie z Barcelony. Po tamtym wieczorze, który spędziłam w jego łóżku, słysząc strzępki ich rozmów. Ciążyło to na moim umyśle, lecz nie w chciwej próbie poznania, kto krył się za tym imieniem.

Po prostu było jednym z pytań, jakie dotyczyło obrazu Jamiego Chaplina.

Tego prawdziwego Jamiego Chaplina, o którym tak naprawdę nic nie wiedziałam.

To czego byłam w stanie sama się dowiedzieć, to fakt, że ta dziewczyna musiała być bliska mężczyźnie. Wychodził z biura, kiedy tylko dostawał od niej telefon. Wciąż wymieniał z nią wiadomości, nie ważne czy byłam w pobliżu przekazując mu ważne informacje czy stał w kolejce po lunch. Nawet podczas naszej służbowej podróży nie było momentu, by nie spoglądał na wyświetlacz telefonu.

Jednak to pytanie było zgubne i nie powinno być częścią moich rozważań. To oznaczałoby, że zaczynam traktować relację z Jamiem w inny sposób. Jakby dzieląca nas więź zbaczała na zupełnie inny tor.

Tor, którego żadne z nas nie pragnęło. On tego nie chciał i ja tego nie chciałam.

- Wprowadź do nawigacji dokładne miejsce pobytu Sally- zerkam kątem oka w jego stronę.

Osobowość Jamiego tak perfekcyjnie potrafiła przechodzić między chłodnym i sztywnym mężczyzną a tym, którego pokazywał mi w Barcelonie. Tylko że ja wciąż zastanawiałam się, czy to dalej była gra, czy jednak nie potrafił już odnaleźć złotego środka pomiędzy wykreowanymi przez siebie postaciami.

Zbliżam się w stronę ekranu, wykonując jego polecenie, kiedy ponownie ten obcy mi głos, za którego przyczyną próbuję opanować własne emocje, wybrzmiewa ponownie w środku samochodu.

- Nie chciałem cię wystraszyć.

- Nie wystraszyłeś- według nawigacji pozostaje nam dwadzieścia minut drogi.

ENEMIES | 🔒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz