Daisy
Otwieram drzwi mieszkania, od razu odrzucając na bok laptopa i trzymaną w dłoni torebkę. Następnie ruszam w stronę walizek, w rogu głównego pomieszczenia, które wciąż spełniało funkcję mojej tymczasowej sypialni.
Przemoczone ubrania przylegały do mojego ciała, jak druga skóra, powodując, że z sekundy na sekundę zamarzałam na kość.
Sięgam ponad ramieniem do zapięcia sukienki, mając ochotę jedynie na to, by przebrać się w obszerną bluzę oraz spodnie dresowe. Chciałam skutecznie odzyskać odebrane mi siłą ciepło, jednak nim udaje mi się tego dokonać, w jednej sekundzie spinam wszelkie mięśnie mojego ciała w charakterze obronnym, gdy głośne chrząknięcie odbija się o ściany mieszkania, w jakim powinnam być sama.
Pośpiesznie odwracam się, wpadając spojrzeniem w wysoką sylwetkę Jamiego, pochylającego się nad widocznie szczęśliwą Corn. Dzisiaj dla odmiany to właśnie mężczyznę postanowiła powitać w progu, jako pierwszego.
- Nie będę ukrywał, że ciężko przyszło mi zareagować na twoje działanie- mówi tonem pozbawionym siły, a jednocześnie tym, który udało mi się poznać w Barcelonie.
Tym, którym zaczął mnie do siebie przekonywać.
- Ale bałem się, że gdybym ci go nie przerwał, prawdopodobnie jeszcze bardziej byś mnie znienawidziła.
Jamie prostuje się, stając tuż naprzeciw mnie. On również ocieka deszczem.
Czuję, że zaczynam się gubić między atmosferami, jakie dzisiejszego dnia nas obejmują. Oboje doświadczyliśmy prawdopodobnie więcej, niż normalnie bylibyśmy w stanie na raz udźwignąć.
Od złości, poprzez nerwowe napięcie, zagubienie, żal i magnetyzm, który właśnie w tej chwili wypełniał mnie od środka, za pomocą tego przenikliwego spojrzenia. Z trudem przychodzi mu przełknięcie nabranego powietrza.
- Przepraszam- z kolei ja nie jestem w stanie, w ogóle go nabrać- Zaraz wracam.
Zabieram ze sobą suche rzeczy i zamykając się za drzwiami łazienki, nasuwam ciasno powieki. Odliczam od dziesięciu w dół, próbując uporządkować każdą najmniejszą rzecz, jaka sprawia, że zaczynam czuć się obco we własnym ciele.
Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem...
Głupotę związaną z uwagą Jamiego. Zawieruszenie deklaracji zgody, na jego wyraźną prośbę oraz pragnienie związane z jego spojrzeniem, które tak gwałtownie narodziło się w zagłębieniu serca.
Moje ciało wyraźnie pragnęło jego dotyku.
...sześć, pięć, cztery...
Nie.
...trzy, dwa...
Ono samolubnie chciało poczuć go na sobie. Nie przez sekundę. Nie przez minutę, tylko cały czas.
...jeden.
Otwieram szeroko oczy, wpatrując się we własną twarz w odbiciu lustra.
- Nie Daisy- szepcze bezgłośnie sama do siebie- Nawet o tym nie myśl.
Wiążę mokre włosy na czubku głowy, przebieram się w dres i wypuszczając ciężko, zebrane w piersi powietrze wychodzę na zewnątrz, gasząc światło. Jamie trwa dalej w tym samym miejscu pomiędzy kuchnią, a salonem, prowadząc cichą rozmowę z Corn, która wpatrzona w niego, jak w obrazek przyjmuje pieszczotę za prawym uchem.
Głos Jamiego rozpuszcza się przyjemnie w ciszy mieszkania, kiedy kątem oka dostrzega moją osobę w korytarzu.
- Powinnam mieć w walizkach męską koszulkę.
CZYTASZ
ENEMIES | 🔒
RomanceOn zrujnował jej marzenia i wystawił życie na kolejną próbę. Znienawidziła go, jednak podjęła wyzwanie, by odzyskać to, co straciła, zatrudniając się u niego, jako asystentka - i to z najprawdziwszym piekła rodem 😈 |enemiestolovers, hatetolove, rom...