Rozdział czterdziesty siódmy

2.1K 86 15
                                    

Daisy

- Wybaczy pan, ale nie ma pana na liście.

Czasami zapominam o tym, że uprzejmość w wykonaniu Sally, nigdy nie była tą o podręcznikowej definicji. Dlatego, kiedy lekko spóźnieni razem Jamiem stajemy w progu drzwi klubu należącego do jednego z przyjaciół mojej współlokatorki, dokładnie tego rodzaju słowa powitania padają z jej ust.

- Właśnie, że jest.

Uśmiecham się szeroko i zerkam do przodu, na podkładkę w jej dłoniach, gdzie zamiast faktycznej listy gości, trzymała spis serwowanych w środku drinków.

- O tutaj- sięgam dłonią do karty, wskazując przypadkowy alkohol- Między płomiennym seksem, a org- zamykam pośpiesznie powieki- Kim była osoba, która wymyślała te nazwy?

- No proszę!

Zanim Sally jest w stanie odpowiedzieć na moje pytanie, Martin dołącza do naszego grona wspierając się dłonią o futrynę drzwi.

- Już wtedy w Watford wiedziałem, że coś między wami wisi w powietrzu.

Mężczyzna mruży powieki, przyglądając się naszej dwójce z płonącą satysfakcją, kiedy na raz, razem z Jamiem w odpowiedzi przechylamy głowy, wpatrując się uważniej w jego oryginalne przebranie.

- I nawet macie podobne stroje!-zaskoczenie na jego twarzy jest zupełnie inne, niż to, które reprezentuje Sally- Okay. Czyli tak, ty to Will Turner- wskazuje dłonią na Jamiego- A ty wcielasz się w Elizabeth Swann?

- Sądziłem, że bardziej przypominam Jacka Sparrowa- stojący obok mnie szef unosi do góry dłonie, w akcie poddania- Ale Will to też dobra postać. Za to ty- Jamie wstrzymuje oddech, skanując wzrokiem każdy, pojedynczy element ubioru Martina- Jak dokładnie wpadłeś na pomysł tego kostiumu?

Mężczyzna uśmiecha się szeroko z satysfakcją.

- Uznam to za komplement- mówi, zarzucając do tylu kosmyki blond peruki.

Równie zainteresowana jego przebraniem po kolei przyglądam się obszernemu, kowbojskiemu kapeluszowi i lateksowej mini sukience, której nawet przy mojej figurze nie byłabym na odważna nosić. Ponadto dodatkiem były kozaki na dwunastocentymetrowym obcasie oraz makijaż, jakiego już mu zazdrościłam.

Oczywiście całość garderoby utrzymana była we wściekłym, neonowym różu. Tak. Dzisiejszego wieczoru nie będę miała problemów ze znalezieniem Martina w tłumie.

- O północy jest konkurs na najlepszy kostium- wyjaśnia nasze zaskoczenie, kiedy wbrew zakazowi Sally, obejmuje przyjacielsko ramiem Jamiego, by wprowadzić go do środka.

Ruszam tuż za nim, próbując przekonać przyjaciółkę, najbardziej pogodnym uśmiechem, lecz w odpowiedzi jedynie spotykam się z jej karcącym spojrzeniem.

- Wygrany zdobywa roczny voucher na wszystkie alkohole. Długo nie musiałem zastanawiać się nad wyborem- przystajemy na balkonie, spoglądając z góry na tłum pogrążonych w tańcu ludzi.

Muzyka odbija się echem w mojej piersi, a unosząca się w powietrzu wilgoć prawdopodobnie za chwilę ponownie skręci moje włosy.

- Mam tylko nadzieję, że Barbie w moim wykonaniu przebije tę tandetną podróbę, w którą przebrał się Damon.

W jednym momencie cała nasza piątka odwraca się, w stronę baru, gdzie jedno z krzeseł zajmuje muskularny mężczyzna, w jednoczęściowym stroju kąpielowym i szlafroku z napisem Barbie.

Dostrzega, że mu się przyglądamy, dlatego wszyscy uciekają wzrokiem.

Wszyscy oprócz Martina.

- Nic z tego złociutki. Podium jest moje- mówi z przekąsem, a kiedy odwraca się do niego tyłem, układa usta, bezgłośnie wypowiadając-Przegrany.

ENEMIES | 🔒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz